Jaka jest prawda o „Troje”?

„Są tutaj. Ja… (…) Chłopiec.
Chłopiec obserwujcie chłopca obserwujcie martwych. Idą po mnie. Wszyscy
niedługo odejdziemy. Wszyscy. (…) Pastorze Len niech pan ich ostrzeże że
chłopiec że nie wolno go…”.*
Jeden dzień. Cztery katastrofy
lotnicze. Cztery kontynenty. Troje ocalałych dzieci. Coś praktycznie
nieprawdopodobnego, ale jednak wydarzyło się. Zabrało wiele istnień, a rodzinie
ocalałych, pomimo szczęścia z odzyskania krewnych, odebrało szansę na normalne
życie.
12 stycznia 2012 roku dla wielu osób
stał się dniem najgorszym w ich życiu. W różnych częściach świata – RPA, USA,
Europa oraz Japonia – rozbijają się cztery samoloty. Nie ma szans, by
ktokolwiek przeżył te katastrofy, ale okazuje się, że stał się cud – przetrwała
trójka dzieci, każde w innym miejscu. Na początku nikt nie podejrzewa, że te
traumatyczne wydarzenia mogą zapoczątkować chaos, który ogarnie świat. Jedni
zaczynają uważać, że ocaleni są Obcymi drudzy iż Czterema Jeźdźcami (czwarte
dziecko podobno przeżyło, ale zaginęło), o których mowa w Apokalipsie św. Jana.
Według fanatyków religijnych przybyli by ostrzec przed zbliżającym się dniem
Ostatecznym. Jaka jest prawda? Obcy, posłańcy Boga, zwykli pasażerowie cudem
ocaleni, a może jeszcze coś innego?
O książce Sarah Lotz było głośno już na
długo przed premierą, przyznać trzeba iż wydawnictwo się postarało. Początkowo
rozesłało do nielicznych recenzentów tajemniczy pierwszy rozdział, a dopiero
później ostateczny egzemplarz. W moje ręce pewnego dnia trafiła czarna koperta
zawierająca książkę o tym samym kolorze. „Troje” swoją oprawą graficzną
przypomina trochę czarną skrzynkę z samolotu, co powoduje, że czułam się
jeszcze bardziej zaintrygowana tytułem.
Napisanie książki nie jest tak prostym
zadaniem, jak może się wydawać. Nie wystarczy usiąść i zacząć pisać, trzeba
mieć pomysł, wymyślić przebieg historii, wykreować bohaterów, opisać otoczenie.
Powinno się zdobyć jak najwięcej informacji na omawiany temat i przede
wszystkim stworzyć ją tak, aby potencjalny czytelnik dał się jej pochłonąć i
nie chciał od niej oderwać, żeby myślał, że jest ona prawdziwa, nawet jeśli
okazałaby się straszna. Lotz niewątpliwie o tym wie i zrobiła wszystko by jej historia
wyróżniała się na tle innych. I przyznać muszę, że wyszło jej to nad wyraz
dobrze. Nie jest to typowa opowieść, a książka w książce składając się z
fragmentów rozmów na czatach, e-maili, nagrań, artykułów oraz wywiadów
przeprowadzonych przez powieściopisarkę Elspeth Martins, umieszczonych w tym
drugim tytule.
Jestem pełna podziwu, bo wszystko jest
tak dopracowane, tak realne, szczerze powiem, dałam się nabrać i w pewnym
momencie odłożyłam książkę, by poszukać informacji na temat Czarnego Czwartku.
Wyobraźcie sobie moje zdziwienie, gdy wyczytałam, że to jednak fikcja
literacka. Już dawno nie czytałam tak realistycznie i przekonywująco napisanej
powieści. Lotz potrafiła spójnie oraz logicznie przedstawić różne relacje i
przy tym nie wprowadzić chaosu, wszystko okazało jasne, zrozumiałe i nie było
mowy o tym, że się pogubię w gąszczu informacji.
W trakcie czytania, kiedy dotarło do
mnie, że to wszystko jest wymysłem, z niedowierzaniem kręciłam głową, nie
mogłam pojąć, jak można podołać takiemu zadaniu. Stworzyć tak nietypową fabułę
oraz wczuć w tyle osobowości, i sprawić, by te były realne. Każdy bohater
występujący w książce jest wykreowany po mistrzowsku. Ich wiara, zachowanie,
rozpacz, poglądy – dosłownie wszystko jest dopracowane i indywidualne. Autorka ukazuje
ich mocne i słabe punkty, podkreśla też, że łatwo ulec czemuś gdy dzieje się
coś dziwnego oraz fakt, że dla kilu minut sławy człowiek może zrobić wszystko,
nie patrząc przy tym czy komuś tym szkodzi. Smutne, ale prawdziwe.
Pozycja ta wywarła na mnie niesamowite
wrażenie, ale dopiero pod koniec w pełni doceniłam trud jaki Sarah Lotz włożyła
w napisanie owej książki. Bo szczerze powiem, że bywały momenty, kiedy czułam
znużenie i ochotę by przerzucić kilka stron bez czytania. Nie zrobiłam tego,
ale te fragmenty powodowały, że odkładałam książkę na rzecz czegoś innego. Na
szczęście, po za tym jednym mankamentem, nie mam tej pozycji nic do zarzucenia.
Wciąga od pierwszych stron, powoduje niepokój i zachęca do tworzenia własnych
teorii. Niezwykle realistyczna z otwartym zakończeniem, który powoduje niezły
mętlik w głowie. Bez wątpienia sięgnę po inne tytuły tej pani.
„Troje”, to książka, którą naprawdę
warto przeczytać, nie jest standardową publikacją z, którą zazwyczaj ma się do
czynienia. Jeśli lubicie historie pełne napięcia, zachęcające do refleksji, to
w takim razie ten tytuł jest idealny. Dopracowana, zaskakująca i nietypowa.
Polecam!
TEKST
STANOWI OFICJALNĄ RECENZJĘ DLA PORTALU DużeKa
*Sarah Lotz, „Troje”,
s. 21
Autor: Sarah Lotz
Tytuł: Troje
Wydawnictwo: Akurat
Rok wydania: 22 maja 2014
Liczba stron: 480
Książka przeczytana w ramach wyzwań
czytelniczych: Wyzwanie kryminalne

Ten post ma 35 komentarzy

  1. Beata Szy

    oooo, jestem bardzo zainteresowana, chcę przeczytać!:) fajnie, że wszystko jest tak drobiazgowo i wiarygodnie przedstawione 🙂

    1. Irena Bujak

      Na prawdę polecam, intrygująca i godna uwagi publikacja. 😉

  2. Aga CM

    Mam wrażenie, że już wszyscy przeczytali tą książkę – oprócz mnie 🙁

  3. VoyJoy

    O, znowu "Troje" 😀 Chyba sięgnę po tę książkę, wydaje się niezwykle ciekawą lekturą, a Twoja recenzja zrobiła mi jeszcze większego smaka na nią! 😀 No, nic, będę wypatrywać jej w księgarniach! 🙂

    http://dzikie-anioly.blogspot.com/

    1. Irena Bujak

      Tak, od dnia premiery nadal jest o książce głośno. W sumie to się nie dziwię temu. 😉

    2. VoyJoy

      słyszałam o świetnej promocji książki 😀

  4. cyrysia

    Książkę mam, ale jeszcze jej nie czytałam, lecz po twojej entuzjastycznej recenzji zaraz zabiorę się za tę lekturę.

    1. Irena Bujak

      Bierz się, bierz. Jest bardzo dobra i taka inna. Powinna przypaść Ci do gustu. 😉

  5. Le Sherry

    Słyszałam już naprawdę sporooo o tej książce, a gdyby już nie czekała na przeczytanie na półce, chyba właśnie po przeczytaniu twojej recenzji bym popadała w rozpacz. 🙂 Cieszę się, że historia jest jeszcze przede mną bo… ta forma "książki w książce" nieźle mnie nakręca do całości. 🙂
    Nie mogę się doczekać lektury!
    Pozdrawiam!
    Sherry

    1. Irena Bujak

      Tak, ta forma jest na prawdę ciekawa. Jestem pełna podziwu dla autorki, bo strasznie dużo musiała się nad nią napracować, ale efekt jest super. 😉

  6. Podróżniczka

    Właśnie rozważałam zakup tej książki i po Twojej recenzji oraz komentarzach widzę, że warto. Cieszę się, że znalazłam Twój blog. Będę tu zaglądać częściej 🙂 Pozdrawiam!

    1. Irena Bujak

      Miło mi. 😉
      Książkę polecam, bo na prawdę warto się na nią skusić.

  7. Magda Charczuk

    A ja się niestety zawiodłam na tej powieści. Być może oczekiwałam za dużo wlasnie przez tak rewelacyjną promocję. W każdym razie dla mnie tych nużących fragmentów było zbyt wiele co odbierało przyjemność czytania. Nie mówię jednak, że "Troje" nie jest oryginalną i wartą zainteresowania pozycją, choć potencjał mógł zostać lepiej wykorzystany.

    1. Irena Bujak

      No tak, jedym podoba się mniej, drugim bardziej i ja to rozumiem, bo nie wszystkim jej forma, narracja może przypaść do gustu.

  8. Katarzyna Meres

    Zaskoczyła mnie Twoja opinia, bo ostatnio spotykałam się z mniej pochlebnymi, sama nie wiem 🙂

    1. Irena Bujak

      Książka zbiera skrajne opinie, ja sama początkowo myślałam, że będę pisała mniej pozytywną, ale zmieniłam zdanie po zakończeniu. Przeczytaj jak nadarzy się okazja. 😉

  9. recenzje ami.

    Promocja książki była naprawdę fenomenalna.
    Nie spotkałam się dotąd z czymś takim. Cieszę się także, że tak intensywnie włączono w nią blogerów 😉
    recenzjeami.blogspot.com

  10. Tirindeth

    Skoro mówisz, ze warto przeczytać, to chyba się skuszę 🙂

  11. Żaneta Wiśnik

    Wciąż nie wiem co myśleć o tej książce i jak ją ugryźć… Wszelkie recenzje są tak tajemnicze jak sama książka, i Twoja opinia również jest tajemnicza 🙂 Ale może się skuszę wreszcie 🙂

Dodaj komentarz