A tak naprawdę wszystko rozbija się o głęboką tęsknotę za miłością, za rodziną, ciepłem płynącym z szeroko otwartych ramion. To tworzy prawdziwe święta. Chodzi o to świąteczne uchylenie drzwi z nadzieją, że ktoś wyczekiwany stanie przed nimi i je szerzej otworzy. To wszystko czuję się dużo wcześniej niż dwudziestego czwartego grudnia, wiele dni wprzód smakuje się to, co ma dopiero nadejść.*
Szczęście i rozpacz. Jednego i drugiego się czasami nie spodziewamy, ale gdy już się przytrafi, potrafi obrócić życie do góry nogami. No bo jak uwierzyć, że w końcu dzieje się coś dobrego, gdy do tej pory nic nie było pewne i stałe? Skąd wziąć siłę do walki, gdy nagle spada na nas bezmiar cierpienia, który przygniata swoim ciężarem, a jedyne, o czym marzymy to zapomnienie i brak czucia jakich kolejek emocji? Jak poradzić sobie ze wszystkim, gdy czas nie czeka, tylko pcha życie do przodu, czy tego chcemy, czy nie.
Zarys fabuły
W Miasteczku żyje sobie Klementyna z córką Dobrochną oraz Pogrubioną Agatą. Ma swoją cukiernię i słynie z wypiekania pierników. Tylko nie takich zwykłych, ale takich najlepszych. W tym roku dopadł ja kryzys i „pierniczenie” za nic jej nie wychodzi. Dlaczego się tak dzieje i czy pojawienie się kogoś w jej życiu temu zaradzi? W tym samym czasie w Rzeszowie pewna nastolatka dociera do granic wytrzymałości i czuje, że długo już nie poradzi sobie z opieką nad młodszymi siostrami oraz załamaną mamą. Co takiego stało się w ich życiu, że to ona musiała przejąć wszystkie obowiązki i jak losy tych dwóch rodzin mogą się połączyć?
Magdalena Kordel to jedna z tych autorek, której książki nadal biorę w ciemno i czekam na to, co tym razem przygotowała. Światełko w oknie było dla mnie obowiązkową lekturą w tym świątecznym czasie, książka już za mną, czas na opinie. Tylko nie wiem, czy jestem w stanie napisać, co czuje po jej zakończeniu.
Moje wrażenia
Stylu pisania Magdy nie da się podrobić. Jest w nim ta wyjątkowa lekkość, nieuchwytna baśniowość i duża dawka życiowego doświadczenia. Dzięki temu przez jej książki się płynie, ale też doświadcza wszystkiego, o czym w danej historii pisze. Światełko w oknie to powieść z życia wzięta, których może dziać się wiele, a przez fakt, że wszystko jest tak realistyczne i pełne emocji, trudno ich nie odczuwać. Powieściopisarka zachwyca tutaj opisami, nie tylko uczuć i ludzkich dylematów, ale również widoków. Przykuwa uwagę ciepłem płynącym z więzi rodzinnych, humorem oraz dobrocią, czasami podszytą udawaną oschłością. Jednak najważniejszym wątkiem jest tutaj cierpienie, takie z głębi duszy, odbierające chęć do życia, wywołujące rozpacz, złość i zamykające na ludzi oraz szczęście. To także próba podźwignięcia się, nauka życia na nowo i naprawa relacji z bliskimi, a także uzdrowienie swojego serca i rozumu. Przypomina, jak wielką moc ma nadzieja i wiara w cuda.
Słów kilka o bohaterach
Nie brak tutaj postaci, ale ich ilość w niczym nie przeszkadza. Wszyscy są po coś i mają swoje zadanie. Jednak główne skrzypce odgrywają tym razem trzy kobiety. Basia, która zbyt szybko musiała stać się dorosła i imponuje swoją dojrzałością. Ta dziewczyna jest niesamowita, to jak robiła wszystko, by przetrwali. Nie jest łatwo dźwigać ciężar całego domu, zajmować się małymi dziewczynkami i mamą, która jest z nimi tylko ciałem. Kornelia może wzbudzić szereg mocno sprzecznych emocji. Bo z jednej strony łatwo zrozumieć jej ból i chęć zapomnienia, trudno pogodzić się z utratą ukochanego, jeszcze w tak nagły sposób. Z drugiej wszystko w nas może krzyczeć ze złości, że tak mocno zaniedbała dzieci i bądźmy szczerzy, nie interesowała się nimi. Jest też Klementyna ze swoim problemem i kwestią do przepracowania, że łatwo przyzwyczaić się do dobrego i przez to zamknąć na tragedie innych.
Na zakończenie
Muszę przyznać, że mam kłopot z tym tytułem. Nie dlatego, że Światełko w oknie to zła książka, a raczej z powodu tego, iż jest tak dobra. Magda ponownie sprawiła, że w trakcie czytania śmiałam się w głos lub… zalewałam łzami. I musiałam zdecydować, czy wyrazić, co ten tytuł ze mną zrobił, czy postawić na ogólne wrażenia. Bo ja tę historię przeżywałam całą sobą, a do tego wręcz gubiłam się w swoich uczuciach. Cierpiałam, czułam żal, beznadzieję, brak wiary i ten obezwładniający strach. Potrafiłam się też śmiać, rozczulać i jednocześnie mieć nadzieję, że jednak będzie jeszcze dobrze, że wydarzy się cud. Po skończeniu tej książki czuję się jakby przeszło przeze mnie emocjonalne tornado, po którym trudno przejść do porządku dziennego. Nie mogę też zapomnieć o klimacie świąt, bo tutaj go czuć, oh jak bardzo jest on widoczny. Śledząc wydarzenia, czułam zapach pierników, imbiru, zachwycałam się ozdobami, wspólnym czasem i zapachem choinki.
To powieść, która rozrywa serce na strzępy, wywołuje potok łez, rani dogłębnie, a potem skleja serce i przynosi nadzieję oraz radość. Światełko w oknie jest boleśnie życiową historią, ale jak to w nim bywa – jest czas na smutki i radości. Polecam z całego serca, bo chociaż tak realna, ma w sobie magię, której nie da się oprzeć i ostatecznie otuli te nieszczęsne zmaltretowane serce ciepłem.
Autor: Magdalena Kordel
Tytuł: Światełko w oknie
Wydawnictwo: Znak
Wydanie: I
Data wydania: 2023-11-06
Kategoria: obyczajowa
ISBN: 9788324067879
Liczba stron: 448
Atutem książek tej autorki są ciekawe fabuły oraz niezwykle lekkie pióro.
Myślę, że Magdalena Kordel pisze bardzo dobre historie, takie, które zawsze czyta się z ciekawością.
Trudno oprzeć się ciepłej magii, a białe święta wspaniale ją intensyfikują, także w książkach. Na tytuł chętnie zwrócę uwagę.
musze w końcu sięgnąc po propozycję tej autorki, tym bardziej że tak chwalisz!
wpisuje na listę
Ogólnie to rzadko sięgam po tego typu książki, więc nie miałam okazji jej poznać i chyba pierwszy raz ją widzę u Ciebie na blogu.
Magdalena Kordel to jedna z tych pisarek, które nigdy nie zawodzą, więc warto dać jej szansę 🙂
Książki tej autorki są napisane w bardzo przystępny sposób. Lubię je czytać.