Bajki, których dzieci nie powinny czytać…

 
Kto z nas nie pamięta baśni czytanych nam przez bliskich lub naszych nieporadnych pierwszych prób składania literek? Odkąd pamiętam, uwielbiałam baśnie i często do nich wracałam, w dzieciństwie i nawet teraz z chęcią sięgam po nowe wydania. Czasem jednak chyba powinnam pomyśleć dwa razy, zanim skuszę się na jakieś nowe interpretacje.

Dziś nie będzie zwykłej recenzji, to po prostu opinia – może szereg przemyśleń na temat bajek skierowanych do dzieci w wieku 0-6 lat. Mianowicie mowa o Czerwonym Kapturku (o, na temat tej koszmarnej bajki będę miała bardzo dużo do powiedzenia) i Śpiącej Królewny (tutaj tekst jest jeszcze do przyjęcia, ale ilustracje… o tym też za chwilę) w wykonaniu Gabrieli Mistar. Rozumiem chęć powrotu do pierwowzoru, ale absolutnie nie zgadzam się, by takie wydanie miało czytać dziecko. Jeśli książeczki byłyby skierowane do dorosłych, już tak mocno bym się nie czepiała, bo jesteśmy świadomi otaczającego nas okrucieństwa. Ale dzieci? Po co tak szybko odbierać im wiarę w dobro i niewinność? Na to przyjdzie jeszcze czas…

 
Śpiąca Królewna

O co mi chodzi? Już wam wyjaśniam. I nawet dam przykłady, a żeby nie było, że sobie wymyśliłam krytykę dla samej krytyki, zapytałam parę mam o zdanie i pokrzywdziłam dzieci, pokazując im te… cuda. Trafię za to do piekła, jestem tego pewna.

Nic mnie by chyba nie przygotowało na to, co zastałam w tej książce. Nikomu nie uwierzyłabym, że bajki mogą być tak… ohydne. Ja, osoba dorosła, krzywiłam się i patrzyłam zszokowana na ilustracje oraz tekst, a co dopiero taki maluch. Oprawa graficzna w wykonaniu Carmen Cardemil jest straszna, groteskowa, mroczna i odpychająca. Na widok ilustracji (zwłaszcza z Czerwonego Kapturka) mamy stanowczo odmawiały pokazania publikacji dziecku, bo “będzie miała koszmary”, “obrazki są zbyt straszne” lub “zacznie płakać”. Szczerze? Nie dziwie się, coś co w założeniu miało być wilkiem, jest chyba połączeniem lisa i węża, do tego z dziwnie umiejscowionymi oczami, a głowa Czerwonego Kapturka przypomina obcięte koło… I ten przekaz ilustracji – monstrum połyka dziewczynkę, a potem leży obok wyplutych elementów ubioru. Brrr. Ilustracje ze Śpiącej Królewny nie są wprawdzie tak drastyczne, ale ich mroczny wydźwięk nie współgra z wierszowanym tekstem.

 
Czerwony Kapturek – no sami zobaczcie – KOSZMAR!

Jeśli myślicie, że to koniec okropności to jesteście w błędzie, bo muszę zwrócić jeszcze uwagę na treść… W Śpiącej Królewnie jest zjadliwa i do przyjęcia, ale zakończenie nie pasuje mi do przedziału wiekowego. Dobra, nic nie przebije brutalności oraz tragicznego zakończenia w nieszczęsnym Czerwonym Kapturku. Kiedy po raz pierwszy czytałam poniższe fragmenty, przecierałam oczy ze zdumienia i zszokowana nie wiedziałam co mówić, a tym bardziej, co myśleć. Serio?! Takie teksty w publikacji dla dzieci?! Nie, nie i jeszcze raz nie. Równie zszokowane i zniesmaczone były pytane przeze mnie matki. Po co ta brutalność w bajkach? Po co te sugestywne teksty? Czy nie walczono o to, by dzieciom dawać przyjemne, kolorowe i edukacyjne treści? Po co ta komercja? Jestem pewna, że w innym opracowaniu tekstu i grafiki bajki bez niczego zdobyłyby uznanie  małych i dużych czytelników.
 
Tak, tak… Takie teksty w bajeczkach…

Powiedzieć, że jestem zdegustowana to za mało. Jest mi smutno i źle, że czymś takim chce się teraz karmić wyobraźnię małych czytelników. Te przerażające ilustracje wypaczyły mi piękne wspomnienia z dzieciństwa. Odradzam.

Autor: Gabriela Mistar
Tytuł: Czerwony Kapturek, Śpiąca Królewna
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Data wydania: 2017-02-15
Kategoria: bajki
ISBN: 9788310131799, 9788310131812
Liczba stron: 32, 32
Ocena: 1/10, 2/10

Ten post ma jeden komentarz

  1. Lena

    Bardzo mi przykro, ale moim zdaniem się Pani myli. W dzisiejszych czasach rodzice próbują chronić swoje pociechy jak najlepiej (co jest oczywiście dobre, ale bez przesady) Ukazują im jedynie pozytywy świata nie zwracając uwagi na konsekwencje swoich zachowań. Dzisiejsze dzieci nie znają prawdziwego życia i niebezpieczeństw, które czekają na nie tuż za rogiem. Mówię to z doświadczenia, ponieważ jestem świadkiem wychowywania dzieci pod takim “kloszem” i naprawdę boli mnie to. Właśnie takie drastyczne opisy, ilustracje sa potrzebne, bo nic nie uświadomi nas lepiej niż ukochane baśnie z dzieciństwa, prawda?

Dodaj komentarz