Duży, Młody i Elf

 
Dojrzewa
się jeden raz w życiu, wtedy ma się najgorsze dylematy i
zdecydowanie wolałem, by problemy Młodego były rozwiązywane z
moim udziałem, a nie za pomocą imprez, wiadomości wziętych z
Internetu lub z innymi dorosłymi, którzy mogli mieć Bóg wie jakie
poglądy i zamiary…”.
*
Przygarnięcie
psa jest bardzo poważnym krokiem. Trzeba być pewnym, że będzie
nas stać na to by zapewnić mu potrzebną opiekę, ale przede
wszystkim, że będziemy mieli czas by wyjść z nim na spacer,
pobawić się czy też podrapać za uszami. Należy pamiętać, że
zwierzę to nie rzecz, a istota, która czuje i potrzebuje
poświęcenia uwagi.
Na
całe szczęście świadomi są tego Duży i Młody, którzy
przeprowadzili się właśnie do nowego domu i przez splot różnych
okoliczności przygarniają ze schroniska psa. Elf jeszcze jako
szczeniak trafia do nowego domu, jest przerażony zmianą otoczenia
oraz rozłąką ze swoją bliźniaczką Eriką, ale nie brakuje mu
determinacji, by wychować swoich właścicieli (tak kochani, to
nasi pupile nas wychowują a nie my ich). Cała trójka powoli
przyzwyczaja się do wspólnego życia, zdobywają swoje zaufanie
oraz przywiązanie, a Elf jest gotów bronić swoich Panów przed
Przyczajonym Plecakiem czy też
Wygłodniałą
Deską Klozetową. Wykazuje się też niezwykłą odwagą ratując
Dużego przed szarżującym dzikiem lub podwórkowego kota przed
wywiezieniem na wysypisko. To tak naprawdę tylko mała cząstka
tego, co będą przeżywać bohaterowie.
O
serii
Elfomania
Marcina Pałasza słyszałam pierwszy raz już tak dawno temu, że
szczerze mówiąc nie wiem od kogo, ale co chwilę coś lub ktoś mi
o niej przypominało. Mówiąc krótko musiałam przeczytać i już.
Dlatego też w końcu się zawzięłam i chwyciłam za
Sposób
na Elfa
.
Jakie są moje wrażenia po skończeniu pierwszego tomu?
Pierwsze
co przyszło mi na myśl po przeczytaniu kilkunastu początkowych
stron, to fakt, że Marcin Pałasz cechuje się niesamowitym
poczuciem humoru oraz jeszcze większą kreatywnością. Losy
bohaterów poznajemy za pomocą pierwszoosobowej narracji z punktu
widzenia Dużego oraz tytułowego Elfa i o ile relacja Dużego jest
w zależności od sytuacji komiczna, wzruszająca lub smutna, to
przemyślenia Elfa rozkładają na łopatki. To niesamowite jak
realistycznie i z humorem przedstawił losy bohaterów.
Sposób
na Elfa

bawi komizmem sytuacyjnym, przemyśleniami psa na temat ludzi,
rozczula wzruszającymi scenami, ale przede wszystkim uczy
odpowiedzialności za drugiego człowieka i czworonoga. Autor barwnie
obrazuje wydarzenia, dbając o to by wszystko było przedstawione jak
należy, łączy zabawę z przekazem i zapewnia niezliczone salwy
szczerego śmiechu.
Jestem
oczarowana zażyłością jaka istniała między Dużym, Młodym, a
potem i Elfem. Widać, że pomiędzy tatą i synem jest duża nić
porozumienia, dogadują się, rozumieją, potrafią z siebie żartować
i nie mają przed sobą tajemnic. Podoba mi się podejście Dużego do
wychowania syna, wpaja mu ważne rzeczy i wartości, uczy tego, co
dobre, ale robi to bez zbytniego moralizatorstwa. No i oczywiście to
jak traktuje zwierzęta, jak mocno zaangażował się w to, by Elf
czuł się kochany. Oczywiście nie mogę pominąć cudownego
czworonoga, który szturmem zdobył moje serce. Jest taki… do
kochania po prostu.
Już
dawno nie czytałam tak rewelacyjnej, bo zarazem zabawnej i mądrej,
powieści skierowanej do dzieci w wieku 8-14 lat. Marcin Pałasz
sprawił, że pomimo tego, że do lat dziecięcych mi daleko
spędziłam z Elfem niezapomniane chwile przepełnione śmiechem,
zadumą nad niektórymi kwestiami i jeszcze raz śmiechem. Historia
wciągnęła mnie od samego początku, z łatwością zżyłam się z
tą nietypową rodziną i żyłam ich przygodami. Tak jak oni śmiałam
się, zdumiewałam, martwiłam i kręciłam głową nad
absurdalnością niektórych zdarzeń. Z żalem odkładałam książkę
po jej zakończeniu, bo szczerze polubiłam bohaterów, humor jakim
powieść aż kipi i spojrzenie autora na świat. Z pewnością też
skompletuję całą
Elfomanię
i zajrzę do innych powieści pisarza.
Oczywiście
polecam. Nie tylko dla młodych czytelników, ale i dla nas samych.
Sposób
na Elfa

to pozycja w pełni dopracowana, lekka, zabawna, ale i wartościowa.
Ponadto dodatkowo wzbogacona o ilustracje Olgi Reszelskiej idealnie
współgrające z treścią. Jeśli tylko macie dzieci między ósmym
a czternastym rokiem życia lub sami lubicie czytać takie pozycje
koniecznie sięgnijcie po pierwszy tom
Elfomani
– łzy ze śmiechu i wyśmienita zabawa gwarantowane!
Tekst powstał przy współpracy z księgarnią internetową lovebooks
*Marcin
Pałasz, Sposób
na Elfa
,
s. 125
Autor:
Marcin Pałasz
Tytuł:
Sposób na Elfa
Wydawnictwo:
Skrzat
Data
wydania:
2012-06-08
Kategoria:
literatura dziecięca
ISBN:
978-83-7437-780-1
Liczba
stron:

216
Ocena:
8/10

Ten post ma 7 komentarzy

  1. Alannada

    Jest Elf – jest okejka. Już wiem, na co będę się naprawdę poważnie czaić :3 Świetna recenzja

  2. Anne18

    Ja takich książek czytam mało w sensie tych nowszych, ale często powracam do serii z dzieciństwa. Zapraszam do siebie na wpis związany z literaturą dziecięcą.

  3. Małgorzata P

    Czasem sięgam po takie książki :). Ta wydaje się interesująca.

  4. Le Sherry

    O. Urocze. 😉 I choć kompletnie nie dla mnie – mam siostrę w wieku o którym mowa, także… Wszystko jest możliwe. 🙂
    Plus – wiadomo, że to czworonogi wychowują swoich włascicieli. Zwłaszcza jest to widoczne u kotów. Na Zeusa, mój kot to małe bydle, serio. Cholerny, złośliwy cwaniak. I kocham go bez pamięci. Taka już jestem. 😀
    I o ile moja psina jest uległa, mój kot… Raaaany. Spróbuj go do czegoś zmusić. Tylko spróbuj, a będziesz mieć dłonie podrapane do krwi.
    Jak tu go nie kochać?
    Pozdrawiam,
    Sherry

  5. Wiadomości

    Służysz społeczności blogowej, pięknie przy tym składasz frazy. przyjmij najszczersze wdzięczności moich wyrazy 🙂

Dodaj komentarz