Nikt nie jest wolny od lęku – powiedział kiedyś Ivar. – Ale bez niego nie ma nadziei.*
Mieszkając na wyspie skutej lodem i będąc zależnym od nastroju Bogini, niewiele można zrobić, by poprawić swój byt. Trzeba żyć z dnia na dzień i czekać, co przyniesie los. Tylko czy bycie biernym przez cały czas jest dobrym rozwiązaniem? Może czasem warto się postawić i zobaczyć dokąd to doprowadzi?
Siedemnastoletnia Ósa wraz z rodziną i innymi mieszkańcami zamieszkuje wyspę skutą lodem i wypatruje koloru zorzy. Zielona zwiastuje pomyślność, niebieska zapowiada zamieć, czerwona zaś przepowiada plagę, która zabierze wiele istnień. Ostatni raz ten mrożący krew w żyłach kolor pojawił się siedemnaście lat temu, gdy narodziła się nastolatka, a jej mama umarła. Ósa jako niemowlak nie mogła nic zrobić, ale teraz postanawia działać, tym bardziej że zagrożenie nadciąga z dwóch stron. Chce uratować swoją wioskę i zasłużyć na dobre słowo ojca, który obwinia ją o śmierć żony. Czy jej wyprawa w niebezpieczne góry zakończy się szczęśliwie?
Kiedy tylko przeczytałam opis Gdzie mieni się czerwienią, wiedziałam, że będę musiała zapoznać się z tym tytułem. Nic mnie bardziej nie ciągnie do książek fantasy niż magia i mitologia, a tego miało być tu dużo. Czy faktycznie? Jak odebrałam debiut Lisy Lueddecke?
Jeśli mam być szczera, to takie debiuty chciałabym czytać zawsze, nie jest idealny, ale przyznać trzeba autorce, że Gdzie niebo mieni się czerwienią ma swój niepowtarzalny klimat. Lisa Lueddecke od pierwszych stron wprowadza czytelnika w ten lodowy świat pełen przesądów, wierzeń oraz magii. Przy czym sprawia, że nic tutaj nie wydaje się niemożliwe i sztuczne, dba też o realność i pokazuje, że żadna magia nie jest w stanie całkowicie poprawić życia i trzeba ciężko go doświadczać. To powieść drogi, gdzie więcej jest opisów niż dialogów, ale są one tak pięknie napisane, że niezależnie od formy, przez książkę się płynie z zapartym tchem i fascynacją. Autorka potrafi stworzyć baśniowy klimat i przekazać emocje towarzyszące bohaterom. Ponadto dba też, by wydarzenia toczyły się szybko, akcja nie była zbyt przewidywalna i czytelnik nie czuł znużenia w trakcie czytania. Czego chcieć więcej?
Idealnym uzupełnieniem są dobrze wykreowane postacie. Zarówno ludzie, jak i te magiczne. Pełen wachlarz przeróżnych osobowości i istnień. Opisy wyglądu, zachowań i charakterów przyciągają oraz intrygują. Mieszkańcy dostosowali się do miejsca i klimatu, wiedzą, że by przetrwać nie mogą sobie pozwolić na beztroskę i sentymenty, są trochę szorstcy. Polubiłam Óse oraz Ivara, zachwycałam się pomysłowością autorki, co do Bogini oraz innych istot.
Gdzie niebo mieni się czerwienią to bardzo dobre fantasy, które więzi czytelnika, dopóki ten nie zatrzyma wzroku na ostatniej kropce, a i nawet po odłożeniu myślami wraca się do tej historii, jej magii, stworzeń oraz ludzi. Jestem oczarowana klimatem i tym, jak autorka stworzyła całość, zadbała o emocje oraz pożywkę dla wyobraźni w postaci przepięknych opisów krajobrazów oraz istot. Nie mogłam oderwać się od czytania i muszę przyznać, że dawno nie czytałam tak dobrej powieści w tym gatunku. Jestem pewna, że jeśli inne powieści tej autorki zostaną u nas wydane, to bez wahania po nie sięgnę.
Z czystym sumieniem polecam Gdzie niebo mieni się czerwienią wszystkim fanom książek fantasy, magii oraz mitologii. I to niezależnie od wieku, bo niemal każdy utonie w tym tytule i da się mu oczarować.
Autor: Lisa Lueddecke
Tytuł: Gdzie niebo mieni się czerwienią
Wydawnictwo: Zielona Sowa
Wydanie: I
Data wydania: 2018-02-15
Kategoria: fantasy
ISBN: 9788380736719
Liczba stron: 352
Ocena: 7/10