A pierwsze skrzypce gra Komandos!

„- Wiem, że jestem zboczeńcem, ale nie
jestem zboczeńcem takiego rodzaju. Jestem zboczeńcem z gatunku zrób – to –
sam.”
Mówi się, że do wszystkiego można się
przyzwyczaić, jeśli trwa to wystarczająco długo, nic już wtedy nie powinno być
w stanie szokować ani zaskakiwać. Jednak kiedy twoje życie jest co chwile
zagrożone, bo spotykasz na swojej drodze wariatów i groźnych przestępców, to na
pewno nie spowszednieje ci praca oraz czas pomiędzy nią.
Stephanie powróciła do bycia łowczynią
nagród i obecnie ma urwanie głowy z NS-ami. Osoby, za które poręczyła firma jej
szefa, jakby zapadły się w ziemię, kolejne teczki przybywają, a pieniądze
zaczynają się kończyć i naprawdę bardzo dobrze by było, gdyby udało się im
dorwać kilku NS-ów. Do tego, jakby Steph miała mało problemów na głowie, Komandos
wyjeżdża i nie ma z nim kontaktu, zaczyna ją śledzić wariatka podająca się za
jego nową żonę, a jego z kolei policja, gdyż podobno porwał swoją córeczkę i
gdzieś wywiózł. Plum nie wierzy w jego winę i zaczyna drążyć sprawę, co jak się
okaże, nie będzie dla niej zbyt dobre.
To już czwarty tom przygód o łowczyni
nagród wydany w tym roku (ogólnie jest ich dwanaście), a piąty jest zaplanowany
na sierpień. Wydawnictwo Fabryka Słów nie próżnuje i bardzo dobrze, bo chociaż
na koncie Janet Evanovich ma już tyle tomów, to nadal potrafi zaskoczyć, rozbawić
oraz sprawić, że ma się ciarki na plecach.
Zabierając się za pisanie opinii o
omawianej publikacji uświadomiłam sobie, że ponownie będę musiała się powtarzać.
Bowiem amerykańska powieściopisarka w dalszym ciągu umiejętnie kluczy pomiędzy
gatunkami i połączenie kryminału, romansu, sensacji oraz komedii w jej
wykonaniu jest niesamowite. Sceny są na przemian lub też w tym samym czasie
absurdalne, komiczne, wywołujące dreszcze oraz szybsze bicie serca, gdy pojawia
się czysty testosteron w postaci dwóch mężczyzn. Połączenie takie nie zawsze
wychodzi dobrze, ale Evanovich bez problemu udaje się wszystko połączyć w
spójną oraz logiczną całość.
Dotychczas pierwsze skrzypce zawsze
grała Steph, ale tym razem czeka wszystkich zaskoczenie, bo oto na główny plan
wysuwa się postać Komandosa (nie żebym narzekała) i będzie można trochę więcej
się o nim dowiedzieć. Niewątpliwym atutem autorki jest w każdej części duża
dawka humoru, lekki styl oraz pomysłowość i kreatywność w tworzeniu nowych
przygód głównej bohaterki. Plusem jest również dobrze rozwinięty wątek kryminalno-sensacyjny,
pisarka prawie do samego końca kluczy i ujawnia tylko tyle, ile uważa za
słuszne, tym samym zmuszając do rozmyślania kto, co i dlaczego.
Jeśli chodzi o bohaterów, to i w tym
przypadku autorka spisała się doskonale, za każdym razem napotykam na prawdziwy
kalejdoskop osobowości i chociaż wydaje mi się, że niektóre z nich znam bardzo
dobrze, to i tak potrafią mnie zaskoczyć i sprawić, iż zbieram szczękę z
podłogi. Podoba mi się fakt, że każdy jest inny i niepowtarzalny. Bez
niektórych nawet nie wyobrażam sobie dalszych historii. Na przykład babci
Mazurowej ze swoim zachowaniem, Komandosa, którego było tak dużo, a jednak i
tak za mało, no i Luli powalającej mnie ze śmiechu na łopatki. Do tego
Stephanie ze swoim szczęściem do popadania w kłopoty i uczuciem do dwóch
mężczyzn. Jednocześnie silna, uparta, urocza, wzbudzająca u mężczyzn potrzebę
ochrony, a u mnie mnóstwo pokładów sympatii.
Po raz kolejny Janet Evanovich mnie nie
zawiodła i zapewniła jazdę bez trzymanki uzupełnioną o niekontrolowane ataki
śmiechu, ciarki na plecach w niebezpiecznych momentach oraz szybsze bicie serca,
kiedy pojawia się Komandos, no i również Morelli. Spotkanie ze Steph i resztą
bohaterów to jak wizyta bardzo dobrych przyjaciół – absorbująca, pochłaniająca
i niezwykle intrygująca. Ich perypetie wciągają od samego początku i nie
pozwalają odłożyć książki, dopóki nie przeczyta się ostatniego zdania. „Parszywą
Dwunastkę” pochłonęłam w tempie ekspresowym przeżywając wszystkie wydarzenia
razem z postaciami i żałuje tylko, iż książka nie jest grubsza, bo zdecydowanie
za szybko się skończyła.
„Parszywa Dwunastka” to
zdecydowanie jedna z lepszych książek z serii, zabawna, frapująca, pełna
komicznych i nie tylko scen. Janet Evanovich nieustannie zaskakuje i jestem
niemalże pewna, iż będzie tak jeszcze przez bardzo długi czas. Polecam ją
sympatykom serii, jak i komuś, kto chce dopiero zacząć znajomość z łowczynią
nagród – jeśli nie ma się możliwości czytania od pierwszego tomu, spokojnie
można zacząć od każdego innego.
TEKST STANOWI OFICJALNĄ RECENZJĘ DLA PORTALU Secretum
 
*str. 167
Autor:
Janet Evanovich
Tytuł:
Parszywa Dwunastka
Wydawnictwo:
Fabryka Słów
Rok
wydania:
27 czerwca 2014
Liczba
stron:
350
Łowczyni nagród Stephanie Plum:
Po pierwsze dla pieniędzy | Po drugie
dla kasy | Po trzecie dla zasady | Zaliczyć czwórkę | Przybić piątkę | Po
szóste nie odpuszczaj
| Szczęśliwa siódemka | Ósemka
wygrywa
| Wystrzałowa
Dziewiątka
| Dziesięć kawałków | Najlepsza
Jedenastka
| Parszywa Dwunastka | Złośliwa Trzynastka
Książka
przeczytana w ramach wyzwań: Wyzwanie
kryminalne

Ten post ma 30 komentarzy

  1. cyrysia

    Przeraża mnie ilość tomów jaka ma ta seria, ale z drugiej strony jeśli faktycznie można ją czytać bez zachowania chronologii, to może jednak się skuszę skoro tak bardzo polecasz. Jak dotąd nie zawiodłam się na twojej opinii, więc zaryzykuje.

    1. Susanne

      Bez problemu można czytać bez chronologii, sama nie miałam dostępu do kilku pierwszych tomów, więc po prostu ignoruje wszystkie nakazy rozsądku i czytam je wyrwane z kontekstu – na odbiór lektury nie wpływa to w żaden negatywny sposób 🙂

    2. Irena Bujak

      Spokojnie Cyrysiu możesz czytać w kolejności, którą sama sobie ustalisz. 😉 I jestem niemalże pewna iż przypadnie Ci Śliweczka do gustu 😉

  2. A ja uwielbiam wręcz takie wielotomowe serie, które jak żadne inne, pozwalają poczuć się w danej historii, jakbyśmy siedzieli w domu wśród ulubionych przyjaciół:) Bardzo chciałabym przeczytać w końcu tę serię:))

    1. Irena Bujak

      TAKIE serie to i ja uwielbiam 😉 Nie mniej, jestem pełna podziwu, że autorce nie kończą się pomysły. 😉

    1. Irena Bujak

      Sięgnij, warto, ubawisz się, a do tego nieźle nagłowisz nad wydarzeniami. 😉

  3. Agnieszka P.

    Rozejrzę się za tą serią, ale w najbliższym czasie mam co czytać 🙂

  4. Aga CM

    Już 12 część… A ja nie znam ani jednej z nich…

  5. Kasia Jabłońska

    Zatrzymałam się na pierwszym tomie, ale mam nadzieję, że dojdę kiedyś do 12, bo spotkanie z panią Plum bardzo mi się podobało:)

    1. Irena Bujak

      Koniecznie czytaj dalsze części, im dalej tym ciekawiej. 😉

  6. Joanna S.

    Uwielbiam ją, nie mogę się kolejnej doczekać 😀

  7. Kinga

    Ja kończę czytać drugi tom. Uwielbiam Stephanie!

  8. Le Sherry

    Nie tak dawno temu załatwiłam sobie ebooka pierwszego tomu tej serii, i nie mogę się doczekać kiedy wreszcie będę miała okazję się za niego zabrać. Wszyscy tyyyyyle dobrego piszą o Stephanie i w ogóle o autorce, że źle mi z myślą, iż mnie na razie ten zachwyt nie dotyczy 😀 Jak tylko przejdzie mi ochota na czytanie romansów historycznych (teraz jakoś tak mnie wzięło, a mam nowe ebooki, więc korzystam ^^), NATYCHMIAST sięgnę po powieść Janet Evanovich. 🙂
    Tak poza tym, ciekawi mnie co takiego jest w tej babci Mazur, że wszyscy ją kochają… 😮
    Pozdrawiam!
    Sherry

    1. Irena Bujak

      Ach, czytaj, czytaj! Ciekawa jestem Twoich wrażeń, ale sądzę, że będą bardzo pozytywne.;) Babcia Mazurowa wymiata, bo nie jest typową staruszką, tylko taką z energią. W sumie to czasem potrafiłaby zgorszyć takie typowe babcie xD

      Ach, a będziesz je recenzować? Może przekonasz mnie do jakiegoś romansu. 😀

    2. Le Sherry

      Któreś pewnie zrecenzuje, ale muszę… się zastanowić które, bo tak na dobrą sprawę, to tak czytam i czytam i w sumie niby są różne autorki, a style niemalże takie same ^^

  9. Anonimowy

    Uwielbiam Stefkę 😀 Czekam z niecierpliwością na 13 tom!

Dodaj komentarz