Ta, która pomaga odejść… („Accabadora” – Michela Murgia)

            „Według
mieszkańców Soreni sprawiedliwość mogła cię gonić, ale gdyby cię dopadła,
obdarłaby cię ze skóry  jak wieprza lub
ukrzyżowała jak nieszczęśnika, zgwałciłaby cię dla zabawy jak ludzie, którzy
zachowują się jak bestie, wytropiłaby cię, gdziekolwiek byś się ukrył, i z
pewnością nie zapomniałaby twojego imienia ani imienia twojego potomka.”*
            Stara, samotna kobiecina, żyjąca gdzieś na uboczu.
Zazwyczaj biedna, żyje z jałmużny lub drobnych prac. W nocy jednak zmienia się
w niosącą śmierć. Gdy już nie ma szans na poprawę stanu zdrowia posyła się po
nią aby ulżyła cierpiącemu. Udaje się do domu umierającego ubrana cała na
czarno i uwalnia duszę…
            Połowa
XX wieku,  Sardynia. Bonaria Urrai to
samotna, ale zamożna kobieta. W dzień trudni się krawiectwem, a w nocy jest
accabadorą, czyli kimś kto pomaga odejść. Jest ona samotna dlatego też bierze
od jakiejś matki Marię Listru na wychowanie. Ta staje się duchową córką starej
kobiety. Dziewczynka początkowo jest wystraszona i nie pewna, tak nagle stała
się kimś ważnym, że nie jest w stanie tego pojąć. Powoli przyzwyczaja się
do  tego stanu rzeczy i rozkwita jak
piękny kwiat. Nie wie jednak czym zajmuje się w nocy, a gdy prawda wychodzi na
jaw nie jest w stanie się z tym pogodzić. Musi wyjechać by jakoś uporządkować
sobie wszystko. Czy te kobiety jeszcze kiedyś się spotkają? Jak potoczą się ich
losy i czy Maria zrozumie rolę jaką odgrywała Boneria?
            Muszę
powiedzieć, że spodziewałam się czegoś innego. Liczyłam na historię accabadory
osnutej tajemniczością, ciemnością, w której się porusza. Spodziewałam się
bardziej jej przemyśleń i odczuć. Dostałam jednak coś innego, co może nie
wprawiło mnie w zachwyt, ale z pewnością coś we mnie poruszyło. Książka ta mówi
o dwóch kobietach, które są ze sobą zżyte. Ale to nie wszystko – poruszany też
jest tu temat eutanazji, śmierci, miłości. Nie obce są jej też wzmianki o
zaufaniu czy próbie akceptacji innego człowieka, a raczej zrozumienia tego co
czyni.
            Autorka
poruszyła szereg tematów i skłania do zadawania pytań samemu sobie. Odpowiedzi
zaś nie są wcale takie oczywiste. Ja osobiście uważam, że w niektórych
przypadkach eutanazja jest dobrym rozwiązaniem. Myślę, że czasem trzeba dać
komuś odejść by nie cierpiał. Ale popieram to tylko i wyłącznie gdy nie ma już
żadnej szansy na poprawę. Prawdą jednak będzie, że każdy inaczej odbierze
zawartość tej książeczki, zależy od człowieka. Druga sprawa, która już nie
znalazła mnie zbytniego poparcia to oddawanie własnych dzieci komuś innemu. W
tym wypadku Maria trafiła dobrze, bo miała lepiej niż w domu rodzinnym, ale nie
zawsze tak się dzieje. Denerwowała mnie matka dziewczynki, nie dość, że oddała
ją jak zbędną rzecz to jeszcze wykorzystywała do prac domowych.
            Jak
na niecałe dwieście stron w powieści zawarto dużo emocji. Z ciekawością
czytałam kolejne strony, lubię poznawać zwyczaje innych ludzi. Często wzbudzają
one sprzeczne emocje, ale pozwalają też spojrzeć na różne sprawy z wielu stron.
Nie targały mną jakieś mocne emocje, ale nie była mi ta historia obca. Była
dobra, nie nużyła, zmuszała do sięgnięcia w głąb siebie.
            „Accabadora”
to powieść, którą czyta się szybko i mimo trudnych tematów przyjemnie. Traktuje
o ważnych i trudnych tematach, pozwala spojrzeć na nie z innej perspektywy.
Ciekawa fabuła, intrygujące postacie i opisy miejsc sprawiły, że nie dało się o
niej zapomnieć. 
*str. 126-127
Autor: Michela
Murgia
Tytuł: Accabadora
Wydawnictwo: Świat
Książki
Rok wydania: 24
października 2012

Liczba
stron:
192

Ten post ma 6 komentarzy

  1. tetiisheri

    Jestem także świeżo po lekturze Accabadory. Mi się podobała, chociaż przemyślenia samej kobiety też byłyby ciekawym elementem powieści. Niemniej, książka skłania do myślenia i dlatego warto po nią sięgnąć 🙂

  2. symtuastic

    Hmmm już sama nie wiem czy chcę przeczytać tę książkę 😛 Jednak muszę zastanowić się, czy na pewno jej "potrzebuję"…

  3. versatile

    Początkowo bardzo chciałam przeczytać tę książkę, ale teraz sama już nie wiem, czy warto.

  4. diunam

    Lubię książki, które dają do myślenia. Chętnie po nią sięgnę jeśli nadarzy się okazja. Pozdrawiam:)

Dodaj komentarz