– […] Nie pozwolę, żeby przydarzyło ci się coś złego. Obiecuję.
– Nie możesz tego obiecać. […] Złe rzeczy po prostu się zdarzają, czy tego chcemy, czy nie.*
Czy tego chcemy, czy nie, na świecie istnieje dobro oraz zło. Nieliczni tego drugiego doświadczają w niewielkich ilościach i nie są świadomi, jak okrutnie los krzywdzi człowieka. Kiedy raz za razem spadają na niego ciosy i pozostaje sam z tym, co go spotyka, trudno jest mieć nadzieję. Trudno wierzyć, że jeszcze może być dobrze, a to z czym się zmaga, nie jest mu pisane już do końca życia.
Zarys fabuły
Kiedy Elliott w wieku piętnastu lat przyjeżdża na wakacje do Oak Creek nie wie jeszcze, że w to lato odmieni się jego całe życie. Poznaje swoją rówieśniczkę Catherine, z którą bardzo szybko się zaprzyjaźnia. Czuję, że dziewczyna jest wyjątkowa i ma w domu jakieś problemy. Bardzo chciałby pomóc, ale w momencie, gdy jest jej najbardziej potrzebny, zostaje zmuszony do wyjazdu. Bez pożegnania. Bez słowa wyjaśnienia. Bez możliwości kontaktu. Kiedy wraca do miasteczka, wszystko jest już inne, ale jest gotowy zrobić wszystko, by przyjaciółka mu wybaczyła i pozwoliła zbliżyć się ponownie do siebie. Tylko czy jest na tyle wytrwały, by przebić się przez mur, jakim otoczyła się Catherine i czy poradzi sobie z tym, co ona ukrywa?
Kiedy tylko Nasze wszystkie światła pojawiły się w zapowiedziach, wiedziałam, że ta książka trafi w moje ręce. Czytałam Piękną katastrofę tej autorki i pamiętam do dziś, jakie emocje we mnie wzbudziła. Liczyłam, że z tym tytułem będzie podobnie. Okazało się jednak, że… było jeszcze lepiej.
Moje przemyślenia
O rany, co to jest za książka! Jamie McGuire bez wątpienia miała pomysł na fabułę i go w pełni zrealizowała. Połączyła ze sobą trzy gatunki – new adult, thriller oraz odrobinę kryminału – i konsekwentnie prowadziła fabułę, nie zdradzając nic, dopóki sama tego nie zechce. Stawia w Nasze wszystkie światła na emocje, jakie towarzyszą młodym ludziom na etapie dorastania w trudnych warunkach. Gdy nie są akceptowani, gdy się z nich wyśmiewa, szydzi i bez powodu obraża. Pokazuje, jak trudno jest zaufać i odbudować pewne relacje. W tej książce poruszono wiele wątków, ale do żadnego nie mogę się przyczepić, bo autorka świetnie je dopracowała i rozwijała w odpowiednim tempie.
Tak naprawdę opis fabuły nawet w połowie nie oddaje złożoności wszystkich poruszonych wątków, skrywających się na stronach emocji i toczących się w powieści wydarzeń. Ani przez chwilę nie mogłam narzekać na brak akcji, a dodatkowo, chociaż nie rozumiałam czemu, bo przecież nic strasznego się nie działo, to podświadomie czułam swego rodzaju mrok i poczucie zagrożenia. Czy słusznie?
Słów kilka o bohaterach
Chciałabym się rozpisać na temat bohaterów, ale jednocześnie strasznie się boję, że zdradzę wam przy tym coś ważnego, co może odebrać przyjemność z czytania i poznawania tajemnicy Catherine. To, co ona przeszła jest nie do wyobrażenia i nie jestem w stanie sobie zobrazować takiej sytuacji. Niewiarygodne jak była silna, odważna i… samotna, że zmagała się z czymś tak okropnym sama przez dwa lata. W sumie jestem w stanie zrozumieć, że się w tym pogubiła i nie widziała szansy na zakończenie swojego piekła na ziemi. W jakimś stopniu miało prawo to na nią wpłynąć psychicznie. Polubiłam też Elliotta, za jego upór, wytrwałość i podejście do życia. Nie jest idealny, ale moje serce zdobył szturmem,
Na zakończenie
Jestem pod ogromnym wrażeniem pracy, jaką autorka włożyła w Nasze wszystkie światła i jej finałowego efektu. Książka wciągnęła mnie od samego początku i nie liczyło się nic prócz niej. Chciałam tylko jak najszybciej dotrzeć do zakończenia. Zżyłam się z postaciami, chciałam być przy nich w trudnych chwilach i wraz z nimi stawiać im czoła. Jamie McGuire zawarła w tej książce wszystko, co najlepsze. Stworzyła niesztampową powieść, pełną emocji, zaskakujących momentów i klimatu wzbudzającego niepokój. Początkowo wydający się irracjonalnym. No bo co strasznego może być w hotelowych gościach dbających o prywatność. Czy też w starym domu czy w innych ludziach, prawda? Autorka zadbała o każdy detal i idealnie wszystko ze sobą połączyła. Co prawda mogę się przyczepić do trochę okrojonego zakończenia, ale nie, ten drobny minus nie przyćmiewa całej reszty. A ta jest fenomenalna!
Jeśli tylko Nasze wszystkie światła wpadną wam w ręce, to zaklinam was, bierzcie i czytajcie. To nie jest przesłodzona historia o wielkim love story, a prawdziwa bomba emocjonalna. Jestem pod ogromnym wrażeniem pomysłowości, wykonania oraz wyczucia emocjonalnego Jamie McGuire. Bez wątpienia ten tytuł trafi na listę najlepszych tego roku. Musicie wiedzieć, że nie za wiele pozycji w nim na nią trafia.
Autor: Jamie McGuire
Tłumaczenie: Patrycja Zarawska
Tytuł: Nasze wszystkie światła
Wydawnictwo: Young
Wydanie: I
Data wydania: 2020-03-11
Kategoria: new adult
ISBN: 9788366436909
Liczba stron: 488
Ocena: 9/10
Powiem Ci że jestem w szoku że tak Ci się spodobała ale w sumie to niesamowicie emocjonująca książka nie sposób przejść obojętnie
Żadna recenzja tej książki nie zrobiła na mnie takiego wrażenia. Absolutnie muszę przeczytać.
Recenzja bardzo zachęcająco brzmi. Ciekawi mnie to połączenie gatunków. 😊
Jeszcze nie czytałam, ale po lekturze Twojej recenzji wiem, że koniecznie muszę przeczytać!