You are currently viewing Zapowiedzi: Małe Licho i babskie sprawki Marty Kisiel

Zapowiedzi: Małe Licho i babskie sprawki Marty Kisiel

Małe Licho i babskie sprawki Marty Kisiel – ależ ja się nie mogłam doczekać premiery tego tytułu. Kocham Małe Licho oraz Bożydara, tęsknię za Krakersem i całą resztą tej zwariowanej ferajny.

Znacie tę serię Marty Kisiel? Czekacie na dzień premiery równie niecierpliwie.?

Opis

Kolejny tom bestsellerowej serii dla dzieci, dorosłych i potworów, bez względu na wiek, kształt bądź liczbę macek!

Czwarta klasa to nie przelewki, o czym Bożydar Antoni Jekiełłek przekonuje się na własnej skórze. Również w domu nie ma co liczyć na spokój, kiedy z każdego kąta wyłażą krasnoludki i sikają do mleka, Tsadkiel organizuje korki z matmy, Licho zostaje kierownikiem spółdzielni mieszkaniowej, a wujek Konrad usiłuje pracować. Ale prawdziwe zamieszanie zaczyna się, gdy do klasy czwartej be nieoczekiwanie wkracza Jedna Wielka Zmyłka, wywołując wilka z lasu. Czy też, jak w tym przypadku, widmowego Szczęsnego z zaświatów. Krasnoludki, babskie sprawki i tatuś w przypływie romantyzmu. Nic dziwnego, że pochłonięty Sprawami Bożek nie zauważa, co czai się w szkolnym budynku. A jest to coś straszniejszego niż pierwsza miłość, sprawdzian z matmy, a nawet chińskie gumki do mazania…

Metryczka

Autor: Marta Kisiel
Ilustrator: Paulina Wyrt
Wydawnictwo: Wilga
Wydanie: I
Data wydania: 2021-10-27
Kategoria: fantastyka
ISBN: 978-83-280-8807-8
Liczba stron: 304

FRAGMENT

Klasa znów zaniosła się chichotem, migiem jednak ucichła, gdy chrząknięcie nauczyciela przywołało wszystkich do porządku. Godzina wychowawcza pod wodzą Cebulona to była poważna sprawa, żadne tam śmichy-chichy.
— Cóż. Nie mam nic więcej do dodania, Bożydar wam wszystko wyjaśnił. Wyjście raz na jakiś czas z bąbelka dobrze robi. Każdemu. Dlatego dziś opuścicie swój bąbelek i zmierzycie się z Nowym. Proszę, raz-dwa. Każdy pakuje swoje rzeczy do plecaka i staje przy drzwiach. Bez dyskusji. Powiedziałem — dodał głośniej, ucinając w zarodku protesty, które podniosły się po tych słowach. — Bez. Dyskusji.
Gdy już stłoczyli się przed drzwiami, wychowawca zacząć wywoływać kolejnych uczniów po imieniu i rozsadzać na nowo. Jęki zawodu raz po raz niosły się po klasie, od pierwszej aż do ostatniej pary.
— Wykorzystajcie tę okazję, żeby się zintegrować wbrew dotychczasowym schematom towarzyskim — niósł się nad nimi chłodny głos wychowawcy. — Poznać nowych kolegów z ławki. Siebie samych. Sprawdzić się poza bąbelkiem.
— Spędziłem pół lipca z Dziwakiem, to chyba powinno się liczyć jako wyjście z bąbelka?… — rzucił Witek w przestrzeń zrzędliwym tonem, gdyż oto przyszła jego kolej. Można by pomyśleć, że powtórka z wakacji to ostatnie, na co miałby ochotę, tymczasem naprawdę liczył, że podejdzie Cebulona, który złośliwie każe mu usiąść z Bożkiem. Lecz nauczyciel wskazał chłopcu miejsce w trzeciej ławce, pod ścianą, obok straszliwie gadatliwego Pawła. Mina Witka wyrażała więcej niż tysiąc słów. Nie tylko dlatego, że wszystkie te słowa Paweł zdążył zużyć w ciągu następnych pięciu minut.
Bożek najdłużej czekał na swoją kolej. I bardzo się zdziwił, gdy koniec końców wychowawca kazał mu wrócić tam, gdzie siedział dotychczas. Tyle że tym razem bez Tomka — bo Tomek wylądował razem z Hanką w przedostatnim rzędzie od strony okna. Krzesło obok Bożka pozostało puste. I teraz wszyscy z kimś siedzieli, tylko nie on.
Przez akcję z bąbelkiem komfortu i wielkim przesadzaniem lekcja zleciała im błyskawicznie i byli bardzo zaskoczeni, kiedy dzwonek na korytarzu rozbrzęczał się metalicznie. Mimo to najszybsi uczniowie poderwali się z krzeseł, jakby ich parzyły w pupy, i po sekundzie znaleźli się za drzwiami, z wrzaskiem witając dwa dni wolności.
Kiedy w sali trzy kropka piętnaście zrobiło się cicho i pusto, wychowawca westchnął przeciągle i wziął gąbkę, żeby zetrzeć tablicę. Naraz kątem oka zobaczył złotowłosego chłopca. Stał tam z plecakiem w garści oraz miną, która wieszczyła nieuchronną Dyskusję.
— Tak, Bożydarze?
Marszcząc czoło, Bożek spojrzał na słowo BĄBELEK, wypisane czarnym markerem na białej tablicy. Dotąd wydawało mu się zabawne i nie do końca poważne przez to całe BĄ — które aż się prosiło, żeby je przeciągać i powtarzać z upojeniem. Tymczasem teraz, gdy na nie patrzył, wydawało się niemal złowróżbne. Bąbelek bolesnej niesprawiedliwości.
— Chciałem powiedzieć, że to niesprawiedliwe — wyrzucił z siebie. — To całe przesadzanie.
— Obawiam się, że życie nie operuje takimi kategoriami — wytknął mu Cebulon. — Za to każdego zmusi kiedyś do wyjścia z bąbelka, czy tego chcemy, czy nie. Każdemu coś zabierze. Im prędzej się tego nauczycie, tym lepiej dla was. — Gąbka przemknęła po białej tablicy, aż ze złowróżbnego bąbelka została sina smuga. — No co? Wujek ci przecież tłumaczył.
— Ale to tak działa tylko w książkach! — zaprotestował Bożek, wielkim wysiłkiem woli ignorując przytyk, choć aż ścisnęło go w gardle. — W książkach bohater robi i czuje tak, jak mu każe autor. I wcale nie jest powiedziane, że autor w ogóle wie, co robi. Czasem autorzy piszą cokolwiek, byle… byle tylko napisać!
— Ciekawe. Uważasz, że nie wiem, co robię?
— Tak.
— A z jakich przesłanek wysnułeś ten wniosek, Bożydarze? No? Podejdźmy do tego matematycznie. Jakie składniki równania dały ci tę konkretną sumę?
Czując, jak czoło ściąga mu gniew, chłopiec zacisnął mocniej palce na trzymanym plecaku. Cebulon zrobił to specjalnie! Dobrze wiedział, że matematyka zawsze wyprowadza go z równowagi. Ale Bożek ani myślał się temu poddać. Wziął głęboki wdech, żeby się uspokoić. Niestety, niewiele mu to pomogło.
— Pan nas przesadził na chybił trafił. Bez żadnej koncepcji.
— Czyżby?
— Tak. Antek ma kota, a Oliwka uczulenie na kocią sierść — Bożek zaczął wyliczać z narastającą satysfakcją — więc teraz będzie na lekcjach ciągle kichać i wszystkim przeszkadzać. Witek nosi okulary, a pan go usadził za Elizą, która jest od niego wyższa o głowę i mu zasłania. Michał, ten drugi, co doszedł do nas w maju, ma kłopoty z koncentracją i nie powinien siedzieć z kimś, na
dodatek od strony okna, bo będzie mu jeszcze trudniej się skupić. I też będzie wszystkim przeszkadzać. Pan nas przesadził na chybił trafił — powtórzył twardo — bo pan nas nie zna. Pan nic o nas nie wie.
Cebulon stanął tuż przed chłopcem i odezwał się beznamiętnie:
— Mylisz się, Bożydarze. Na przykład o tobie już wiem, że żyjesz sobie w bardzo wygodnym, przytulnym bąbelku. I nosa z niego nie wychylasz. Bożek poderwał głowę, żeby spojrzeć hardo w te czarne, nieprzeniknione okulary — i wtem powierzchnia rzeczywistości zadrżała gwałtownie pod jego stopami. Cień. Wszędzie zobaczył cień — gęsty, strzępiasty, skłębiony. Spowijał stojącą przed chłopcem postać nauczyciela, rozsnuwał się, rozpełzał, rozpościerał po klasie. Szukał.
Czym ty jesteś? — przez lepki chaos w głowie chłopca przebiło się pytanie.

Ten post ma 16 komentarzy

  1. SztukaZaczytania

    Wydaje mi się, że ta książka zaciekawi moją młodszą kuzynkę 🙂 do tej pory nie znałam tej serii, ale mnie zaciekawiła

  2. krystynabozenna

    Nie znam, ale miłośnikom na pewno się spodoba, trzeba spróbować i nowe te też 🙂

  3. Kamila

    Myślę, że każdemu dziecku lubiącemu fantastykę, ta książka przypadnie do gustu.

  4. Paulina Kwiatkowska

    Nie znam jeszcze tej serii, więc mam co nadrabiać. Dobrze, że niebawem kolejny tom.

  5. Pojedztam.pl

    Z przyjemnością skuszę się na cykl tej autorki, nie znam jeszcze jej twórczości.

  6. Paula

    Miłośnicy serii na pewno nie mogą doczekać się premiery tego tomu.

  7. Agaman

    Nie slyszalam o autirce ani ksiazce a brzmi interesujaco 😉

  8. Meggie

    Serii jeszcze nie poznałam, ale wygląda na to, że warto to zmienić. Pozdrawiam 🙂

  9. Karolina Kosek

    pierwszą część przeczytałam w jeden dzień, a tu już czwarta! ale mnie ominęło!

Dodaj komentarz