– Miłość wyjątkowa – jaka ona jest?
W obecnych czas często gnamy do przodu i zapominamy o tym, co najbardziej się liczy. I nie mówię tu o rzeczach materialnych, takich jak pieniądze, dom czy dobra praca. Tym razem chodzi o miłość, jej wyjątkowość oraz moc, jaką sobą daje. Nie tylko ta z fajerwerkami i wielkimi gestami, ale taka cicha. Będąca przy nas przez cały czas, nawet w zwykłej prozie życia.
Co nieco o fabule… lub nie
Zazwyczaj tego nie robię, ale tutaj muszę podać opis z okładki, by za dużo nie zdradzić.
Jest to opowieść o miłości wyjątkowej, miłości ponad wszystko. Takiej na dobre i na złe, aż do końca, bez względu na to, co serwuje codzienność. A tak to się zaczęło: „Uleciało życie. Tuż obok miłość wyjątkowa. Jak każda jedna. Wszystkie lata, każdy dzień był ważny, każdy ważniejszy. Zaczął się ranek, wtorek, stoję przed moim domem, czekam na przyjazd pogotowia. Z niecierpliwością wsłuchuję się w sygnał pomocy, niepewna po uszy, sama w strachu. Drży całe moje ciało, pełne niepokoju, z pytaniami na ustach, co będzie. W jednym mgnieniu przeleciało całe życie mojego przyjaciela…”.
Zaciekawił mnie Płomień w cieniu. I chociaż bardzo nie przepadam za krótką formą, to twór Ewy Kaczmarczyk trafił w moje ręce. Opowiadanie, bo książką nazwać go nie mogę, już za mną, a jakie są moje wrażenia?
Jak to jest z tym opowiadaniem?
Pomimo tego, że Płomień w cieniu liczy zaledwie 62 strony tekstu, to muszę przyznać, że nie czyta się go szybko. Zwłaszcza jeśli chce się dobrze zrozumieć treść. Historia jest opisana z dwóch punktów widzenia, co pozwala spojrzeć na nią z nieco szerszej perspektywy. Nadal jednak trzeba mocno się skupić, by między słowami wyczytać, to co ukryła autorka. Dużo w tym opowiadaniu nieoczywistości, domysłów i jakby urwanych wątków. Co ciekawe, wbrew pozorom nie jest to wadą historii. W jakiś sposób to przyciąga uwagę i skłania do skupienia się nad tekstem. Do jego powolnego śledzenia i dostrzegania tego, co ukryła w nim Ewa Kaczmarczyk.
A co z bohaterami?
No tutaj trudno mi coś więcej napisać, bo autorka nie skupiła się zbytnio na ich charakterystyce. Bardziej kładzie nacisk na sferę emocjonalną. Opisuje więzy rodzinne, na ich przykładzie pokazuje, jak silnie możemy być ze sobą związani i na siebie liczyć. Opisuje również miłość między dwojgiem ludzi, jej siłę. Zwłaszcza gdy coś się psuje i jest wystawiona na próbę. Takiej na dobre i złe.
Czy polecam?
Płomień w cieniu z pewnością nie jest książką dla wszystkich i na każdy moment życia. To historia, której trzeba poświęcić odrobinę czasu i skupić się na czytanym tekście. To specyficzna historia, ale z pięknym przesłaniem. Ewa Kaczmarczyk pisze bowiem o miłości w obliczu codzienności. O tym, że może ona wypełniać prozę życia i sprawiać, że czujemy się szczęśliwi nawet podczas codziennych czynności. To takie oczywiste i zwyczajne, a jednak nie każdy o tym pamięta.
Jeśli czujecie, że to coś dla was, to ja wam Płomień w cieniu polecam.
Każde dobre uczucie człowieka to wielki gest, świętość, droga do gwiazd. Chroni jak płomień miłości, choćby była iskierką.*
Autor: Ewa Kaczmarczyk
Tytuł: Płomień w cieniu
Wydawnictwo: KryWaj
Wydanie: I
Data wydania: 2020-01
Kategoria: obyczajowa
ISBN: 9788366188501
Liczba stron: 62
Ocena: 7/10
Tak szczerze, to w ogóle mnie ta książka nie przekonała do siebie i z pewnością na razie ją sobie odpuszczę 😉
Nie sądzę, żeby to było coś dla mnie. Muszę skupiać się na czytanie tekstu z ekonomii, więc jak siadam do powieści to wolę coś co czyta się szybko i latwo 😉
Nie wykluczam przeczytania w przyszłości, ale teraz chyba nie mam siły na taką książkę. 🙂