„Jego moc była tak potężna, że mogła przezwyciężyć drobne niedogodności. Była tak potężna, że mogła wszystko…”*
Czasem dzieje się tak, że żyjemy nie wiedząc co nasz czeka. Ba nigdy tego nie wiemy, ale bywa, że nasze istnienie komuś pomaga, kogoś ratuje. A co gdy nagle okaże się, że masz potężną moc i to od Ciebie wszystko zależy?
Dawno, dawno temu było sobie królestwie Lur, w którym stosowanie czarów nie zgodnie z prawem karano śmiercią. Było też sobie pewne plemię Doranów, byli to wojownicy obdarzeni magiczną mocą. Opuścili swój kraj spustoszony przez wojnę i przybywają do Lur. Zawierają umowę między sobą o tym, że jeśli miasto podda się ich magii będą mieli zapewnione bezpieczeństwo oraz dobrobyt. Niestety nie wszystkim się to podoba i grupa Olków tworzy stowarzyszenie, które chroni zakazanych przez wojowników rytuałów. Wierzą oni, że pojawi się ktoś kto uratuje ich od rządów Doran.
Tymczasem do miasta przybywa Asher, który poszukuje pracy. Dziwnym splotem okoliczności znajduje się w miejscu, które odmieni całe jego życie. Chłopa ratuje dorańskiego księcia kłopotów czym zyskuje sobie jego wdzięczność. Dzięki temu zdarzeniu dostaję pracę, której długo i z marnym skutkiem poszukiwał. Z czasem też zaczyna nawiązywać przyjaźń z księciem. Gdy dni płyną mu na wykonywaniu obowiązków pewnego dnia dostaje dziwną i ciekawą propozycję. Teraz już nic nie będzie takie same…
Co to za propozycja i czy Asher ją przyjął? Czy stowarzyszenie doczeka się swojego wybawcy? Znajdzie się ktoś kto uratuje królestwo?
Niestety jest to kolejna książka, która mnie zawiodła. Od początku wiedziałam, że nie jest la mnie. Stało się tak, że musiałam ją przeczytać. Fabuła nie jest oryginalna i niczym nie zaskakuje, ale można przeczytać i nie zasnąć w trakcie. Książka nie wnosi nic nowego do gatunku, ale fanom takiego typu fantastyki z pewnością przypadnie do gustu. Przyznać muszę, że było i dla mnie kila ciekawych fragmentów, które mnie zaciekawiły. Jednak nie jestem na tyle zainteresowana by sięgnąć po kontynuację, bynajmniej nie za szybko. Podsumowując powiem, że nie jest tak źle jak to wygląda, ale czytałam o wiele lepsze.
Najbardziej wykreowaną postacią jest Asher, który ma niewyparzony język i musi się odnaleźć w nowej sytuacji, nie wie co to ogłada. W trakcie czytania obserwujemy jak się zmienia, nabiera ogłady zmienia zachowanie. Nic jednak nie jest w stanie do końca go zmienić, po części zawsze będzie sobą. Co do pozostałych postaci to są one już mniej wykreowani, ale też potrafią zaskoczyć. Każdy jest inny, a swoim zachowaniem potrafi zmylić czytelnika.
„Nieświadomy mag” jest napisany językiem lekkim i przyjemnym, autorka posługuje się zrozumiałym i prostym w odbiorze stylem pisania o może umilić czytanie i pozwolić się zrelaksować.
Ani nie polecam, ani nie odradzam. 😉
*str. 562
Autor: Karen Miller
Tytuł: Nieświadomy mag
Wydawnictwo: Galeria Książki
Rok wydania: wrzesień 2011
Liczba stron: 568
Raczej nie w moim stylu, poza tym odstręcza mnie niewysoka ocena – chyba sobie daruję:)
Pozdrawiam serdecznie!
Muszę przyznać, że chyba nie potrafiłabym się odnaleźć w tej książce. Na razie sobie odpuszczę;)
Pozdrawiam!!
Po fantasty sięgam bardzo sporadycznie w wolnej chwili dla kaprysu, dlatego aż tak usilnie nie będę rozglądać się za tą książką.
Niebawem ta książka do mnie trafi. 🙂
Jak kiedyś zechcę sięgnąć po jakąś książkę fantasy to rozważę tę propozycję. Na razie jakoś nie mam ochoty 🙂
Nie lubię fantastyki, więc to nie dla mnie. Pozdrawiam 🙂
Podoba mi się okładka książki, ale nie przeczytam ;D
Podobnie jak Ty mam mieszane uczucia, więc chyba raczej nie przeczytam:)
Okładka bardzo ładna, ale po przeczytaniu tego co napisałaś, to sięgnęłabym po nią w ostateczności…
Pozdrawiam ciepło!
I teraz mam ciężki orzech do zgryzienia. Będę musiała się wstrzymac.
Czytałam i mnie sie akurat spodobała, ale każdy w końcu inaczej odbiera rożne lektury 🙂
Mnie okładka kojarzy się z Trylogią Czarnego Maga. Na razie się wstrzymam. Potem zobaczę.
Nigdy jakoś mnie do tej serii nie ciągnęło,jednak teraz nieco zmieniłam co do niej zdanie;) Może kiedyś przeczytam,zobaczymy.
A ja myślę, że przeczytam. Niektórzy kochają paranormale mimo ich wtórności, ja tak mam w fantastyką 😛
Jakoś nie ciągnie mnie do tej książki, raczej sobie odpuszczę.
Nie lubię fantastyki, jakoś tak wole czytać o sprawach, które nas dotykają na co dzień i które są nam bliskie niż o trollach czy innych dziwnych stworach. 🙂 Za książkę podziękuję a ta ilość stron mnie przeraża. Gratuluję, że przeczytałaś całą, bo jak czytam nie jest ona rewelacyjna 😀
Musiałabym się zastanowić czy warto ją przeczytać.
A ja bym chętnie stestowała :):)