Czasami właśnie tak wyglądają święta. Zmagasz się z problemami i robisz, co możesz, żeby wszystko się nie rozpadło, a udawana radość wokół ciebie przypomina ci ciągle, że nie jesteś szczęśliwy.*
Rozczarowania miłosne bolą. Chyba każdy z nas tego doświadczył i nie chce ponownie przeżywać. Nic nas nie cieszy, wylewamy morze łez i pragniemy uciec od wspomnień. Tylko czy ktoś, kto złamał nam serce, zasługuje na to, by przez niego płakać?
Charlotte wyjeżdża na wymianę zagraniczną, licząc na to, że pozna tam trochę inną wersję siebie i przeżyje wspaniałą przygodę. Teraz jednak czeka na lot do domu ze złamanym sercem i niepewnością czy jeszcze wróci do Nowego Jorku. Jedyne czego chce, to jak najszybciej wrócić do domu na święta, ale złe warunki pogodowe powodują, że jej lot zostaje odwołany. Dziewczyna nie chce spędzać nocy w pokoju hotelowym i zamierza zwiedzać miasto. Niespodziewanie dołącza do niej Anthony, którego na lotnisku rzuca dziewczyna. Czy wspólna wyprawa pozwoli im chociaż trochę zapomnieć o bólu?
Pocałunki w Nowym Jorku wpadły mi w oko od momentu pojawienia się zapowiedzi i nie mogłam przejść obok niej obojętnie. Opisem przypominały mi Serce w chmurach, gdzie wszystko również zaczyna się na lotnisku i trwa parę godzin. Mam do tej powieści ogromny sentyment, czy Catherine Rider również trafi do mojego serca swoją historią?
Nie wyrobiłam się z tym tytułem w grudniu i myślałam, że zostawię go sobie na tegoroczny świąteczny czas, ale po rozczarowaniu Gorączką świątecznej nocy sięgnęłam po Pocałunki w Nowym Jorku, by jednak zakończyć milszym akcentem świąteczne czytanie. Autorka nie stworzyła niczego nowego, ale za to udało jej się napisać powieść z fabułą, która z miejsca ciekawi i wzbudza emocje. Zadbała o bieg wydarzeń i zwroty akcji, zabawne i wzruszające momenty. Fabuła skupia się na jednej nocy i wędrówce po mieście w celu wykonania kilku punktów, to mogło nie wyjść. Trudno stworzyć coś dobrego dziejącego się w tak krótkim czasie, ale jednak Catherine Rider, to wyszło. I to niezwykle realnie i nie wymuszenie, aż czuję się te wszystkie uczucia. Posługuje się lekkim i przyjemnym w odbiorze językiem, co sprawia, że czyta się książkę ekspresowo i bez żadnych zgrzytów.
Plusem tej książki są też bohaterowie. To nastolatkowie i tak się zachowują, ale mają swój rozum. Potrafią działać spontanicznie i żartować z siebie, ale też wiedzą, kiedy do pewnych spraw trzeba podejść z powagą. Są zupełnie różni, ale łączy ich podobna historia i chęć zapomnienia, nie tylko o rozczarowaniu byłym partnerem. Polubiłam ich, za dojrzałość, spontaniczność i empatię, za to, że zauważają innych i nie wymagają od drugiej osoby, by się zmieniała. No i za przygarnięcie psa, tym zdobyli moje serce całkowicie.
Pocałunki w Nowym Jorku to przeurocza książka, którą czyta się z zapartym tchem i na raz. Nie mogłam oderwać się od poznawanej historii i nie liczyło się nic oprócz niej. Zżyłam się z bohaterami i wraz z nimi przeżywałam wszystkie chwile, a tych, pomimo tego, że wszystko trwało kilka godzin, było mnóstwo. Książka nie jest niczym odkrywczym, ale autorka wie jak przykuć uwagę i ją utrzymać. Oczarowuje lekkością pióra, zawartymi w treści emocjami oraz poczuciem humoru. To słodka opowieść w świąteczno-zimowej scenerii, która ma też głębsze przesłanie.
Z czystym sumienie polecam Pocałunki w Nowym Jorku każdemu, kto lubi powieści new adult. Urocze i słodkie, ale nie pozbawione nutki życiowych tematów. Historia idealna na długie popołudnie lub czytelniczy weekend.
Autor: Pocałunki w Nowym Jorku
Tytuł: Catherine Rider
Wydawnictwo: Feeria Young
Wydanie: I
Data wydania: 2019-11-13
Kategoria: new adult
ISBN: 9788366380158
Liczba stron: 240
Ocena: 7/10
Nie jestem zwolenniczką świątecznych powieści, gdyż większość z nich jest stworzona na “jedno kopyto”, ale to brzmi wyjątkowo ciekawie. Kto wie, może na tegoroczne święta skuszę się właśnie na nią.
Książkom świątecznym mówię zdecydowane nie. Szczególnie w lutym. Może w grudniu weźmie mnie ochota na jedną czy dwie, ale raczej nie będzie to romans, bardziej coś w stylu “Świątecznego dyżuru” 🙂
Bardzo lubię książki w świątecznym klimacie. Chętnie czytam i zostało mi kilka do nadrobienia. Tę zapisuję na przyszły rok.
Wygląda i brzmi sympatycznie 🙂 mam chrapkę.
Czasami sięgam po takie książki. Raczej albo na wakacje, żeby się rozluźnić, oderwać od kryminałów albo w okresie świątecznym. Tyle, że ja mam takie “napady gatunkowe”, że kryminał czy thriller czytam non stop a przeplatam innymi gatunkami, teraz dark romance, wcześniej fantastyką (którą teraz niemal gardzę :D) a później przyjdzie YA albo dramat 😀 tak to już jest 🙂
Mam tę książkę na półce, ale sięgnę po nią dopiero bliżej końca roku 😉
Będzie musiała poczekać do przyszłych świąt Bożego Narodzenia. 😊
Tytuł chętnie podrzucę córce pod rozwagę. 🙂
Już tęsknię za czasem czytelniczym, licencjat psuje całą zabawę z czytaniem, 😉
Raczej teraz nie będę jej czytać, ale może za jakiś czas po nią sięgnę.
Brzmi ciekawie 🙂 Możliwe, że kiedyś sięgnę po ten tytuł 🙂
Tego typu literatura to nie moja bajka, więc raczej nie przeczytam.
Yyy, cóż… chwilowo sobie odpuszczę, może w grudniu się zabiorę za zaległości w książkach świątecznych 😉
Raczej nie dla mnie. Nawet w grudniu średnio mam chęć na tego typu książki.