Podbij moje serce

 

Myślę, że potrzeba pewnego poziomu zaufania, by siedzieć obok kogoś i nie czuć palącej presji paplania.*

Fajnie jest żyć z dnia na dzień, beztrosko, nie myśląc o tym, co będzie. Nie martwiąc się problemami ani tym jaka może być przyszłość. Cieszyć się dniem dzisiejszym i brać od życia tylko to, co najlepsze. Jednak czy może być tak cały czas? Czy może w końcu dosięgnie nas brutalna rzeczywistość?

Dean Di Laurentis jest jednym z hokeistów, któremu wszystko przychodzi łatwo i zawsze dostaje to, czego chce. Oceny, dziewczyny, uznanie innych. Robi co i kiedy chce, nie przejmuje się jutrem i tym, co myślą o nim inni. Żadna nie potrafi mu się oprzeć, a on korzysta z tego do woli. Dopiero Allie pokazuje Deanowi, że czasem trudno jest zdobyć to, czego się pragnie oraz uświadamia iż nie zawsze jest pięknie i kolorowo. Czy chłopak zdobędzie się na wysiłek, by walczyć i zmierzyć się z problemami?

Elle Kennedy zdobyła moje serce pierwszym tomem Off-Campus i premiery kolejnych części przyjmuję z ogromną radością (przypominającą trochę obłęd, ale ciii). Podbój po przybyciu do mnie nie czekał zbyt długo na swoją kolej. Ciekawi jak przyjęłam historię Deana?

Zabierając się za tę powieść wiedziałam czego mogę się spodziewać i, prawdę mówiąc, cieszyłam się na czas spędzony z tą historią. Potrzebowałam czegoś, co mi zapewni sporą dawkę pozytywnych wrażeń, rozbawi, wzruszy i nie złamie mojego serduszka. No dobra, serce miałam jednak pokruszone, ale cała pozytywna reszta wynagrodziła mi te kilka chwil smutku (chociaż nigdy nie wybaczę Kennedy tego, co uczyniła!). Powieściopisarka w niewymuszony sposób tworzy fabułę będącą rewelacyjną mieszanką poczucia humoru, ciętych ripost, dogryzania sobie, walki z własnymi lękami, namiętności (tutaj dużo większej niż w poprzedniczkach), czułości i obaw. Wszystko – dialogi, opisy, emocje towarzyszące bohaterom – są w pełni dopracowane, nie ma mowy o jakimś niedociągnięciu, czy słabszym momencie. Dzieje się dużo, szybko, zaskakująco i oczywiście ciekawie.

Dean. W Układzie i Błędzie było go trochę mało, a jeśli się pojawiał, to w większości przypadków zaliczał właśnie kolejną panienkę lub się wygłupia. Teraz miałam okazje poznać go lepiej, dowiedzieć się, że jego zachowanie po części jest tylko przykrywką. Bo tak naprawdę to inteligentny, dobry i wrażliwy facet, który unikał tego, co nieprzyjemne w strachu przed bólem. Uwielbiam tego Deana, zdobył moje serce i się w nim rozgościł na dobre. Moją sympatię zyskała również Allie, taka zwyczajna, prosta dziewczyna potrafiącą dopiec, pokazać pazurki i postawić na swoim. Z drugiej jednak strony potrzebuje z kimś być, by móc się przytulić i mieć do kogo zwrócić w razie potrzeby.

Podbój pochłonęłam niebywale szybko i potem żałowałam, że nie dawkowałam sobie książki. Smutno mi, że to już koniec i muszę czekać na kolejny tom. Losy Allie i Deana dostarczyły mi ogromnej dawki wrażeń. Zaśmiewałam się tyle razy, że nie sposób zliczyć (analiza Zmierzchu czy też wciągnięcie we francuską telenowelę rozbroiły mnie totalnie), ale nie zabrakło westchnień wzruszenia czy też rumieńców wywołanych gorącymi scenami. Elle Kennedy bez problemu zdobywa moją uwagę, utrzymuje ją do końca i sprawia, że zawsze jest mi mało. Mogłabym czytać, czytać i nie miałabym chyba dosyć.

Oczywiście polecam fanom serii, spotkacie tu postacie z poprzednich części, poznacie nowe. Będziecie się świetnie przy tym bawić i przeżywać razem z bohaterami.

Moje serce Dean zdobył, a ty oddasz mu swoje?

– Robię to, co chcę.
Ściągam brwi, czekając, by się wytłumaczył.
– Uszczęśliwiam cię.*

Autor: Elle Kennedy
Tytuł: Podbój
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Data wydania: 2017-02-13
Kategoria: New Adlut
ISBN: 9788365676535
Liczba stron: 448
Ocena: 8/10

Off-Campus:
Układ | Błąd | Podbój | The Goal

Dodaj komentarz