Posłuchajcie legendy o Sally Jones

 

„Ta opowieść ma swój
początek w tropikalną burzową noc przed stu laty. Wtedy to, głęboko w
afrykańskiej dżungli, urodziła się gorylica. Tamtej nocy nie świeciły ani
gwiazdy, ani księżyc. Dlatego nestor stada wywróżył, że małpę dotknie w
przyszłości wiele nieszczęść”.
[1]
Tak, tak – znowu bajka,
tylko tym razem trochę odmienna od tych, które dotychczas czytałam. Mniej
baśniowa i „łagodna”, a przecież do takich lubię najbardziej wracać. Czemu więc
akurat „Legenda o Sally Jones”? Uwielbiam legendy, to w jaki sposób są snute, jak
fascynują i zawarty w nich morał. Czy Jakob Wegelius sprostał temu zadaniu?
Przepowiednia nestora
stada okazała się prawdziwa, pewnego dnia małpa została złapana przez łowców
zwierząt i sprzedana tureckiemu kupcowi, który uważał iż będzie ona idealnym
prezentem dla przyszłej narzeczonej. Pragnąc oszczędzić na transporcie do
Stambułu przebiera ją z niemowlę i przewozi pod fałszywym imieniem  Sally Jones. Tak zaczyna się przygoda
gorylicy, która wiele zobaczy i przeżyje. Co takiego przeżyje? O tym
przekonajcie się sami…
Czasami pierwsze wrażenie bywa
bardzo mylne, tak właśnie było ze mną i tym razem. Początkowo poczułam lekki
zawód tym co zastałam po otworzeniu książeczki, ale z czasem zaczęłam doceniać
zarówno historię, jak i oprawę graficzną. Jakob Wegelius poprzez opowieść o
dość burzliwym życiu gorylicy mówi o zagubieniu, samotności i potrzebie
przyjaźni, poczuciu, że komuś na nas zależy, że ktoś nas kocha. Gorylica
poczuła smak zdrady, odrzucenia, wykorzystania, przemocy, ale za każdym razem
udawało się jej iść do przodu. Autor wspaniale poradził sobie z przedstawieniem
legendy, można odnieść wrażenie jakby z nami przebywał jakiś starszy człowiek i
ją opowiadał.
Co może zachwycić
czytelników, przynajmniej starszych, bo młodszy skupi się bardziej na dalszych
aspektach, to bardzo ładna twarda okładka z płóciennym szytym grzbietem oraz
niestandardowy ale poręczny format książki. Dalej jest jeszcze lepiej, duży
druk, tekst w ramkach i na każdej stronie ilustracje Jacoba Wegeliusa. Rysunki
dość specyficzne, realistyczne z całą masą szczegółów. Idealnie współgrają z
tekstem i mogę nawet rzec, że go uzupełniają ukazując detale, których zabrakło
w treści.
Przyznaję, że dopiero po
jakimś czasie od zakończenia zaczęłam dostrzegać plusy powieści. Jest napisana
prostym i przystępnym językiem, który bez problemu przyswoi sobie czytelnik.
Osobiście książeczkę przeczytałam bardzo szybko i z dość dużym
zainteresowaniem. Uważam jednak, że dzieci w wieku 6+ (w moim odczuciu pozycja
jest bardziej dla pociech 7-8+) spędzą przy niej czas pełen wrażeń, tym
bardziej, że znajduje się w niej mnóstwo przygód i wywołuje współczucie oraz
sympatię do gorylicy. Co ważniejsze książka niesie sobą uniwersalne przesłanie
oraz przekazuje wiedzę o świecie i zwierzętach.
Reasumując, oczywiście
polecam. Książeczka jest dopracowana i przemyślana, myślę, że oprócz zajęcia
dziecka losami małpy dodatkowo pozwala przyswoić trochę wiedzy na różne tematy.
Oraz może być wstępem do rozmowy o niektórych zachowaniach czy też uczuciach.
[1] Jakob
Wegelius, „Legenda o Sally Jones”, s. 5
Autor: Jakob Wegelius
Tytuł: Legenda o Sally Jones
Wydawnictwo: Zakamarki
Data wydania: 27 maja 2015
Kategoria: bajka (wiek 6 +)
ISBN: 978-83-7776-099-4
Liczba stron: 108

Ten post ma 7 komentarzy

  1. PaniKa P.

    Fabula całkiem fajna, ale kompletnie mnie te ilustracje nie przekonują. Mają w sobie coś niepokojącego…

  2. Jane S

    Książeczka prześlicznie wydania i zdecydowanie skupia uwagę czytelnika, ale mimo wszystko nie widzę potrzeby, aby zaznajamiać się z nią zwłaszcza, że czekają na mnie książki, które zdecydowanie bardziej mnie interesują 😉

    http://czytelnicze-turbulencje.blogspot.com/

  3. Jadźka G.

    Wydaje mi się, że pasowałaby na prezent dla dziecka, a już na pewno dla dziecka, które lubi książki i zwierzęta 🙂 Widzę, że można nacieszyć oko 😀

  4. Karolina

    Mojemu synkowi na pewno przypadnie do gustu, bo przepada za takimi historiami:)

  5. Le Sherry

    Jeju, tak patrzę na te ilustracje i tak dalej i widzę, że to faktycznie nie jest zbyt łagodna historia. W sensie, wydaje się bardziej brutalna od normalnych dzieł tego typu. Ale to dobrze, tak myślę. Bo takie obrazy są bardziej sugestywne i chyba bardziej przemawiają do ludzi. 🙂
    Pozdrawiam,
    Sherry

  6. Wartość dydaktyczna może i jest, ale ilustracje zupełnie mnie nie urzekają… Moja córka uciekłaby z krzykiem, ale już starsze dziecko mogłoby się zainteresować.

Dodaj komentarz