Pamiętnik Cassandry

            „Być może patrząc na cierpienie kogoś, kogo
się kocha, człowiek uczy się więcej, niż gdyby sam cierpiał.”*
            Chociaż
twoja rodzina jest biedna i ledwie wiąże koniec z końcem, mieszkacie w zamku. Miejscu
zimnym i nieprzytulnym, posiadającym nie odkryte tajemnice, mnóstwo korytarzy i
wieżyczek. Miejsce pełne przeciągów, ale jednocześnie posiadające w sobie
wewnętrzne piękno. Żyjecie z dnia na dzień, ale macie siebie i co lepsze
szykują się zmiany, pozytywne zmiany.
            Rodzina
Mortimerów składa się z ojca, Topaz (druga żona ojca), dzieci: najstarsza Rose,
średnia Cassandra i najmłodszy z pociech, syn Thomas. Do rodziny należy również
Stephen, który jest synem dawnej służącej, ale jest traktowany jak normalny
członek rodziny oraz pies Heloiza i kot Abelard. Wszyscy oni mieszkają w
wynajętym na kilkadziesiąt lat zamku, który pamięta swoje lata świetności, ale
obecnie podupada. Rodzina Cassandry jest biedna, często brakuje im jedzenia,
nie mają pieniędzy na odzież, a w murach zamku często panuje ziąb.
Pomieszczenia są puste, bo wszystko co cenniejsze zostało już dawno sprzedane,
a oni muszą czytać, pisać lub wykonywać inne czynności przy palących się ogarkach
świec ze zgrabiałymi dłońmi. Średnia z córek prowadzi pamiętnik, w którym
opisuje ich losy: sceny radosne, zabawne, a nawet dramatyczne. Chcecie poznać
losy rodziny Mortimerów? Zapraszam do pamiętnika Cassandry.
            „Zdobywam
zamek” jest powieścią, która całą sobą przemawiała za tym by po nią sięgnąć.
Okładka, która bardzo mi się podoba, nota wydawcy, która intryguje, porównanie jej
do twórczości L. M. Mongomery i wreszcie – forma pamiętnika. Koniec,
przepadłam, musiałam przeczytać. Jakie są moje wrażenia po przeczytaniu
ostatniego zdania?
            Dodie
Smith stworzyła książkę w formie pamiętnika pisanego przez siedemnastoletnią Cassandre,
obejmuje on pół roku z życia jej rodziny. W tej historii nie ma opisanego nic
niezwykłego, ot losy biednej rodziny, ich codzienność, wzloty i upadki. I choć
sama historia jest zwyczajna, to  sposób
jej przedstawienia już taki nie jest. Styl, którym posługuje się autorka z
miejsca fascynuje i wprowadza ten specyficzny klimat powieści. Toczy się ona
wolno, ale cały czas ciekawie, brak nagłych zwrotów akcji, ale w żaden sposób
nie ujmuje to powieści. Cassandra opisuje wszystko systematycznie i dba o
kolejność wydarzeń, nie opisuje tego co się dzieje dzień po dniu, ale nie pomija
niczego ważnego. Za pomocą bogatego, rzadko spotykanego już słownictwa
wprowadza czytelnika w całkiem inny świat, świat w którym prym wiodą całkiem
inne obyczaje i zwyczaje panujące wśród ludzi. Zamki i posiadłości, piękne
stroje, konwenanse, ludzie i ich poglądy. Wszystko to zostaje opisane w taki
sposób, że nie idzie się oderwać od czytanej lektury.
            Kreacje
bohaterów zachwyca od pierwszych chwil ich poznania, każdy jest inny i niepowtarzalny.
Ich sposób bycia, tok rozumowania. Każdy jest na swój sposób zajmujący i
intrygujący. Z miejsca dają się poznać i polubić, wydawać by się mogło, że  od razu wiadomo kto jaki jest, ale z czasem
okazuje się, że bohaterowie mogą zaskoczyć. Niektórzy zmieniają się z biegiem
wydarzeń, inni dają poznać z zupełnie innej strony, a jeszcze inni… no cóż, pozostają
tacy sami. Polubiła Cassandrę, za to, że jako narratorka oraz jedna z bohaterek
okazała się być bardzo charyzmatyczna, pełna uroku, ale nie głupiutka. Może na
początku trochę naiwna – w tym pozytywnym słowa znaczeniu. Z ciekawością
śledziłam to jak z biegiem czasu z niewinnego jeszcze dziecka zmienia się w
piękną i mądrą kobietę.
            Książka
ta zauroczyła mnie swoim klimatem i dosłownie delektowałam się każdą
przeczytaną stroną, dawkowałam sobie ją z premedytacją, aby tylko wydłużyć
przyjemność obcowania z nią. Piękne opisy miejsc, wydarzeń i ludzi sprawiały,
że czytałam książkę wolno, ale w żaden sposób mi to nie przeszkadzało.
Polubiłam Cassandre, jej rodzinę i znajomych. Z zapartym tchem śledziłam
humoru, zabawne, wzruszające, a nawet dramatyczne zapiski nastolatki. Interesujące
było to, że bohaterowie mieli szereg zainteresowań i tak razem z nimi
zastanawiałam się nad literaturą, muzyką, sztuką (malarstwem i fotografią).
Książka ma swoje wady, ale giną one w odmętach tego co w niej zachwyca i
sprawia, że w czasie czytania czas przestaje istnieć. Żałuję, że muszę pożegnać
się z Mortimerami, że nie dowiem się co dalej. Najbardziej jednak żałuję iż
zakończenie było takie, a nie inne… Ale! Książka jest bardzo, bardzo  dobra i nie żałuję ani jednej sekundy na nią
poświęconej.
            Słodko-gorzka
powieść o życiu, wyborach, ludzkich słabościach, błędach i miłości. Oryginalna
i nietuzinkowa, zachwyca stylem oraz formą przekazu. Wyróżniająca się na tle
współczesnych powieści. Tej książki nie wolno ominąć jeśli lubi się takie
powieści – to trzeba przeczytać!
*str. 338
Autor: Dodie Smith
Tytuł: Zdobywam
zamek
Wydawnictwo: Świat
Książki
Rok wydania: 28 sierpnia
2013
Liczba stron: 351

Ten post ma 7 komentarzy

  1. Piotr Z

    pisanyinaczej.blogspot.com

    Ja zakupiłem jakiś zcas temu i czeka na półce na swoją kolejkę.

  2. Dominika S.

    Gdzieś już tę książkę widziałam, ale nie zwróciłam na niej większej uwagi. Chyba to był błąd, bo po Twojej recenzji nabrałam ochoty na poznanie historii tej rodziny oraz zamku, w którym mieszkają. Zwłaszcza zamek intryguje 😉

  3. bsz

    też czytałam, przyjemna książeczka, choć nie wybitna 😉

  4. Karolka

    Oh, tak bardzo chciałabym ją przeczytać! Na pewno po nią kiedyś sięgnę, bo wszyscy kuszą :3

  5. Marzena Molenda

    Lubię w Twoich recenzjach to, że pierwszy akapit, to zawsze próba wczucia się w sytuację głównego bohatera – od razu widać, jak te książki przeżywasz:) Nie wiem, czy to książka dla mnie, wzbudza zachwyty i czytam same pozytywne recenzje, ale czuje jakiś pensjonarski smrodek od niej:) Może kiedyś:) Buziak

  6. Bellatriks

    Świetna książka! Uważam ją za jedną z lepszych lektur tego roku. Zabawna, dobrze napisana, ciekawa, czego chcieć więcej? 8)

Dodaj komentarz