Piekielny Wyścig

Przyjechałam
tutaj ratować swojego brata. Ale ile osób tu zginęło, chcąc
kogoś uratować?”
[1]
Chociaż
nie wiadomo jak byśmy chcieli znaleźć lekarstwo na śmiertelne
choroby i dzięki temu uratować tych których kochamy nie jest to
możliwe. Prawda? Co jednak gdyby był jakiś sposób by uzyskać
lekarstwo? Jak bardzo moglibyśmy się poświęcić w imię czegoś,
co może być tylko okrutnym żartem? Z drugiej strony czy moglibyśmy
spojrzeć sobie w oczy bez wyrzutów sumienia bo nie spróbowaliśmy?
Rodzina
szesnastoletniej Telli Holloway przenosi się na odludzie z dala od
internetu, telewizji i swoich przyjaciół czy jakichkolwiek innych
ludzi. Wszystko to dla Cody’ego, jej śmiertelnie chorego brata –
zmiana klimatu ma mu pomóc. I chociaż nastolatka narzeka, dokucza
bratu i się z nim kłuci w głębi serca bardzo go kocha, zrobiłaby
dla niego wszystko. Dlatego też gdy dostaje tajemnicze zaproszenie
do Piekielnego Wyścigu, czego nieprawdopodobnego i nierealnego
postanawia wziąć w nim udział – nagrodą jest lekarstwo mogące
uratować jej brata. Nie zdaje sobie nawet sprawy co będzie musiała
przeżyć.
Po
Ogień i wodę sięgnęłam z
polecenia jednej z zaprzyjaźnionych czytelniczek, która
stwierdziła, że muszę ją przeczytać. No skoro tak to zdobyłam
egzemplarz, zabrałam się i… przepadłam. Dosłownie.
Zupełnie
nie wiedziałam czego mogę się spodziewać po piórze Victorii
Scott więc pomimo zachwytów innych czytelników podeszłam do
książki z lekkim dystansem, który szybko przerodził się w mój
zachwyt. Od razu widać, że autorka miała pomysł i go w pełni
wykorzystała. Wszystko jest przemyślane i w każdym calu
dopracowane. Opisy są tak szczegółowe i realistyczne, że bez
problemu można ujrzeć oczami wyobraźni, to co widzieli
bohaterowie, a niektóre sceny i wydarzenia wręcz mroziły krew w
żyłach. Spotkałam się z opinią, że można ten tytuł porównać
do Igrzysk śmierci,
Wyścigu śmierci i
Pokemonów z czym po
części się zgadzam, ale Scott poszła o krok dalej, urozmaiciła
to co można by było uznać za schematyczne. Skazała uczestników
na podzielony na cztery etapy wyścig w którym nie ma miejsca na
słabość czy emocje, nie powinno być. Rzucała im kłody pod nogi
i wystawiała na różne próby, zmuszała do nauki jak przetrwać w
sytuacjach pozornie bez wyjścia. Dzieje się, dużo, szybko i
ciekawie – nuda to ostatnie o czym można pomyśleć w trakcie
czytania Ognia i wody.
Jeśli
chodzi o bohaterów, to jestem pod ogromnym wrażeniem, że pomimo
ich mnogości wszyscy są zupełnie różni i zaskakujący. Nie wiem
jak autorce to się udało, ale każda postać to indywidualność,
różnią się jak tylko można, nie tylko wyglądem, zachowaniem,
ale i celem ich uczestnictwa. Mają tajemnice i ukryte cele, niby
dają się poznać, ale to tylko namiastka tego co skrywają. Jeszcze
bardziej fascynujące są pandory, mające pomagać swoim
właścicielom. Ich moce, umiejętności nie zdumiewały tylko
bohaterów, ale i mnie. No coś niesamowitego. Zaś Madoxem, pandorą
Telli, jestem zauroczona. Chcę takie stworzonko!
Lubię
być zaskakiwana i Victorii Scott udało się to znakomicie.
Spodziewałam się czegoś dobrego, ale schematycznego, ale okazało
się, że nic takiego tutaj nie zastałam. Autorka od samego początku
wciągnęła mnie w wir wydarzeń i trzymała w napięciu do samego
końca. W tej części uczestnicy muszą przetrwać w dżungli oraz
na pustyni, to co musieli przeżyć było okropne, niebezpieczne i
brutalne. Z zapartym tchem śledziłam kolejne wątki, wstrzymując
przy tym oddech w napięciu i podenerwowaniu. Trudno było mi przejść
do porządku dziennego nad brutalnością i bestialstwem co
niektórych. Zaintrygował mnie temat wyścigów, historia ich
powstania oraz to jak rozwiną się pewne sprawy z nim związane.
Zakończenie sprawiło, że od teraz niecierpliwię wyczekuję daty
premiery drugiego tomu, bo muszę wiedzieć co będzie dalej. Mam
nadzieję, że zostanie u nas wydany.
Ogień
i woda
to niesamowita mieszanka
fantastyki i thrillera, która absorbuje od samego początku i nie
pozwala o sobie zapomnieć. Nawet gdy trzeba przerwać czytanie w
głowie kołaczą się myśli o tym co będzie dalej i z czym jeszcze
przyjdzie się zmierzyć bohaterom. Autorka ma lekki, ale bogaty
język, jest kreatywna i pomysłowa. Jestem ciekawa co jeszcze może
wymyślić.
[1]Victoria
Scott, Ogień i woda, s. 195
Autor:
Victoria Scott
Tytuł:
Ogień i woda
Wydawnictwo:
Iuvi
Data
wydania:
2015-06-17
Kategoria:
fantastyka, thriller
ISBN:
9788379660155

Liczba
stron:
366
Ocena: 8/10
Ogień i Woda:
Ogień
i woda

Ten post ma 11 komentarzy

  1. cyrysia

    Ogromnie mnie intryguje ta książka i mam nadzieję, że uda mi się kiedyś ją poznać.

  2. Magda Saska-Radwan

    Książka jest u mnie na liście do kupienia, a teraz jak i Ty ją zachwalasz to jestem pewna jej zakupu w najbliższym czasie 🙂

  3. Un café con libros

    To nie do końca moje klimaty, ale z pewnością polecę tę książkę mojej nastoletniej siostrze. Jestem pewna że będzie nią zachwycona;)

  4. Querida

    Koniecznie muszę przeczytać! No i okładka jest prześliczna 🙂

  5. Mona Te

    A widzisz, ja też do tej książki podchodzę z dużym dystansem, ale najwidoczniej nie mam się czego obawiać! 😀

    Pozdrawiam serdecznie,
    Mona Te [Blog]

  6. Le Sherry

    I na taką właśnie opinię czekałam! Nie miałam pojęcia co myśleć o tej książce, nie wiedziałam czy mogę spodziewać się wyjścia poza elementy, które już znam, czy będą jakieś emocje…? A tu okazuje się, że mogę śmiało sięgać, także dziękuję za rekomendację! Na pewno powieść poszukam. 🙂
    Pozdrawiam,
    Sherry

Dodaj komentarz