Na ulicy Różanej…

„- Ludzie
się nie zmieniają, to życie ich zmienia. Radość, smutek czy cierpienie
otwierają drzwi do tych miejsc w naszej naturze, których istnienia sami nie
podejrzewaliśmy”.*
W pewnym
mieście Rubinie na ulicy Różanej jest pełno starych domów otoczonych ogrodami,
których właściciele oddają im swoje serce i czas. Mieszkańcy ulicy doskonale
się znają i jak bywa czasem w rodzinach, lubią nienawidzą, snują intrygi, kłócą
się i godzą. Nad przyszłością ciąży przeszłość i niedomówienia. Świeżo
rozwiedziona Marta wraca do domu, by pomyśleć i nabrać dystansu, zamierza też
wrócić do biegania. Karolina, młoda matka dwójki synów nie radząca sobie z
codziennością. Maria będąca starą panną w dalszym ciągu mieszkającą z matką,
kochająca skrycie miłość z dawnych lat i pisząca wiersze. Tych osób i historii
jest wiele więcej, każdy ma swoje tajemnice, pragnienia i marzenia.
Przyszło mi
trochę czekać na najnowszą powieść Kasi Bulicz – Kasprzak, ale teraz już wiem,
że było warto. W przypadku jej twórczości wystarczy mi samo nazwisko na
okładce, nie muszę czytać blurbu czy też czekać na pierwsze opinie, po prostu
wiem, że się nie zawiodę.
Po raz
kolejny polska powieściopisarka ujęła mnie językiem, jakim została napisana
książka, swoją spostrzegawczością i przenikliwością jeśli chodzi o zachowania
ludzkie. Autorka nie boi się poruszać trudnych tematów, ukazuje również w jaki
przeszłość może oddziaływać na 
teraźniejszość i jakie szkody wyrządzić, szczególnie kiedy nie stać nas
na szczerość czy chociażby pozbycie się dumy i wyciągnięcie ręki. Tworzenie
pozorów jest skuteczne na jakiś czas, ale w końcu na niby idealnym życiu
pojawiają się rysy i może się ono rozpaść jak domek z kart. Plącze losy
bohaterów i z pewnością nie ułatwia im niczego.
To pierwsza
powieść Kasi, w której głównym bohaterem jest więcej niż jedna osoba, ale bez
problemu sobie z tym poradziła. Fabuła jest dopracowana w najmniejszym stopniu,
wątki są przemyślane i na tyle rozpisane, by ciekawiły, troszkę rozjaśniły
sytuacje, ale ich koniec na pewno jeszcze nie nastąpił, autorka pozostawiła
mnie z mnóstwem pytań i domysłów. Akcja toczy się niespiesznie, ale za to zaskakuje,
nigdy nie wiadomo z kim spotkamy się w kolejnym akapicie i czego tym razem
dowiemy się o danej osobie. Pomimo dużej ilości bohaterów wszystko w głowie się
układa i nie ma mowy, by się pogubić w tym kto jest kim. Ponadto w tym tytule
ujawnia się miłość autorki do ogrodnictwa, każdy nowy rozdział jest
zapoczątkowany opisem jednego gatunku róży, a i w samej treści jest dużo o
uprawie ogródków. Osobiście się tym nie interesuje i troszkę poszczególne
fragmenty mi się dłużyły, ale nie mogłam nie zauważyć tego, jak Bulicz-Kasprzak
umiejętnie splotła prace w ziemi z życiem, całość idealnie ze sobą współgra i
się wzajemnie uzupełnia.
Kolejnym
plusem jest fakt iż każda postać jest dopieszczona. Dopracowani, realnie
przedstawieni, różniący się jak tylko to możliwe, pełni kontrastu, potrafili
zaskoczyć. Posiadają wady oraz zalety, nie są idealni, popełniają błędy, robią
głupie rzeczy i czasem trzeba dużo czasu, by zaczęli się na nich uczyć. Są tacy
realni i wielowymiarowi, widać, że autorka poświęciła im dużo uwagi. Każdy
zapadł mi w pamięć, jeden bohater mniej, drugi bardziej zdobył moją sympatię,
ale wszyscy mieli swoje przysłowiowe „pięć minut”.
Lubię twórczość
Kasi, bo porusza tematy dobrze znane zwykłym ludziom, bohaterowie nie są szaleńczo
bogaci i niezwykle piękni, ą jak ja i setki innych osób. Autorka pisze…
swojsko. Bez problemu zagłębiłam się w treść, z ciekawością przewracałam kolejne
strony i chłonęłam zdanie po zdaniu. Zżyłam się z bohaterami, przeżywałam wraz z
nimi ich wzloty i upadki. Powoli odkrywałam kolejne tajemnice, pragnienia i intrygi.
Książka jest też skarbnicą zdań skłaniających do zadumy, niezwykle trafnych i
jakby o nas samych. Do tego te zakończenie, jak można było postawić ostatnią
kropkę w takim momencie? No jak? Nie wiem jak przetrwam do premiery „Szlachetnych
pobudek”, już tupie i podskakuje niecierpliwie.
„Dom na skraju”
to niewątpliwie bardzo udany początek sagi o losach mieszkańców ulicy Różanej. Ludzi
z krwi i kości, których losy z biegiem lat wzajemnie się ze sobą splotły. Powieść
wielowątkowa, o codziennych troskach, miłości, przyjaźni, przeszłości, teraźniejszości
i przyszłości.
„Bo życie
jak rzeka – płynie tylko w jedną stronę i nie sposób go zawrócić”.**
*Kasia Bulicz-Kasprzak, „Dom na skraju”, s. 84
**Tamże., s. 195
Autor: Kasia Bulicz
– Kasprzak
Tytuł: Dom na
skraju
Wydawnictwo:
Prószyński i S-ka
Rok wydania:
17 marca 2015
Liczba
stron:
416
Po sąsiedzku:
Dom na
skraju
| Szlachetne pobudki

Ten post ma 12 komentarzy

  1. Nie miałam przyjemności poznać twórczości autorki, ale mam ogromną ochotę na powyższą lekturę.

  2. Rozdziały zaczynające się od opisu kwiatów zastosowała też Michalak w Ogrodzie Kamili 😉 A okładka tej książki bardzo przypomina mi Dolinę mgieł róż, podobny klimat.I widzę, że fabuła chyba też będzie zbliżona.

  3. Paula

    Moja recenzja w piątek. Książka jest cudna, co tu dużo mówić:)

  4. Chabrowa

    Sagi po prostu wielbię, więc będę jej szukać 🙂

  5. Ellie Moore

    Po przeczytaniu "Nalewki zapomnienia" tej autorki zakochałam się w jej stylu i ogromnie liczę, że kiedyś uda mi się przeczytać tą książkę 😉

  6. dobraksiazka.info

    Czytając ten wpis przypomniał mi się jedno fajne powiedzenie "co nie zabije, nie oznacza że cię wzmocni, a często sponiewiera". Fajnie piszesz 🙂

  7. Jane S

    Dosyć sympatyczna okładka, ciekawa fabuła, wysoka ocena. Nic tylko czytać 🙂 Jestem na TAK 🙂

  8. Le Sherry

    Fajnie, że się nie rozczarowałaś, a wręcz przeciwnie, że autorka spełniła swoje zdanie i cię zachwyciła. 🙂 Ja jednak ostatnio jestem strasznie zawzięta na odmawianie poszczególnych książek, a te polskich autorów to jedne z tych, wobec których jestem ogólnie bardzo niechętna, jak wiesz. 😀
    Pozdrawiam,
    Sherry

Dodaj komentarz