Przyznam, że początkowo sceptycznie podchodziłam do tej książki. Myślałam, że to będzie kolejna książka opowiadająca tylko o terrorze. Jednak jak bardzo moja opinia była mylna przekonałam się bardzo szybko. Książka, owszem mówi o terrorze, ale i opisuje co czuje człowiek po stracie najbliższych. Opisuje ofiary terroru.
Młoda matka traci męża i 4 letniego synka na stadionie Arsenalu podczas zamachu terrorystycznego. Po jakimś czasie od zamachu bierze długopis, kartkę i zaczyna pisać… Pisze list do Osamy bin Lagena. Prosi, a można i powiedzieć, że błaga by przestał, by przerwał te okrucieństwo. Nie mówi tego w Prost tylko między wierszami opisującymi jej życie po utracie najbliższych.
Wiecie jak to jest strącić męża i dziecko w taki sposób? Ba w ogóle strącić w ciągu jednej chwili. Bo ja nie i szczerze mówiąc nie chce tego wiedzieć. Mogę jedynie się domyśleć jak pusty człowiek się czuje po utracie tego co dla niego najważniejsze. Jak musi nauczyć się żyć na nowo w otoczeniu, które w każdej chwili przypomina o synku. Gdy każdy patrzy tylko na siebie. Co czuje gdy nagle dowiaduje się, że władza wiedziała o zamachu i nic nie zrobiła… No bo co jest warte życie tysiąca osób prawda? Przecież to tylko nędzne istoty…
Młoda kobieta poprzez łzy radości lub smutku, rozpaczy, a może i szaleństwa (bo czy nie można oszaleć w takiej sytuacji?) opisuje to wszystko Osamie…
Książka porusza i daje do myślenia…
Zdecydowanie książka dla mnie. Że też jeszcze nie wpadłam na jej trop. Trzeba to nadrobić. Problemu terroryzmu w takim ujęciu w literaturze jeszcze nie widziałam…Ależ mi smaka narobiłaś, no!:)
Gdzieś już czytałam o tej książce.
Przy najbliższej okazji napewno do niej zajrzę.
zaczęłam oglądać film, ale jakoś przerwałam… to może najpierw przeczytam książkę, a potem spróbuję wrócić do filmu…