O miłości tak pięknie

„Zostaliśmy dla siebie
napisani i nie zmieniłbym w naszej powieści ani jednej linijki”.
[1]

Czasem aby odnaleźć swoje
prawdziwe szczęście, miłość i bezpieczeństwo trzeba przejść drogę usłaną
cierniami, bolesnymi wspomnieniami i nierzadko zdarzeniami pozostawiającymi w
nas ślad na zawsze. Po tych przejściach trudno jest zaufać,  odbudować wiarę w siebie, swoją wartość i
zalety… Ale gdy w końcu na naszej drodze stanie ta właściwa osoba nie ma rzeczy
niemożliwych, prawda?
Emily w końcu zrozumiała
swój błąd i podjęła stosowne kroki by wyplątać się z toksycznego związku w
jakim do tej pory tkwiła. Pojęła też nareszcie czym jest prawdziwa miłość i jak
powinien wyglądać związek dwojga szczęśliwych ludzi. O ile na rozpoczęcie
nowego życia nigdy nie jest za późno, o tyle czasem uratowanie wzajemnych
relacji z czasem przestaje być już możliwe. Czy Emily uda się uratować to co
zaprzepaściła czy dla niej i Gavina jest już za późno?
Po tym jak niezwykle
pozytywnie odebrałam Collie, po tym jak autorka rozerwała mi serce
zakończeniem i pozostawiła w głębokim szoku wiedziałam, że sięgnę po sequela
tej poruszającej historii. Nie mogłam się doczekać dalszych wydarzeń, ale i
trochę się ich obawiałam. Czy słusznie zaraz się przekonacie.
Już od pierwszych stron
McHugh pokazuje, że w pierwszym tomie dostałam tylko przedsmak tego co potrafi
autorka. Pulse jest jeszcze
lepiej napisane, dopracowane i przemyślane. Zostałam uraczona jeszcze bardziej
silniejszymi emocjami, jeszcze większą pasją, namiętnością, miłością słodyczą
oraz mrokiem kładącym się cieniem na to, co dobre. To romans z prawdziwego
zdarzenia, gdzie główną rolę grają uczucia oraz chemia między bohaterami, nie
zabraknie uroczych, zapierających dech i wywołujących wzruszenie wyznań oraz
gorących scen erotycznych. Ale to nie wszystko, bo autorka stworzyła coś więcej
niż tylko romantyczne love story, pomiędzy cały ten wachlarz wydarzeń
wplotła jeszcze próbę uwolnienia siebie z krat poczucia winy, odbudowanie
poczucia wartości i radzenia sobie z konsekwencjami swoich wyborów. I owszem,
momentami może być zbyt słodko, w pewnych chwilach coś mi nawet zgrzytało, ale
nikło to pod szybką, pełną zwrotów akcją, pięknymi opisami uczuć oraz scen
erotycznych.
Mój stosunek do bohaterów nie uległ zbyt dużej zmianie.
Dillon wywoływał we mnie jeszcze większą niechęć i wręcz odrazę swoim
zachowaniem niż poprzednio. W moim odczuciu nie zasługuje nawet by mówić o nim
mężczyzna, bo nawet nie zachowuje się jak porządny facet. To… w sumie na usta
cisną mi się same brzydkie słowa więc może przejdę do Gavina, postać przeze
mnie uwielbiana za to jaki jest, jak postępuje i jak cudownie mówi o uczuciach.
Wręcz można się rozpłynąć z zachwytu nad jego słowami. Stanowczy, uparty,
słowny, romantyczny, opiekuńczy, słodki – ideał, ale nie idealny, bo ma też
wady jak każdy z nas. Podobała mi się nowa wersja Emily, która się postawiła i
zawalczyła o siebie oraz o coś co może być najlepszym, co ją spotkało. Miała
wzloty i upadki, nie szczędzono jej przeszkód, ale walczyła, skorzystała z pomocy
specjalistów, przyjaciół i pokładów siły o którą nawet się nie podejrzewała.
Jestem świadoma, że to romans, nie zaskakuje on
niczym nowym, nie jest niczym ambitnym, ale co z tego. Lubię ten gatunek, a w
momencie gdy książka powoduje, że nie mogę się skupić na niczym innym tylko na
czytanej historii, gdy zarywam dla niej noc i wszystko wokół mnie traci
znaczenie to coś znaczy. Losy Emily i Gavina poruszyły moje serce, sprawiły, że
nie mogłam przestać myśleć o książce i w każdej wolnej chwili sięgałam po nią
by przeczytać chociaż z dwie strony, by przekonać się co będzie dalej. To
niesamowite jak mocno nią żyłam, w trakcie czytania mamrotałam, wzdycham,
wstrzymywałam powietrze, nienawidziłam i kochałam. Przez długi czas nie będę w
stanie o niej zapomnieć i z pewnością Pulse trafi na półkę ulubionych. I
jeśli Gail coś jeszcze napisze i zostanie to u nas wydane biorę to w ciemno.
Pulse to prawdziwy kalejdoskop
uczuć. Historia, która sprawiła, że śmiałam się, płakałam i traciłam dech
nieskończoną ilość razy. To powieść, która złamała mi serce, by potem je
uleczyć i dać wiarę w coś pięknego i niezaprzeczalnego. Ogromnie żałuję, że nie
potrafię mówić o uczuciach tak jak Gavin, bym mogła choć w części przekazać, co
ta książka ze mną uczyniła. Jeśli podobało wam się
Collide, to kontynuacja skradnie
wasze serca – tak jak skradła moje.
[1]Gail
McHugh, Pulse
Autor: Gail McHugh
Tytuł: Pulse
Wydawnictwo: Akurat
Data wydania: 2015-10-07
Kategoria: romans
ISBN: 9788328700529
Liczba stron: 400
Ocena: 9/10
Collide:
Collide | Pulse

Ten post ma 16 komentarzy

  1. Monika Ś

    Nie miałam jeszcze okazji sięgnąć po tę serię, ale skoro piszesz o niej tak entuzjastycznie to z pewnością się skuszę

  2. Meme

    Ta książka jeszcze przede mną. Widzę, że na Tobie zrobiła duże wrażenie. Najbardziej intryguje mnie owy kalejdoskop uczuć – obstawiam, że i u mnie możliwe byłyby takie skrajności ;P

  3. Lustro Rzeczywistosci

    To świetna książka, niby romans ale za to jaki 😉 I widzę, że podzielasz moją miłośc do Gavina. On nawet wkurzony i złamany jest cudowny 😉

    1. Irena Bujak

      No słuchaj, jak nie kochać Gavina, no jak? Nie da się! 🙂 To taka moja książkowa miłość <3

    1. Irena Bujak

      Myślę, że tutaj bardziej przypadnie ci do gustu jej postać. 😉

    1. Irena Bujak

      Ogromnie mi miło, niedługo będą u mnie do wygrania dwa zestawy pierwszego i drugiego tomu. 😉

  4. Książko Miłości Moja

    Gavina nie da się je kochać!! Dziś premiera wiec weszłam sobie na nieprzeczytane.pl następnie wpisuje "pulse" żeby dodać sobie do koszyka z innymi książkami i cieszyć się z zakupów, a tam co??? Cały autorytet książek został wysprzedany! W dniu premiery to jest niewiarygodne! 😉 czekam wiec dalej 😉
    Pozdrawiam Justyna z  książkomiłościmoja.blogspot

  5. Agata Kądziołka

    Tak drażni mnie okładka tej książki, że nie mogę się do niej przekonać…

  6. Le Sherry

    A ja nie znam Collide! 🙁 Bo czekałam na premierę Pulse! A teraz nie mam Pulse bo… Nie mam! W sumie nie wiem czemu. Targi się zbliżają, więc próbuję zaoszczędzić, poza tym, w tym miesiącu muszę kupić jeszcze po Targach, całe mnóstwo premier… Raaany.
    Ale co do książki – cieszę się, że ci się spodobała. Nie wiem co prawda jacy są bohaterowie, ale podoba mi się ta opisana przez ciebie zmiana głównej bohaterki. Lubię, jak dziewczyny dorastają, jak stają się silne i wiedzą o co walczą. 😉
    Pozdrawiam,
    Sherry

Dodaj komentarz