„Najtrudniejszy pierwszy krok, zanim innych zrobisz sto…”*

            „Żeby miłością żyć, to siłę trzeba mieć.”**
            Gdy w życiu
człowieka zdarza się tragedia, która odbiera mu chęć istnienia potrzebny jest
czas. Czas by uleczyć rany i zacząć żyć na nowo, czas by nauczyć się żyć ze
stratą, która go dopadła, z pustką w sercu. Z tym czasem jest tak, że nie ma
określonego terminu, w którym zamknie się żal i rozpacz, a po jego upływie
zacznie się żyć jakby nic się nie stało. Każdy przeżywa rozpacz po utracie po
swojemu i to od niego zależy ile będzie potrzebował chwil na pogodzenie się z
tym co się stało. Nie ważne jest jednak jak długo to trwa, ale czy jest
skuteczne, czy na końcu tej mozolnej i okrutnej drogi odnajdzie się sens
dalszego życia…
            Życie
Hani jest nadal pełne komplikacji. Cały czas zmaga się z przeszłością, która
nie pozwala jej dalej normalnie żyć. Boi się wspomnień, ale czuje, że dopóki
się z nimi nie upora nie będzie miała szansy na nowe życie z Mikołajem, który
mimo ciągłej walki z obawami Hani dzielnie stoi u jej boku i udowadnia miłość.
Wie, że jego zadanie jest utrudnione, ale wie też, że warto. Tylko czy jego
determinacja wystarczy? Tym bardziej, że coraz bliżej ślub Dominiki, a Hanka
bierze czynny udział w przygotowaniach do niego i czuje, że zalewają ją
wspomnienia, które do tej pory spychała na sam koniec umysłu. Nie wie czy
podoła temu co ją czeka, ale wie, że bez tego nie będzie mogła ułożyć sobie
życia na nowo. Czy pierwszy, tak trudny krok do szczęścia został postawiony we
właściwym czasie? Czy tajemnice, które odkryła nie załamią jej na nowo?
            Anna
Ficner-Ogonowska zadebiutowała na rynku wydawniczym swoją pierwszą powieścią
(„Alibi na szczęście”) w ubiegłym roku i z miejsca podbiła moje serce. Okazało
się bowiem, że książka, której się obawiałam ze względu na temat jak i gabaryty
okazała się być jak narkotyk, który uzależnia. Przepadłam z nią na kilka dni i
długo po jej przeczytaniu nie mogłam o niej zapomnieć, właściwie to nadal
dobrze ją pamiętam. Czy tak samo okaże się w przypadku kontynuacji losów Hani i
jej bliskich?
            Jak
dziś pamiętam swój zachwyt nad tym jak autorka przedstawiła losy głównej
bohaterki. Pisząc o miłości, i wszystkim co z tym uczuciem związane, zarówno
dobrego jak i złego, zrobiła to zwyczajnie, życiowo, bez jakichś wielkich i
nagłych zmian. Ukazała cały proces godzenia się z losem po tym jak ten odebrał
najbliższych. Tego bólu i rozpaczy nie da się ogarnąć, opisać i zamknąć w kilku
zdaniach. Nie da się nagle przejść z jednego życia, w drugie. W gruncie rzeczy
nie powinno się tego robić, należy nauczyć się żyć z tym co było i pamiętać te
dobre chwile. I właśnie to, w dalszym ciągu, 
próbuje przekazać swoim czytelnikom autorka. W kontynuacji wszystko
toczy się swoim rytmem, ma określony czas i miejsce. Zaczyna się trochę więcej
dziać przez odkryte tajemnice, które burzą zbudowany obraz i chwieją pewność,
którą do tej pory bohaterka posiadała. Ale oprócz tego uświadamia, że nie ma
człowieka bez winy, że warto poznać wszystkie fakty, a nie męczyć się
domysłami. Anna Ficner-Ogonowska porusza temat trudny do opisania, do
przekazania czytelnikowi w taki sposób by dotarł on do serca, ale okazuje się,
że robi to po mistrzowsku. Stworzyła fabułę, która jest bardzo dobrze
skonstruowana, rzetelne opisy miejsc, wydarzeń oraz emocji, akcja, która tym
razem przyspieszyła i jest trochę bardziej zawiła. Wszystko to jest zgrane i
przemyślane, dzięki czemu książkę się pochłania w zastraszającym tempie.
            Z
wielką radością ponownie spotkałam się z bohaterami książki, znanymi mi już z
poprzedniej części. Hanka okazała się być mniej irytująca, a może to ja
zaczęłam ją lepiej rozumieć. Zrobiła duże postępy w swoim życiu, ale jeszcze
długa droga przed nią. Jest inna, silniejsza i pewniejsza. Dominika przeszła
wielką przemianę przez zmiany jakie zaszły z kolei w jej życiu, ale nadal jest
niezastąpioną przyjaciółką, która potrafi być stanowcza, a nawet wredna gdy
musi, ale skrzywdzić nikomu Hanki nie da. Najbardziej jednak ucieszyłam się, że
i tym razem nie zabrakło pani Irenki, jej przenikliwego wzroku oraz prostej,
biorącej się z przeżytych lat, mądrości. Ciepła, serdeczna, zawsze gotowa
wysłuchać, poradzić, a czasem pomilczeć gdy tego się akurat potrzebuje.
Spodobało mi się również, że Mikołaj stał się bardziej stanowczy i pewny tego
co widzi. Ogólnie mówiąc bohaterowie są dopracowani, pełni życia. Byli tacy
realni i dzięki temu nie miałam najmniejszego problemu z życiem się z nimi.
            Mam
problem z opisaniem tego co czuję po przeczytaniu tejże powieści, mam trudny do
uporządkowania i ubrania w słowa mętlik w głowie. Historia Hani, choć tak
straszna, wciągnęła mnie bez reszty i nie było mowy o przerwaniu jej choćby na
chwilę. Musiałam jak najszybciej dowiedzieć się co będzie dalej, jak potoczy
się życie jej i jej bliskich. Zostałam oczarowana językiem jakim posługuje się
Anna Ficner-Ogonowska, mało kto potrafi pisać tak pięknie o miłości jak ona.
Poruszyła mnie do głębi, wzbudziła masę emocji. Śmiałam się, denerwowałam,
nawet uroniłam kilka łez. Uwielbiam gdy książka targa moimi odczuciami, a ta
właśnie tak zrobiła. Wczułam się w czytaną historię i przeżywałam wszystko wraz
z bohaterami. To perfekcyjne studium człowieka po krzywdzie jaka go spotkała,
emocje nim targające zostały rozłożone na czynniki pierwsze, ale trzeba
pamiętać, że każdy przeżywa to na swój indywidualny sposób. Niecierpliwie
wyczekuję momentu gdy dostanę w swoje łapki kontynuację losów Hani. Wciąż mi
mało przebojowości Dominiki, ciepła pani Irenki, i tych pełnych uczuć oczu
Mikołaja. Liczę na to, że do Hani uśmiechnie się wreszcie los i wynagrodzi te
lata dwa lata cierpienia.
            Książek
o miłości jest mnóstwo, ale tylko nieliczne są tak dobre by zapadły na dłużej w
pamięć. Książki Anny Ficner-Ogonowskiej bez wątpienia należą do tej grypy
powieści, które będę polecała komu tylko mogę. Pięknie opisane emocje, zgrabnie
skonstruowana fabuła, bohaterowie jakby wzięci z życia i mnóstwo emocji, które
nie opadną przez długi, długi czas. Droga Autorko, pisz jak najczęściej, każdą nową powieść będę brała w ciemno.
*fragment piosenki Anny Jantar „Najtrudniejszy
pierwszy krok” (jakoś tak cały czas krąży mi po głowie od momentu gdy zaczęłam
czytać tę książkę)
** cytat pochodzi z „Krok do
szczęścia” A. Ficner-Ogonowska
Autor: Anna
Ficner-Ogonowska
Tytuł: Krok do
szczęścia
Wydawnictwo: Znak
Rok wydania: 5 września
2012
Liczba stron: 416

na szczęście:
Alibi na szczęście | Krok do szczęścia | Zgoda na szczęście

Ten post ma 17 komentarzy

  1. Agnieszka Kaniuk

    Po przeczytaniu Twojej recenzji pomyślałam, jak dobrze,że mam tę książkę w swojej biblioteczce i dane mi będzie ją przeczytać.Tak bardzo mnie nią zaciekawiłaś:)
    Pozdawiam:)

  2. Agnieszka T

    Świetna recenzja, a po tym co tu przeczytałam nie mam wątpliwości, że ta lektura dostarczy mi niezapomnianych wraeń

  3. Dominika S.

    Jestem bardzo ciekawa książek tej autorki, bo naprawdę wiele osób je chwali. Ale przyznam, że trochę się obawiam tematyki.

  4. toska82

    Nie znam ani tej ani pierwszej, ale mam nadzieję, że się to niebawem zmieni 🙂

  5. Sima.

    Widziałam ją chyba gdzieś w bibliotece. Jutro pędze jej szukać :D!

  6. Irenka to ta recenzja pisana nocą? 😀 weeź i po co tak chwalisz? ja tej książki jeszcze nie mam:/ no nic trzeba będzie się za nią porozglądać;)

  7. monalisap

    Koniecznie muszę przeczytać 🙂 Chcę poznać historię Hani i zanurzyć się w te pięknie opisane emocje 🙂

  8. Julia K.

    To książka nie dla mnie. Może kiedyś się skuszę, ale na razie sobie ją odpuszczę.

  9. Ana

    Widzę, że moją nieznajomość twórczości Pani Ficner-Ogonowskiej, muszę jak najszybciej nadrobić, bo tematyka zdecydowanie dla mnie 🙂

  10. pandorcia

    Nie jestem do końca przekonana, ale na pewno zwrócę na nią uwagę, gdy nie będę miała tego całego stosu książek piętrzących się na moim biurku 😀

    Ps Przepiękna okładka!

  11. Anonimowy

    Brzmi naprawdę ciekawie. Powinna mi się spodobać 🙂

  12. awiola

    Muszę koniecznie przeczytać 🙂 Wpisuję tę książkę na listę moich priorytetów.

  13. Klaudia Sowa

    Widzę, że mam niezłe zaległości. Nie czytałam ani tej, ani pierwszej części, ale muszę to jak najszybciej nadrobić 🙂 Okładka rzeczywiście przepiękna :)!

  14. Antyśka

    Czekam aż wyjdzie trzeci tom i zaczynam czytać, bo dwa mam na półce 😉

Dodaj komentarz