Praca konkursowa – miejsce II

Przyszła pora na przedstawienie pracy Oczarowanej Książkami dzięki, której zajęła drugie miejsce. Zapraszam  do czytania! 😉
***
Pewnego
razu żyła sobie pewna mała i bardzo smutna dziewczynka, która miała na imię
Amelia. Jej rodzice martwili się o nią i próbowali ją rozweselić na wiele
różnych sposobów, ale nic nie działało. Nie mogli także poświęcić jej tyle
czasu, ile by chcieli, ponieważ dużo pracowali, a w firmie cały czas
potrzebowano ich wsparcia. W jeden z zimnych grudniowych dni dziewczynka
zapytała swojej niani:

Kiedy pójdziemy z rodzicami na lodowisko?

Och, ciężko mi powiedzieć kochanie. Twoi rodzice są bardzo ważnymi ludźmi i nie
mają czasu na rozrywki. Może w przyszłym tygodniu? – odparła niania.

Ale przecież mówiłaś to już kilka dni temu i wcześniej i jeszcze wcześniej!
Powtarzasz mi to właściwie od początku zimy! – krzyknęła dziewczynka i nie
dając już niani dojść do słowa pobiegła z oczami pełnymi łez do swojego pokoju.
Zatrzasnęła za sobą drzwi jak potrafiła najmocniej, rozczarowana rozejrzała się
po pięknej sypialni pełnej zabawek i z płaczem rzuciła się na łóżko.
Po
chwili do drzwi delikatnie zapukała niania i zapytała czy wszystko w porządku.

Idź sobie! Nie chcę Cię widzieć! – krzyknęła Amelia i zaczęła płakać jeszcze
bardziej, aż cała zaczęła się trząść. Niania dyskretnie zajrzała do pokoju i
widząc, że nic złego się nie dzieje, postanowiła dać się dziewczynce wypłakać i
poszła zadzwonić do jej rodziców.
Dziewczynka
płakała bardzo długo, aż zasnęła z policzkami błyszczącymi od łez. Nagle
usłyszała stuknięcie i otworzyła szybko oczy, aby zobaczyć, co się stało. Ze
zdziwieniem odkryła, że kilka kroków od niej unosi się niewielka postać i
masuje sobie bok głowy marudząc pod nosem. Nie wystraszyła się, ponieważ
istotka była niewiele większa od dłoni dorosłego człowieka. Amelia nie
poruszyła się, aby nie spłoszyć tego dziwnego stworzonka i zaczęła przyglądać
mu się spod półprzymkniętych powiek. Postać była drobniutka, miała czarne
sięgające ramion włosy, które sterczały we wszystkie strony i połyskiwały,
jakby znajdowały się na nich kropelki rosy. Stwierdziła, że musi to być
dziewczynka, ponieważ miała sukienkę. I to prześliczną sukienkę! Była długa,
srebrno-błękitna, a na dole półprzezroczysta – wyglądała jak rozrzedzająca się
mgła. To jeszcze nie koniec – ten niewielki człowieczek miał… skrzydła!
Wyglądały jak srebrzysta tafla szkła, migocząca wszystkimi kolorami tęczy jak
bańka mydlana, a do tego znajdowały się na nich skomplikowane i delikatne jak
koronka wzory. Amelia aż otworzyła usta ze zdziwienia i wielkimi oczami
wpatrywała się w błyszczące skrzydełka, całkowicie zapominając o ostrożności.
Nagle skrzydlate stworzonko szybko się odwróciło i…

Na co się tak gapisz! – powiedziało do Amelii, podparło się pod boki i pokazało
jej język.

Ja… Ty… to znaczy… kim… a właściwie czym Ty jesteś i co tu robisz? – zaczęła
jąkać się dziewczynka, ale pod koniec wypowiedzi już stała w podobnej bojowej
postawie, jak unosząca się w powietrzu istotka.

I to się nazywa przywitanie – mruknęło pod nosem stworzonko – Nie dość, że
nabiłam sobie guza, to jeszcze się na mnie gapi, jak na bakterie pod
mikroskopem – prychnęło i zwróciło się do dziewczynki – jestem Świąteczną
Wróżką i przybyłam, ponieważ…

Hej! Czekaj! Nie ma czegoś takiego jak Świąteczna Wróżka! Wróżki w ogóle nie
istnieją!

Nie przerywaj mi! – krzyknęła poczerwieniała ze złości Wróżka i znowu zaczęła
marudzić pod nosem – Powiedziała, co wiedziała, phi! Nie ma Świątecznych
Wróżek! – pokręciła głową i ponownie zwróciła się do dziewczynki – Skoro nie ma
Wróżek, a tym bardziej Wróżek Świątecznych, to jak w takim razie wytłumaczysz,
co ja tu robię?
Zdziwiona
dziewczynka, o ile to możliwe, jeszcze szerzej otworzyła oczy i zaczęła się nad
tym zastanawiać, ale Wróżka nie dała jej na to zbyt wiele czasu…

Widzisz sama! Jeżeli czegoś nie wiesz, to się nie odzywaj i słuchaj! – Wróżka
tupnęła w powietrzu maleńką nóżka i ze złością spojrzała na Amelię, która
uśmiechnęła się na ten widok – No nie mogę! I jeszcze się śmieje! Myślisz, że
jak jesteś o tyle ode mnie większa, to Ci wszystko wolno? No to zobaczymy!
Wróżka
podleciała do dziewczynki i z zadziwiającą siłą kopnęła ją w kostkę.

Aua! – wykrzyknęła Amelia i złapała się za obolałą kostkę – To bolało!

I o to chodziło – odparła zadowolona z siebie Wróżka – Może wreszcie
potraktujesz mnie poważnie i zaczniesz słuchać.

Jak masz na imię? – zapytała już spokojniej Amelia. Wróżka głęboko westchnęła.

No już dobrze, skoro jesteś taka uparta, zacznę inaczej, chociaż czasu jest
mało. Nazywam się… Nie, to i tak Ci nic nie da, bo nie będziesz potrafiła
wypowiedzieć mojego prawdziwego imienia. Możesz mówić na mnie… – wyjrzała przez
okno i pierwsze, co rzuciło jej się w oczy, to śnieżne zaspy. – Śnieżka.

Tak jak ta od siedmiu krasnoludków?

Cóż to za wyjątkowo denerwujące dziecko! Oczywiście, że nie ta! Jeżeli mam Ci
się kojarzyć z jakąś postacią z bajek, to lepiej nazywaj mnie Śnieżynką –
westchnęła zrezygnowana.

Przepraszam, nie chciałam Cię zdenerwować, Śnieżynko – odparła skruszona
Amelia.

Tylko się nie smuć! – wykrzyknęła przestraszona Wróżka – Gdybyś dała mi dojść
do słowa, to wiedziałbyś, że właśnie dlatego przybyłam. Nie możesz być taka
nieszczęśliwa! Dlaczego jesteś smutna? Przecież za kilka dni są Święta…

Ja nie wiem, jak wyglądają Święta. Nigdy ich nie obchodziłam.

Jak to? – przerażona Wróżka zakryła usta dłonią – Nigdy nie widziałaś Świąt?
Ale dlaczego?!

Moi rodzice nie mają czasu na organizowanie i obchodzenie Świąt. Oni w ogóle
nie mają na nic czasu. Cały czas tylko pracują i pracują… – po twarzy
dziewczynki zaczęły spływać łzy.

Hej, hej, hej! – Śnieżynka szybko podleciała do dziewczynki, położyła
drobniutkie dłonie na jej policzkach – Tylko nie płacz! Nie chciałam Cię
jeszcze bardziej zasmucać, ale jak widać nie najlepiej mi idzie.
Amelia
spojrzała prosto w łagodne, błękitne jak niebo oczy Śnieżynki i poczuła się
trochę mniej samotna.

Przepraszam. Mówiłaś, że po coś tu przybyłaś. Powiedz mi, obiecuję, że już nie
będę Ci przerywać – nieśmiało powiedziała dziewczynka. Wróżka słysząc to,
uśmiechnęła się wesoło, podfrunęła do półki, na której usiadła, zaczęła machać
nogami i wpatrzyła się w dziewczynkę.

Jak już wspomniałam, jestem Świąteczną Wróżką. Moim zadaniem było sprawienie,
abyś się nie smuciła, bo w końcu za kilka dni Święta. Ale skoro Ty nigdy ich
nie widziałaś… Mam pomysł! – nagle poderwała się z miejsca z szerokim
uśmiechem, zabawnie podrygując w powietrzu – Tak! Jestem genialna! Już wiem, co
zrobię! – złapała dziewczynkę za palec i próbowała pociągnąć ją za sobą –
Chodź, pokażę Ci Święta! Albo nie, mam jeszcze lepszy pomysł! Nie ja Ci je
pokażę, tylko… Czy możesz mi obiecać, że nikomu nie powiesz o miejscu, do
którego Cię zabiorę? – zapytała, wpatrując się w Amelię z nadzieją.
Dziewczynka, którą zachwycił entuzjazm Wróżki i obietnica zobaczenia, jak
wyglądają Święta, bez chwili zastanowienia złożyła obietnicę.

No to do roboty! – Śnieżynka zatarła dłonie, potem szeroko rozłożyła ręce i jak
wielobarwny superszybki samolocik zaczęła zataczać koła zaczynając od głowy aż
do stóp dziewczynki. Kiedy skończyła, zaskoczona Amelia dostrzegła, że wokół
niej unosi się błyszczący pyłek.

Teraz musisz zamknąć oczy – poinstruowała ją Wróżka – Powtórz za mną:
„Kometek
gwiazdy podziwia,
Amorek
miłość sprowadza,
Błyskawiczny
mknie przez świat,
Fircyk
dokazuje cały czas,
Pyszałek
patrzy na wszystkich z góry,
Tancerz
przebiera kopytkami w rytm,
Złośnik
prycha i wzdycha,
Profesorek
wiedzy pragnie,
a
przed nimi Rudolf mknie, rozświetlając swym nosem ciemną drogę.”

Och, nie! Nie powtarzaj! Znowu wszystko pomieszała! Zresztą co to w ogóle ma
być?! – Wróżka uderzyła się dłonią w czoło i dodała z cieniem nieśmiałego
uśmiechu – Wybacz, dawno tego nie robiłam. Zacznijmy jeszcze raz:
„Kometek,
Amorek, Błyskawiczny, Fircyk, Pyszałek, Tancerz, Złośnik, Profesorek, Rudolf –
trzy, dwa, jeden: start! Zbierzcie mnie w magicznej krainy świat!”
Amelia
powoli powtórzyła po Śnieżynce i poczuła, że nie ma już podłogi pod nogami, do
tego zaczęła się bardzo szybko kręcić. Przerażona dziewczynka chciała otworzyć
oczy, ale nie potrafiła. Poczuła, że robi jej się bardzo ciepło, a nagle…
wpadła w coś miękkiego i niezwykle zimnego. Pisnęła, gdy to coś wpadło jej za
kołnierz i nareszcie udało jej się otworzyć oczy. Ze zdziwieniem stwierdziła,
że jest ubrana w bardzo ciepły kombinezon z ogromnym kapturem, a to zimne
miękkie coś, to ogromna śnieżna zaspa. Wróżka zachiochotała.

Szkoda, że nie widziałaś swojej miny – teraz już nie mogła powstrzymać głośnego
śmiechu, aż trzymała się za brzuch, tak była rozbawiona. Dziewczynka
zmarszczyła brwi i rzuciła we Wróżkę śnieżką nie większą od swojego
najmniejszego paznokcia. Chybiła, ale niewiele. Śnieżynka uspokoiła się.

Dobrze, że jestem taka niewielka, przynajmniej trudno we mnie trafić –
stwierdziła z zadowoleniem i otrzepała sukienkę.

Nie jest Ci zimno? – spytała Amelia.

Nie. W końcu jestem Świąteczną Wróżką – powiedziała Śnieżynka, jakby było to
coś najoczywistszego na świecie. – Chodź, przedstawię Ci kogoś.
Dziewczynka
podążyła za swoją nową koleżanką brukowaną ścieżką. Po jakimś czasie dostrzegła
zarys jakiegoś wspaniałego miejsca. Wszędzie znajdowały się czerwono-zielone
budynki obwieszone kolorowymi ozdobami. W każdą stronę, w którą spojrzała,
widziała posplatane gałązki choinek oraz różnobarwne lampki. Po tym
minimiasteczku krążyło wiele Wróżek, a także zabawnych człowieczków, którzy
byli wzrostu Amelii.

To są Świąteczne Elfy, pomocnicy Świętego Mikołaja – szepnęła jej na ucho
Śnieżynka.

Kogo? – zapytała zdziwiona Amelia.

Nie wierzę! O nim także nie słyszałaś?! – zdziwiła się Śnieżynka. – No to robi
się coraz ciekawiej – westchnęła – Święty Mikołaj to…
I
opowiedziała dziewczynce całą historię Świętego Mikołaja, o jego pomocnikach,
fabryce zabawek oraz wielu, wielu innych rzeczach, które są znane przeciętnemu
dziecku w jej wieku. Jednak Amelia nie była taka, jak jej rówieśnicy. Usiadła
ze zdumieniem na jednej z drewnianych ławeczek, która znajdowała się w pobliżu
i słuchała jak zaczarowana. Jej rodzice nie wierzyli w magię, zresztą z tego co
się orientowała, jej niania także nie. Zawsze powtarzali, że nic takiego nie
istnieje, że takie rzeczy wymyślają dorośli, aby dzieci im nie przeszkadzały.
Chociaż rodzice bardzo ją kochali, zasypywali prezentami, mogła korzystać ze
wszystkich atrakcji, o których tylko wspomniała, to jednak nie dawali jej,
czego najbardziej pragnęła. Dziewczynka pragnęła magii, opowieści na dobranoc,
a przede wszystkim… aby spędzali z nią czas. Z czasem traciła nadzieję i
dlatego stawała się coraz bardziej poważna i smutna, chociaż wszystkim dookoła
wydawało się, że niczego jej nie brakuje, a ona kaprysi, bo jest rozpieszczona
ponad miarę.
Śnieżynka
skończyła swoją opowieść, a oczarowana dziewczynka podziękowała jej i pierwszy
raz od dawna na jej buzi pojawił się ogromny szczery uśmiech. Wróżka pomyślała,
że wreszcie jest na dobrej drodze, ale w głębi serca współczuła dziewczynce, że
przez tyle lat zabierano jej ważną część dzieciństwa. Miała nadzieję, że uda
jej się to wynagrodzić.

Chodź szybko! Prawie zapomniałam, że miałaś kogoś poznać! – Wróżka poprowadziła
dziewczynkę do zagrody dla zwierząt. Dziewczynka nie mogła uwierzyć, kiedy Śnieżynka
przedstawiła ją wszystkim reniferom Świętego Mikołaja. Jednak ona ciągnęła ją
dalej, aż dotarły do małego reniferka (jeżeli małym można nazwać zwierzątko jej
wielkości).

Amelio, to jest Świetlik, syn Rudolfa, którego poznałaś przed chwilą. Świetliku,
to jest Amelia – przedstawiła ich sobie Wróżka.

Czy masz na imię Świetlik z jakiegoś konkretnego powodu? – zapytała
dziewczynka, myśląc o Rudolfie. Reniferek wydał się zawstydzony, a Śnieżynka
zaśmiała się pod nosem.

Tak. Właściwie to moje imię pochodzi od tego, że jeżeli jestem szczęśliwy, to…
mój ogon mruga – odparł, czując że zaraz zapadnie się pod ziemię ze wstydu.
Jednak dziewczynka wydawała się tego nie zauważać.

Ojej, to świetnie! – wykrzyknęła szczęśliwa. Podeszła i pogłaskała Świetlika i rzeczywiście,
jego ogonek zaczął mrugać czerwonym światłem. – To naprawdę słodkie –
uśmiechnęła się do niego dziewczynka.

Świetlik nie powiedział Ci jeszcze wszystkiego… – zaśmiała się złośliwie
Wróżka.

Uprzedzam Cię Śnieżynko, że jeżeli… – reniferek nie zdążył jednak skończyć, a
Świąteczna Wróżka dmuchnęła mu odrobiną swojego pyłku prosto w nos. Świetlik
kichnął i wtedy… jego ogonek ponownie zamrugał. Wróżka zaczęła się zwijać w
powietrzu ze śmiechu, a zezłoszczony reniferek wepchnął ją w śnieżną zaspę.
Zaskoczona Śnieżynka usiadła i potrząsnęła głową. Refniferek i Wróżka spojrzeli
na siebie wrogo i wydawało się, że to jeszcze nie koniec potyczki, kiedy
usłyszeli śmiech dziewczynki. Śmiała się głośno i tak bardzo, że aż turlała się
ze śmiechu, więc towarzysze dołączyli do niej. Gdy już się uspokoili, Wróżka
wyszeptała coś Świetlikowi na ucho, a on odparł:

Ale zapamiętaj sobie, robię to tylko dla niej. – i znacząco odwrócił się do
Wróżki tyłem.

Chyba się obraził – Śnieżynka puściła oko do Amelii.
Okazało
się, że Wróżka chce zabrać dziewczynkę do Zimowej Księżniczki, a tylko renifery
należące do Świętego Mikołaja potrafią tam dotrzeć. Poprosiła o to Świetlika,
ponieważ Rudolf i jego koledzy należą do zaprzęgu, a zbliżają się Święta, więc
są zajęci. Śnieżynka po drodze opowiedziała jadącej na Świetliku Amelii o
umiejętnościach Zimowej Księżniczki. Podobno miała ona moc, dzięki której
potrafiła ukazywać obrazy na tafli lodu.
W
końcu dotarli na miejsce. Znaleźli się w ogromnej lodowej komnacie. Wszystko
było wykonane z lodu – podłoga, ozdoby, rzeźby, ażurowane ściany i sufit, przez
który padał śnieg oraz szyby w oknach, przez które można było zobaczyć
przepiękny śnieżny krajobraz.

Witam Was, moi mili, a zwłaszcza Ciebie, Amelio – usłyszała dziewczynka. Odwróciła
się i zobaczyła przepiękną wysoką kobietę. Miała iskrzące się wesoło
bladobłękitne oczy i czarne włosy opadające skrzącymi się falami aż do ziemi.
Była ubrana w lodową suknię, której gorset był gładki, za to spódnica stworzona
była z ogromnych płatków śniegu, a każdy z nich był inny. Amelia nie mogła
oderwać wzroku o Zimowej Księżniczki.

Podejdź, moje dziecko – powiedziała Księżniczka łagodnym głosem. Amelia
odruchowo podeszła do niej i włożyła w jej wyciągniętą dłoń swoją.

Słyszałam, że nie wiesz jak wyglądają Święta i nigdy ich nie obchodziłaś –
dodała ze smutkiem – Mam jednak dla Ciebie niespodziankę. Jestem pewna, że
Świąteczna Wróżka już opowiedziała Ci, co potrafię – uśmiechnęła się i
spojrzała na Śnieżynkę znacząco, a ta zarumieniła się zawstydzona – Pragnę
pokazać Ci Święta, usiądź wygodnie i popatrz na tę lodową szybę – Amelia
posłuchała i aż zapomniała oddychać z wrażenia, kiedy na szybie zaczęły
pojawiać się kolorowe obrazy. Wkrótce szyba wydawała się powiększać, aż w końcu
dziewczynka zdawała znaleźć się wśród rozgrywanych scen. Trzeba przyznać, że
miała na co patrzeć…
Zimowa
Księżniczka pragnęła pokazać jej nie tylko całą świąteczną oprawę, ale także
to, co w Świętach jest najważniejsze. Dziewczynka mogła oglądać przepięknie
ubrane choinki i domy, ale także ulice. Widziała dzieci rozpakowujące prezenty
oraz ludzi na krzyczących do siebie: „Wesołych Świąt!”. Widziała rodziny
łamiące się opłatkiem, potem siedzące przy wigilijnym stole i śpiewające razem
kolędy. Po prostu… spędzających ze sobą czas. Wizji było tak wiele, że
dziewczynce zakręciło się w głowie, ale nie chciała, żeby się skończyły. Nie
mogła uwierzyć, że nie miała pojęcia o tym, czym są Święta!

Mam dla Ciebie jeszcze jedną niespodziankę – uśmiechnęła się tajemniczo Zimowa
Księżniczka. – Ale na koniec pokażę Ci jeszcze, jak Święta obchodzili Twoi
rodzice…

Ale przecież oni nie obchodzą Świąt! – wykrzyknęła zdumiona Amelia.

Teraz nie, ale uwierz mi, kiedyś było inaczej – Księżniczka ze smutkiem
pokręciła głową – Zresztą zobacz sama.
I
Zimowa Księżniczka pokazała Amelii czasy, kiedy jej rodzice byli dziećmi i
młodymi ludźmi. Roześmianymi i chłonącymi świąteczną atmosferę. Kiedy obrazy
zniknęły, zapytała:

Ale co się stało? Dlaczego teraz moi rodzice nie obchodząc Świąt?

Założyli firmę i zaczęli poświęcać jej coraz więcej czasu. Robili to z myślą o
tym, żeby nigdy niczego Ci nie zabrakło. Niestety, ludzie coraz częściej
zapominają o tym, co jest w życiu najważniejsze – uśmiechnęła się do
dziewczynki – Ale zawsze jest nadzieja. Dla swojej rodziny Ty jesteś nadzieją.
Tylko Ty jesteś w stanie sprawić, że przypomną sobie, jak ważne są Święta i nie
tylko – uśmiechnęła się do dziewczynki w taki sposób, że w Amelii obudziła się
nadzieja.

Ale co ja mam zrobić? – zapytała niepewnie.

Odpowiedź znajdziesz w głębi swego serca – odpowiedziała Księżniczka – Nadeszła
pora pożegnania, a tym samym na mój ostatni prezent.

Czy to znaczy, że już nigdy nie zobaczę Ciebie, Śnieżynki i Świetlika? –
odparła zmartwiona dziewczynka.

Oczywiście, że tak. Na zawsze nas zapamiętasz i jeszcze nie jeden raz spotkasz
nas w swoich snach.

Ale to nie to samo… – westchnęła Amelia, a Zimowa Księżniczka kolejny raz
odpowiedziała jej jedynie tajemniczym uśmiechem. Potem oderwała jeden z płatków
śniegu swej pięknej sukni. Następnie dmuchnęła na niego, a ten skurczył się i
zamienił w srebrny. Następnie sięgnęła po jeden ze swoich włosów, przeciągnęła
po nim ręką i zamieniła w łańcuszek, na którym zawiesiła śnieżynkę.

Wyciągnij dłoń – powiedziała. Amelia posłuchała, a Księżniczka położyła
zawieszkę na ręce dziewczynki.  

Ja też, ja też! – wykrzyknął Świetlik, podbiegł i przyłożył nos do łańcuszka,
na którym pojawiło się kilka maleńkich rubinów.

I jeszcze ja! – nagle koło dziewczynki pojawiła się Śnieżynka i dotknęła środka
srebrnego płatka śniegu. Gdy odsunęła rękę, w miejscu którego dotykała pojawił
się błyszczący przezroczysty brylancik.

No tak, ta dwójka zawsze musi dorzucić od siebie trzy gorsze – Zimowa
Księżniczka westchnęła ze śmiechem. Amelia grzecznie podziękowała i pożegnała
się ze wszystkimi, ponieważ nadszedł już na nią czas. Dziewczynka posmutniała.

Pamiętaj Amelio: zawsze, kiedy coś się kończy, coś nowego się zaczyna –
powiedziała Królewna –  A teraz zamknij oczy.
Amelia
zamknęła powieki i znowu poczuła, że zaczyna tracić grunt pod nogami i wirować,
jednak tym razem już się nie bała. W końcu poczuła jak ląduje na czymś miękkim
i gdy otworzyła oczy, stwierdziła, że znajduje się w swoim pokoju. Sama.
Wokół
niej krążyły drobinki kurzu. Dziewczynka myślała już, że to był tylko sen,
jednak zauważyła, że pyłek dziwnie migocze.

Świąteczna Wróżka… Śnieżynka… – szepnęła i westchnęła – Dziękuję.
Poczuła,
że coś uwiera ją w dłoń. Zaskoczona uniosła do góry prześliczny srebrny
łańcuszek zdobiony rubinami, na którym wisiał płatek śniegu z brylancikiem
pośrodku. Po policzku dziewczynki spłynęła łza, jednak pomyślała, że jej
przyjaciele nie chcieliby, żeby się smuciła, bo przecież to właśnie dlatego ich
spotkała. Ze zdziwieniem odkryła, że słyszy głosy rodziców. Spojrzała na
zegarek – było zdecydowanie za wcześnie, żeby już wrócili, ale wyraźnie
słyszała ich głosy. Wystraszyła się, że coś się stało i szybko pobiegła na dół.
Zatrzymała się w drzwiach i zobaczyła, że w pokoju jest też niania, a rodzice
patrzą na nią z ulgą.

Dlaczego nie obchodzimy Świąt? – zapytała bez zastanowienia, ściskające w ręce
płatek śniegu. Rodzice spojrzeli na siebie zdziwieni, a ona podeszła i usiadła
między nimi.

Dlaczego? – powtórzyła stanowczo, kiedy milczeli.

Ja… bo my… – zająknęła się jej mama. Mąż popatrzył jej przez chwilę w oczy.
Oboje pomyśleli o tym samym – ich ukochana córka nie pyta ich o to bez powodu.
Rozmawiali przed chwilą z nianią i teraz nie chcieli już zawieść Amelii.

Już zapomnieliśmy, jak to jest – przyznał z zadziwiającą szczerością. Ze
zdziwieniem para dorosłych stwierdziła, że dziewczynka podskoczyła i podbiegła
na środek pokoju.

Nie martwcie się. Ja wam opowiem, jak wyglądają Święta! – powiedziała
uśmiechnięta – Musicie jednak obiecać, że od tego roku, już zawsze będziemy je
obchodzić – poprosiła z nadzieją.
Rodzice
Amelii już zapomnieli, kiedy widzieli ją tak szczęśliwą i wpatrzeni w córkę w
tym samym momencie pokiwali głowami. Tym razem naprawdę chcieli ją uszczęśliwić
– spełnić jej marzenie, a nie swoje wyobrażenia o tym, czego pragnie.

W takim razie musimy zacząć od początku… Czy słyszeliście o Świętym Mikołaju? –
dziewczynka z ogromnym zaangażowaniem zaczęła opowiadać o Świętym Mikołaju i o
świętach. Rodzice zastanawiali się, skąd to wszystko wie, ale bali się odezwać,
aby nie zepsuć tego momentu pełnego szczęścia. Objął żonę i cała trójka
radośnie spędziła wieczór, bo gdy dziewczynka już skończyła swoją opowieść,
zaczęli planować własne Święta. Pierwszy raz od kilku lat rodzice Amelii nie
myśleli o pracy. W międzyczasie niania wyszła dyskretnie z pokoju i wyszeptała,
jakby do siebie, chociaż nie do końca była to prawda:

Udało się uszczęśliwić kolejną rodzinę. Już nie będę tutaj potrzebna. Święty
Mikołaju, strzeż się, żona wraca do domu!
I
zniknęła.   

Dodaj komentarz