Chodzi o to, żeby się spotkać. Pobyć ze sobą tak naprawdę. Nie musi być czysto i wystawnie, nie trzeba drogich prezentów. Istotny jest ten drugi człowiek, na którego czekamy, który jest dla nas najważniejszy. Tylko to się liczy – żeby razem posiedzieć, porozmawiać, tak, wiecie, od serducha, przytulić się. Na tym polega magia świąt.*
Nasze życie to ciągły pęd. Gonimy za karierą, za tym, by zdążyć ze wszystkimi obowiązkami. By żyć lepiej, szybciej i mieć więcej. Chcemy dorównać innym, a może dać swojej rodzinie to, czego sami nie mieliśmy. Tylko czy warto walczyć o to kosztem wspólnie spędzonych chwil i relacji rodzinnych?
Zarys fabuły
Dorota to kobieta, która z pozoru nie powinna narzekać. Ma rodzinę, dobrą pracę, własne mieszkanie oraz psa. Jednak czuje, że cały czas jej czegoś brakuje i ma to związek właśnie z rodziną. Nieustannie marzy o magicznych i wyjątkowych świętach, a jak zawsze spotyka ją rozczarowanie. Nie tylko w grudniu, ale i w ciągu całego roku. Mama cały czas idealizuje brata, a jej nie docenia, boli również fakt, że tata nigdy nic nie powie. Jedynie babcia dba oto, by między wszystkimi było dobrze. Jednak brak rozmowy i dbanie o pozory idealnych świąt to za mało, by uleczyć długoletni żal. Czy Dorota i jej bliscy zrozumieją, czym jest istota świąt?
To druga książka Agnieszki Jeż, jaką miałam okazję czytać i muszę przyznać, że Jedyny dzień w roku mile mnie zaskoczył. Widać, że autorka się rozwija i coraz lepiej pisze. Czym tym razem uraczyła swoich czytelników?
Moje wrażenia
Nie da się ukryć, że powieściopisarka wie, jak oddać ducha świąt w swoich historiach. Nie brakuje tutaj śniegu, wszędzie widzimy dużo ozdób, z radia sączą się świąteczne kawałki, a w sklepach spóźnialscy kupują ostatnie prezenty lub składniki do wigilijnych potraw. I w tym świątecznym obrazku poznajemy kobietę, która próbuje odnaleźć to, co najważniejsze w świętach. Mogłoby się wydawać, że to prezenty, suto zastawiony stół i pięknie przyozdobione domy.
Jedyny dzień w roku pokazuje jednak, że to coś innego najbardziej się liczy, coś, o czym zapominamy w pędzie życia i potrzebie przeżycia idealnych świąt. Bo tak naprawdę nic nie może być idealne i naprawdę mogą zdarzyć się jakieś wypadki przy stole. Ważniejsze, by potrafić ze sobą rozmawiać i wyciągać z tych rozmów wnioski. Autorka pokazuje, czym jest zrozumienie, okazanie odrobiny dobrej woli i że warto się zatrzymać, rozejrzeć, dostrzec innych i poświęcić im trochę czasu.
Słów kilka o bohaterach
Muszę przyznać, że naprawdę polubiłam Dorotę i nawet trochę ją rozumiałam. To jej oczami poznajemy całą historię i to bardzo ciekawe doświadczenie, bo przedstawia swój punkt widzenia, to, co ja boli i czego jej brakuje. Jednak też widać, jak za każdym razem coś się w niej zmienia, jak stara się, by było inaczej i lepiej. Sama też dostrzega swoje błędy. Uczy się, że warto pokazać, co się czuje, to, co ją boli i czego jej brakuje. Warto też docenić pozostałe postacie, które również powoli poznawałam. Szczególnie moje serce zdobyła babcia, ale chyba one już tak mają, że zaskarbiają sobie naszą sympatię.
Na zakończenie
Muszę przyznać, że podoba mi się pomysł na Jedyny dzień w roku. Nie jest, to może nic nowego, ale sytuacja przeżywania kilkukrotnie jednego dnia ma coś w sobie. Niby powtarzalność, a jednak są małe niuanse, które zmieniają coś powoli. Z zaciekawieniem czytałam i obserwowałam każde wydarzenie. Podobało mi się, że autorka stworzyła powieść z przesłaniem, które się od razu dostrzega, ale nie czuć w tym moralizatorskiego tonu. To bardziej takie przypomnienie ukryte w powieści w świątecznym klimacie. Historia jest urocza, miejscami zabawna, ale wywołuje też współczucie i zrozumienie.
Mnie się Jedyny dzień w roku bardzo spodobał i szczerze polecam wszystkim tym, którzy lubią powieści obyczajowe. Idealna książka na ten świąteczny czas. Otuli magią Bożego Narodzenia i przypomni, że pozory mogą mylić.
Autor: Agnieszka Jeż
Tytuł: Jedyny dzień w roku
Wydawnictwo: Filia
Wydanie: I
Data wydania: 2021-10-20
Kategoria: obyczajowa
ISBN: 9788381957106
Liczba stron: 336
Przepiękna świąteczna okładka! Nie znam tej książki, ani autorki, ale nie wykluczam, że ją przeczytam.
Czytałam kryminalne książki autorki. Może skuszę się na jej twórczość w świątecznej odsłonie.
Wiem, że lubisz takie powieści i jeżeli mam ochotę na coś lekkiego, polecisz mi coś, jednak mnie ta lektura jakoś nie zafascynowała 🙂
Osobiście nie sięgam po tego typu ksiązki, więc to raczej nie jest lektura dla mnie. Mam jednak kogoś, komu może się ona spodobać.
Szczerze powiedziawszy, pierwszy raz słyszę o tej autorce, z chęcią zapoznam się z jej twórczością 😀
Nie wiem dlaczego, ale zawsze bardzo ciężko wkręcić mi się w fabułę książek tej autorki, a ostatecznie ma coś takiego, że wracam do jej twórczości 🙂
Uwielbiam książki świąteczne, ale tej jeszcze nie miałam okazji poznać. Okładka jest przepiękna i od dłuższego czasu bardzo mnie kusi. Może jeszcze się na nią skuszę.
a ja właśnie nie lubię takich historii, chyba nigdy do końca nie do oglądałam Dnia Świstaka, bo strasznie mnie męczył ten film
Okładka mnie zachwyciła do tego stopnia, ze mam ochotę od razu przeczytać książkę. Może uda mi się to jeszcze w tym roku 😀
chyba powoli robi się za późno na świąteczne książki, powoli czuję ruszające z kopyta przygotowania do świąt, to już niebawem
Musze sprawdzić, czy jest na Legimi, bo już nie zdążę kupić przed świętami!