Stephanie Plum i… kolejne kłopoty!

“- Tu nie chodzi o równouprawnienie kobiet. To
kwestia osobista. Chcę żebyś wspierał mnie w moim wyborze kariery zawodowej.

Ty nie masz żadnej kariery- zaprotestował Joe- Ty masz misję samobójczą.
Większość kobiet stara się unikać zabójców i gwałcicieli. A ja mam dziewczynę,
która chodzi i stara się ich znaleźć. A jakby mordercy i gwałciciele nie
wystarczali, to teraz jeszcze wkurwiłaś cały gang.”*
      Jeśli
myślałaś, że wyczerpałaś limit pecha na ten rok, to grubo się mylisz. W twoim
wykonaniu zwykła wyprawa aby coś zjeść może zapoczątkować szereg wydarzeń, w
których to właśnie ty będziesz w samym środku. Masz niebywały talent do
pakowania się w niemałe kłopoty i przyciągania do siebie dziwnych i
niebezpiecznych osobników. Kogo tym razem zdenerwowałaś?
      Steph jest łowczynią nagród, pracującą dla
swojego kuzyna, Vinniego. U jej boku od jakiegoś czasu wiernie trwa Morelli
oraz Komandos, pierwszy jest gliniarzem, a drugi… kimś, ale to dzięki niemu
poznała, mniej więcej, tajniki zawodu. Plum ma niezły orzech do zgryzienia, bo
co prawda jest w związku z Morellim, ale i do Komandosa ją ciągnie. Nie to
jednak będzie  w najbliższych dniach jej
największym problemem. Podczas wyprawy na lunch wraz z Lulą staje się świadkiem
napadu dokonanego przez Czerwonego Diabła. Jego transportem jest rower, któremu
Lula przestrzela oponę. Pech chciał, że Stephanie naraża się też  członkom Zabójców, najgorszego gangu w
Grajdole. Wynajmują zabójcę zwanego Złomiarzem, który zaczyna na nią polować.  Steph wie, że sprawa jest poważna i musi się
ukryć i to w miejscu o którym nikt nie wie by nie narazić bliskich na
niebezpieczeństwo. Jak będzie wykonywać swoją pracę i unikać tych, którzy na
nią polują?
      W lutym wielbiciele serii o Stephanie
cieszyli „Wystrzałową dziewiątką”, od 4 kwietnia w księgarniach można kupić już
„Dziesięć kawałków”, a to nie wszystko bo na maj („Najlepsza jedenastka”) i
czerwiec („Parszywa Dwunastka”) zostały zaplanowane dwie kolejne premiery.
Wydawnictwo nie próżnuje i bardzo dobrze, bo po każdym kolejnym tomie czuje się
niedosyt i chce się więcej i więcej.
      Książki Janet Evanovich to prawdziwa
mieszanka gatunkowa (komedia, romans, kryminał i sensacja), która o dziwo
wychodzi jej pierwszorzędnie. Historia jest pełna śmiechu, z nutką romansu,
absurdalnych scen oraz tych niebezpiecznych i wywołujących ciarki na plecach.
Wszystko łączy się ze sobą i tworzy całość, którą pochłania się jak najlepszą
czekoladę. Autorka podbija serca czytelników dzięki humorowi,  lekkości z jaką pisze każde kolejne tomy oraz
tym, że nigdy nie brak jej kreatywności i pomysłów na kolejne tomy Jest też
jedną z tych pisarek, które sprawiają, że jednocześnie wybucha się
niepohamowanym śmiechem i czuje strach i niepewność w kryzysowych sytuacjach. .Fabuła
jest przemyślana i dopracowana, wszystko jest należycie opisane i mimo wszystko
logiczne. Plusem jest to, że Evanovich specjalnie wodzi czytelnika za nos i nie
daje gotowego rozwiązania, trzeba się nieźle nakombinować razem z główną
bohaterką by odkryć wszystkie karty.
      Postacie… Oczywiście nie mogło zabraknąć
babci Mazurowej, która jest chyba najbardziej postrzeloną staruszką o jakiej
czytam i jeśli by jej zabrakło to Śliweczka dla mnie nie byłaby już taka sama.
Pojawia się też ponownie Sally, który jest równie postrzelony jak… wszyscy w
tej serii. Najbardziej jednak cieszyłam się z tego, że tak dużo było Komandosa
(no co? Jestem tylko słabą, podatną na urok mężczyzn kobietą), który miesza w
głowie Steph nawet nic nie robiąc – wystarczy, że jest. No i sama Stephanie,
która powala mnie za każdym razem na łopatki i wywołuje salwy śmiechu. Ogólnie
mówiąc o bohaterach to każdy jest inny, specyficzny i tak naprawdę
niepowtarzalny. Wszyscy mają swoje role do odegrania i są ważni, a co za tym
idzie każdemu powieściopisarka poświęciła odpowiednią ilość czasu by nie
wydawali się sztuczni.
      Zapewne się powtórzę, ale nic innego
napisać nie mogę. „Dziesięć kawałków”, tak jak i poprzednie tomy, które miałam
okazję czytać połknęłam w tempie ekspresowym. Przy czym nie obyło się bez
śmiechu, łez przez rozbawienie i strachu. Evanovich potrafi przykuć moją uwagę
i trzymać mnie w napięciu do ostatniej kropki. Jej umiejętność wplatania
komizmu do scen poważnych przechodzi wszelkie pojęcie i sprawia, że powieść
czyta się jednym ciągiem, a reszta świata odchodzi w zapomnienie. Nie znam
serii od początku, ale te kilka tomów, które mam już za sobą pozwoliło mi się
zżyć z kluczowymi postaciami i teraz każdy 
kolejna książka jest jak spotkanie z bardzo dobrymi znajomymi, których
perypetie mnie interesują. Całość utworu mi się podobała, ale zakończenie to
była prawdziwa wisienka na torcie. Cieszę się, że już niedługo będzie dostępny
kolejny tom przygód Steph.
      Książki o łowczyni nagród są idealne na
poprawę humoru, długie i leniwe popołudnia lub gdy zwyczajnie chcesz się
odprężyć, ale nie przy byle czym. Evanovich bawi, wywołuje dreszcze i sprawia,
że z miejsce zaczyna się lubić bohaterów powieści. Komu mogę ją polecić? Przede
wszystkim tym, którzy mieli już do czynienia z twórczością tej amerykańskiej
powieściopisarki i przypadła im ona do gustu – zapewniam, że się nie
zawiedziecie. Sięgnąć po nią mogą też ci, którzy lubią się śmiać i niestraszne
im wątki kryminalne oraz sensacyjne. Ten kto nie zna serii od początku bez obaw
może zabrać się za obojętnie którą część, bo każda jest odrębną historią. 
*cytat pochodzi z
książki
Autor:
Janet Evanovich
Tytuł:
Dziesięć kawałków
Wydawnictwo:
Fabryka Słów
Rok
wydania:
04 kwietnia 2014
Liczba
stron:
350
Łowczyni nagród Stephanie Plum:
Po pierwsze dla pieniędzy | Po drugie
dla kasy | Po trzecie dla zasady | Zaliczyć czwórkę | Przybić piątkę | Po
szóste nie odpuszczaj
| Szczęśliwa siódemka | Ósemka
wygrywa
| Wystrzałowa Dziewiątka |
Dziesięć kawałków | Najlepsza
jedenastka | Parszywa Dwunastka
Książka
przeczytana w ramach wyzwań: Wyzwanie
kryminalne

Ten post ma 18 komentarzy

  1. Susanne

    Właśnie jestem w trakcie lektury "Wystrzałowej dziewiątki" i chociaż to moje pierwsze spotkanie z tą autorką, a nawet jeszcze książki nie skończyłam, mimowolnie poczułam, że się uśmiecham, na wiadomość o zapowiedzianych premierach 🙂

  2. Aga CM

    Zewsząd "bombardowana" jestem bardzo dobrymi opiniami na temat tego cyklu i coraz bardziej się do niego przekonuję 😉

  3. Anastazja

    Oooo! Czemu ja tej serii nie poznałam wcześniej? Tak mnie zachęciłaś, że mam ochotę przeczytać każdą część! 🙂

    1. Irena Bujak

      Mi brakuje tylko siódmego tomu i strasznie nad tym ubolewam 🙁

  4. Kobra Marta

    Śliwka ^^ Mam za sobą tylko I tom, muszę zdobyć kolejne ^^

    1. Irena Bujak

      Ha, jakoś mnie to nie dziwi 😉 Evanovch potrafi przyciągnąć uwagę 😉

  5. Ewa Rudnicka

    Już od jakiegoś czasu sobie obiecuję, że się za tą serię zabiorę, a książka wydawane są w tak krótkich odstępach czasu, że mam już dużo do nadrobienia! 🙂

    1. Irena Bujak

      Oj tak, ale najlepsze jest to, że one w ogóle nie nużą 😉

  6. Lara Notsil

    Przeczytałam Twoją recenzję na Lubimy Czytać, Już pisałam Ci prywatną wiadomość, gdy ujrzałam, że posiadasz bloga. Tak więc oto jestem, aby napisać, że Twoja opinia wywołała u mnie uśmiech 😀 Jest bardzo trafna i taka… Śliwkowa 😀

    Ja niestety jeszcze swojej nie przeczytałam… zostało mi 23 strony! Po raz pierwszy nie dałam rady przeczytać Śliwki w jeden dzień. Byłam u rodziców na dniomatczynym obiedzie… kawie, lodach… no jak to u mamy, przynosisz prezent, a ta wystawia królewskie przyjęcie – tylko dla ciebie 😀 Wróciłam zasiadłam do czytania i niestety po trzeciej w nocy zorientowałam się, że nie do końca kojarzę co czytam. Poszłam spać, o 6:00 pobudka. Jednak przy życiu, tzn. nie zaśnięciu w robocie, trzyma mnie fakt, że przede mną 23 strony, no i 11 część. Dzięki Tobie oczy ogólnie mi się otworzyły, bo Twoja opinia naprawdę mnie rozweseliła 😀

    Co do mnie, to:
    – jaskinia Batmana
    – żel Batmana
    – uprowadzenie jednego ziomka, żeby go torturować 😀
    To było coś tak pięknego, że jak pomyślę o tym żelu, to chyba sama dostaje wypieków 🙂

    Co do Komandosa, to przyznaję się bez bicia, jak dla mnie Morelli jest przypisany do Stephanie. Jakoś tak nie wiem, po prostu i już. Nie dlatego, że Komandos jest mój, tylko…. Nie, nie potrafię uzasadnić swojego wyboru 😀 Morelli i Plum to brzmi dobrze.

    1. Irena Bujak

      Dziękuję! Nie potrafię pisać tak do końca poważnie o tej serii, no nie da się 😉

      Wiem co to znaczy pracować po nieprzespanej nocy, ale są czasem takie książki, że warto zarwać dla nich noc 😉

      Żel Komandosa. Mrrraaau! 😉
      A te porwanie było mistrzowskie 😀

      Zdecydowanie Plum i Morelli muszą być razem. Nie ma innej opcji, Komandosem ja się zajmę ;))

Dodaj komentarz