„I nigdy nikomu nie powiedziałam, że jedynym miejscem, do którego tęskniłam przez całe życie, jest Nadzieja.”*
Masz tylko jednego przyjaciela i mimo, że kochasz go najbardziej na świecie ranisz tego jedynego sprzymierzeńca. Ranisz tak bardzo, aż sama czujesz zadawany ból. Ranisz, ale On wybacza, wraca i nadal kocha… Bo kto sprzeciwi się uczuciu płynącemu z głębi serca? Rozum, strach, odległość, doświadczenie? Czy to jest w stanie pokonać przeznaczenie? Nie… Ono prędzej czy później i tak wykona swój plan… czy tego chcesz, czy też nie…
Liliana Borowa i Aleksiej Dragonow to dwójka przyjaciół, których złączył przypadek lub los. Ona od małego nie kochana przez nikogo z rodzina i nie lubiana przez rówieśników z powodu jąkania. On nie był mile widziany bo był Ruskiem, ale kochany przez ciocię. Tych dwoje od razu wiedziało, że będą dla siebie ważni. I tak było, choć Lila często Aleksa raniła ten wracał, wybaczał… Tylko czy da się wybaczyć wszystko? Czy ich uczucie przetrwa? Co jeszcze zgotowało im przeznaczenie?
Katarzyna Michalak to pisarka, którą od momentu przeczytania „Roku w Poziomce” uważam za jedną z lepszych polskich autorek. Po jej książki sięgam w ciemno wiedząc, że się nie zawiodę. Potrafi w powieść wpleść wszystko co lubię, gra na emocjach czytelnika. Jej postacie są pełne marzeń i wiary, siły i wytrwałości. Zabawne, czasem irytujące. Ich losy zaś mimo zawirowań kończyły się szczęśliwie… Tylko, że tym razem jest inaczej. Nasi bohaterowie już w dzieciństwie zaznali tyle bólu i przykrości iż nie sposób tego zrozumieć. Podczas czytania „Nadziei” ciekły mi łzy, płakałam nad losem tych biednych istot. To historia o walce z całym światem, a nawet z samym sobą. Powieściopisarka weszła na tematy, o których jeszcze momentami wolimy unikać, twierdzić, że nic się nie dzieje, milczeć i nie reagować. Przemoc w domu – kiedy to ojciec Liliany bił kiedy tylko chciał nie mając powodów, jedno było pewne według niego – to była jej wina. Czytamy też o rasizmie tak szczegółowo opisanym, aż przerażającym. Spotkamy się też z przemocą seksualną. Tak ta powieść jest inna od tych dotychczasowych. Inna, ale wcale nie gorsza. Śmiało mogę powiedzieć, że jest równie dobra, a może nawet lepsza. I to nie jest tak, że jest tylko o cierpieniu i złych chwilach. Tak jak w życiu bywa po burzy zawsze wychodzi słońce, pojawiały się dobre chwile, które wzbudzają ciepły uśmiech na twarzy, które dają siłę by dalej żyć. Od „Nadziei” nie idzie się oderwać, pragnie się jak najszybciej poznać zakończenie. A te jest… słodko-gorzkie. Takie prawdziwe? Już wraz z bohaterami, że zakończenie będzie inne niż bym dla nich pragnęła. Ale mimo wszystko gdzieś tam w głębi czułam, że tak musi być. Nie akceptowałam, ale rozumiałam. Tak mi się przynajmniej wydaje.
Od początku poznawania historii mam wrażenie iż autorka chcę nam pokazać jak silna może być miłość i przyjaźń. Chciała ukazać, że obojętnie co jedna ze stron uczyni, druga to wybaczy. Nie od razu, ale za jakiś czas. Bo jak zakazać sercu kochać, pamiętać i tęsknić? Liliana pod wpływem strachu co rusz raniła Aleksa, a ten mimo wszystko wracał – rozumiał i wybaczał. Ona jemu także. Zapytacie co im dawało siłę? Nadzieja. To ona pozwalała wierzyć w lepsze jutro, dawała się by przetrwać strach i upokorzenie. Tych dwoje wiele przeżyło, ale nie zagubili się w tym piekle… Znaleźli swoją drogę… Tylko czy wymarzoną?
„Nadzieja” to książka, którą się pochłania, od której nie można się oderwać. Ta Michalak kolejny raz pokazała, że ma jeszcze dużo do przekazania czytelnikom. Wartka i wciągająca akcja, niespodziewane zwroty wydarzeń i ta niepewność co będzie dalej… Bo tym razem zakończenie naprawdę jest niepewne. Polecam fankom autorki tym, którzy zaczynają poznawać dopiero twórczość autorki.
Za pewne za parę dni stwierdzę, że coś mogłam napisać inaczej lepiej, ale teraz zaraz po przeczytaniu z tysiącem myśli na sekundę pojawiło się to. Trudno jest napisać coś sensownego gdy w głowie co chwile pojawiają się nowe myśli. Pozostaje mi wierzyć, że kogoś przekonam do sięgnięcia po najnowszą książkę rodzimej pisarki. Zapewniam, że warto… Jak to mówi sama pisarka…
„Pozostaje tylko Nadzieja…”
Seria z Czarnym Kotem:
Nadzieja|Zabajka
*str. 75
Autor: Katarzyna Michalak
Tytuł: Nadzieja
Wydawnictwo: Termedia
Rok wydania: 13 czerwca 2012
Liczba stron: 272
świetna recenzja, niczego w niej nie zmieniaj
a pod tym, co napisałaś, podpisuję się nogami i rękoma! sama jestem po lekturze i tym razem zostałam naprawdę zaskoczona treścią, jakże odmienną od pozostałych książek
historia Aleksieja i Liliany to jedna z tych, które głęboko zapadają w pamięć i o której nie sposób zapomnieć
i wszyscy Ci, którzy przeczytaliście tu recenzję Bujaczka, wierzcie mi – warto sięgnąć po tę książkę!
pozdrawiam
Zgadzam się i również podziwiam. Sama dziś tez umieściłam recenzję, ale mam w głowie bałagan. Cały czas analizuję, zastanawiam się i pewnie też będę chciała zmian. Gratuluję recenzji i pozdrawiam ciepło.
Urocza książka:) A przynajmniej tak fajnie ją opisałaś:)
zainteresowałaś:) przeczytam!
Kiedyś…:D
Muszę koniecznie poznać tą historię, poznać autorkę od tej strony 🙂
Cudo! Cudo! Cudo! Właśnie skończyłam pisać swoją recenzję tej książki, więc lada chwila pojawi się na moim blogu 😀
Dodam tylko, że zgadzam się z Tobą w stu procentach 😛
Mam ogromną ochotę przeczytać tę książkę, ale najpierw chcę poznać wcześniejsze powieści Michalak, bo "Nadzieja" podobno się nieco od nich różni. Mam nadzieję, że mnie też się tak spodobają 🙂 Pozdrawiam.
Bardzo dobra recenzja. Ja zawsze mam dylemat. Pisać od razu, na gorąco, póki jeszcze mam tysiące wrażeń, czy poczekać kilka dni i na spokojnie napisać wyważony tekst:)
A co do książki, jeśli uda mi się zdobyć wcześniejsze powieści Pani Michalak, to chętnie przeczytam. Lubię zachowywać chronologię w czytaniu:)
Muszę wreszcie poznać dzieła autorki 🙂
Choć tematyka wydaje się szalenie ciekawa, to jednak nie wiem czy potrafię się do niej przemóc… Choć opisałaś ją bardzo dobrze i zachęcająco, no zobaczymy.
Pozdrawiam!
No, no książka wydaje się być idealna, chyba nie odmówię sobie jej przeczytania 🙂
Nie martw się, mnie przekonałaś 😉
Ja jeszcze swojej recenzji nie napisałam, poprostu mam zagwozdkę. Cały ten watek Lilki jest wydumany i przypomina powieść Ewy Ostrowskiej , do tego zakończenie jest bajkowe, takie słodkie że aż mdłe. No i zastanawiam się co napisać, bo czas nagli i muszę już wrzucić recenzję na bloga.
Każdy ma prawo do swojej opinii 😉 Niestety nie uważam, żeby zakończenie było cukierkowe. Tam nie ma i żyli długo i szczęśliwi. Moim zdaniem było, tak jak pisałam w recenzji słodko-gorzkie.
I proszę podpisuj się chociaż imieniem lub nickiem… 😉
Wiele ludzi chwali tę autorkę a ja jakoś szczególnie nie mam ochoty na jej twórczość. Jest to z pewnością spowodowane faktem, że nie przepadam za twórczością rodaków ;]
Na chwilę obecną chyba jednak nie, bo ostatnio unikam takich książek 😉
Mnie przekonałaś. Rozejrzę się za nią 🙂
Może kiedyś.
Tak strasznie nie mogę się już doczekać tej lektury. Tyle fajnych recenzji:):):)Twoja też bardzo kusi:) Pozdrawiam
raczej nie czytuję takich książek, ale recenzja świetna 😉
No i tamten komentarz jest pod recenzją "Bezdomnej".