Najlepsze rzeczy to takie, którym dało się czas.*
Na każdym etapie życia możemy decydować, co chcemy robić, w jakim kierunku się udać, ale jeden z ważniejszych momentów jest wtedy, gdy mamy te naście lat i zastanawiamy się, kim chcemy być jako dorośli. Wtedy możemy decydować o dalszej nauce, pracy oraz swojej przyszłości. I chociaż uważamy, że każdy ma do tego prawo, to czasem komuś jest ono odbierane, bo ma już wytyczoną drogę, po której musi podążać, czy tego chce, czy też nie.
Obecnie siedemnastoletni Tristan, chociaż bardzo by chciał robić coś innego i tak wie, że nie ma szans. Od dziecka był wychowywany na członka gangu, który powinien troszczyć się tylko o swoich „braci”. Zna pojęcie lojalności i jest świadomy, że od tego zależy czy dożyje kolejnego dnia. W jakimś stopniu się nawet z tym pogodził, ale gdy poznaje Riley, coś się w nim zmienia wbrew niemu samemu i jego staraniom, by trzymać ją z dala od siebie. Ona jednak jest bardziej stanowcza i odważna niż inni – pokazuje mu, to czego nie chce dostrzec. Dla niej i dla siebie stara się zmienić swoje życie, tylko czy w ich świecie jest to możliwe?
Bardzo często sięgam po książki dla młodzieży i trafiam na naprawdę różne historie, ale coraz trudniej znaleźć coś oryginalnego. Jak było z Cry baby, najnowszą powieścią Ginger Scott? Warto było poświęcić na nią czas, czy też nie?
Mam pewien problem z tą autorką, przez Chłopak taki jak ty nie dałam rady przebrnąć, Zapadnij w serce, bardzo lubię, a Cry baby… wzbudziło we mnie mieszane uczucia. Historia sama w sobie jest naprawdę ciekawa, widać również, że Ginger Scott wie, o czym pisze, przedstawiła wszystko niezwykle realnie – brutalnie i bez upiększania. Świetnie poradziła sobie z opisem działania gangu, tego, jaki jest bezwzględny, jak działa na innych i co robi ze swoimi. Pod tym względem nie można powieściopisarce niczego zarzucić, jednak muszę przyznać, że gdzieś tak do połowy brakowało mi w tym wszystkim emocji, jakiejś iskry nadającej fabule rozmachu. Chociaż czytało się szybko, to jednocześnie jakoś tak… opornie. Później to wrażenie znika i jest naprawdę ciekawie, akcja nabiera tempa, wydarzenia intrygują, a decyzję bohaterów budują napięcie, by na końcu… wszystko za szybko się zakończyło, jakby nie było miejsca na więcej słów.
Muszę przyznać, że polubiłam Riley, dziewczyna ma charakter i nie pozwala sobą rządzić. Wie też, czego chce i do tego dąży. Nie jest kolejną paniusią, która focha się bez powodu i płacze dla zasady. Ona jest uparta, wytrwała, ma zdrowe podejście do siebie i potrafi sobie radzić z przeciwnościami. Tristan… nie potrafię określić czy go lubię, to nastolatek, któremu przypadły w życiu naprawdę kiepskie karty i starał się nimi grać najlepiej, jak wydawało mu się, że potrafił. Bał się sprzeciwić, a jednak to zrobił, zaryzykował. Teraz tak myślę, że tym zyskał w moich oczach, bo nie ma nic odważniejszego niż przeciwstawić się swojemu strachowi.
Cry baby mimo wszystko przeczytałam w jeden dzień. Zdarzały się potknięcia i chwile, gdy musiałam, chociaż na chwilę odłożyć książkę, by nabrać ochoty na dalsze czytanie, ale nie mogę powiedzieć, że jest ona zła. Ta powieść jest naprawdę dobra. Podobała mi się jej realność, charakterystyka postaci oraz fakt, że Ginger Scott nie poszła w coś słodkiego, gdy mowa o brutalnym świecie gangu. Pomimo tych mankamentów nie odłożyłam powieści na dłużej, bo byłam ciekawa finału. I jeśli chodzi o zakończenie, to jako całość mnie przypadło do gustu, tylko nad wykonaniem kręcę trochę nosem – jest takie szybkie i po łebkach.
Czy polecam Cry baby? W ostatecznym rozrachunku tak. Jako coś dobrego na długi jesienny dzień, gdy chce się poczytać coś niezobowiązującego i lekkiego, ale jednak z domieszką trudnych tematów i życiowych wyborów.
Nikt nie rodzi się przestępcą. To ten świat uczynił Tristana takim, ale on ciągle walczy, by się od tego uwolnić. To nierówna walka.*
Autor: Ginger Scott
Tytuł: Cry baby
Wydawnictwo: Young
Wydanie: I
Data wydania: 2019-09-04
Kategoria: new adult
ISBN: 9788366338647
Liczba stron: 384
Ocena: 6/10
O autorce dużo dobrego słyszałam, jednak na razie nie znam jej twórczości i chyba wolę zacząć od czegoś innego.
Książki jak narkotyk
Czasami też sięgam po taką lekturę, choć ostatnio jest bardzo dużo takich premier i czuję wręcz przesyt.
Książkę kojarzę, ale nie mam jej w planach.
O to już chyba nie mój target wiekowy Świetna recenzja, ale nie czuję chemii z tą książką. 😊
Bardzo ciekawie napisana recenzja, ale wiesz, że ja się nie skuszę. Tym bardziej, że i Ty masz mieszane uczucia co do niej 😉
Ja ostatnio czytuję głównie książki dla dzieci.
Cry baby to pierwsza książka tej autorki, którą czytałam. Zaskoczyła mnie, ale nie wywarła na mnie jakiś wielkich emocji.
Ja nie przepadam za młodzieżówkami, no chyba że fantasy, ale to i tak rzadko 😉
Chwilowo chyba odpuszczę 😉
Książki młodzieżowe to coś co kocham, tę książkę mam już na swojej liście do przeczytania
Normalnie nie przepadam za takimi książkami, ale potrzebuję ostatnio czegoś lekkiego, żeby głowa mogła odpocząć, więc może kiedyś się na nią skuszę 🙂
Uwielbiam takie książki i jednocześnie zawsze się boję, że wyjdzie szmira.