„Kiedy Paulina odeszła, by – jak powiedziała – ułożyć sobie życie, pomyślałem od razu, że to świetna okazja, by ułożyć sobie śmierć”*
Każdy człowiek przeżywa inaczej odejście ukochanej osoby. Szczególnie, że było niespodziewane gdy myślało się, że jest wspaniale… Tyle ile ludzi na świecie tyle sposobów radzenia sobie z bólem, pustką oraz samotnością. Jedni rozpaczają i popadają w depresje. Inni robią rachunek życia, a jeszcze inni zastanawiają się nad tym co naprawdę jest ważne…
Akademicki wykładowca, którego poznajemy w owej książce zostaje porzucony przez swoją trzydziestodziewięcioletnią partnerkę. Paulina, bo tak ma na imię, po dziesięciu latach wydawać by się mogło szczęśliwego związku odchodzi. Twierdzi, że musi ułożyć sobie życie. Te zdarzenie zmusza wykładowcę do analizy ich związku. Tylko, że tym razem wspomnienia zdarzeń to tak jakby odniesienia do świata literatury, malarstwa czy też filozofii. Jaki będzie finał tejże analizy?
Niestety nie zrozumiałam tej książki, a jak już coś rozumiałam byłam kategorycznie na nie. Mam poważny dylemat co do niej. Skończyłam ją czytać jakiś czas temu, ale z premedytacją odkładałam napisanie kilku słów o niej. Liczyłam na to, że mnie olśni, że zmienię zdanie i zrozumiem jej przekaz. Przekonałam się tylko, że treść staje się coraz bardziej mglistym wspomnieniem tak więc muszę coś napisać. Tylko jak cokolwiek napisać jeśli większości się nie rozumie? Autor w tej chwili wytknął by mi brak znajomości Fiodora Dostojewskiego, Williama Szekspira, Wolfganga Goethego, Bolesława Prusa i kogoś tam jeszcze co nie było by prawdą. Prusa tak jak Dostojewskiego czy też Szekspira poznałam w szkole. Przyznaje, że nie było to dobrowolne co spowodowało u mnie urazę i niechęć do ich twórczości, ale ją znam. Tu uparcie bym się kłóciła z panem Tomasowskim, który przymusem i karami chciał przekonywać do czytania powieści jego zdaniem wartościowych. Nie przeczę, że warto znać dzieła tych autorów, ale czy tylko one są w stanie czegoś nas nauczyć? Czy literatura współczesna nie jest na dobrym poziomie, nie uświadamia nas, nie uczula? Nie? To skąd w nas biorą się przemyślenia jeśli nie dzięki tym według autora „innych książek – niezauważalnych, stworzonych do zabijania czasu, pozwalających zapomnieć o sobie natychmiast po przeczytaniu i ostatecznie nieistotnych”**? Nie zgadzam się z pisarzem. To jest krzywdzące dla wielu książek, które pozostają w nas na zawsze. Nigdy nie zgodzę się z twierdzeniem, że to książki nic nam nie dają. Uważam również, że te tak zwane przez nas czytadła mają swoją rolę. Pozwalają nam się odprężyć i pomarzyć. Każdy potrzebuje chwili oddechu, chwili relaksu.
Możliwe, że gdybym bardziej znała twórczość pisarzy powyżej czy innych pojawiających się w „Nie ma Pauliny” inaczej bym to wszystko odebrała, ale wątpię. Za nic w świecie nie zmuszałabym nikogo do czytania. Niczym. Czytanie ma być przyjemnością, czymś co robimy z chęcią, a nie bo nam każą i grożą… Książka mnie nie porwała, ona mnie wymęczyła. Irytowała i doprowadzała do zgrzytania zębami. Temu Panu ja już podziękuję. Możliwe, że według niektórych okażę się ignorantką czy też niedouczoną dziewuchą, ale takie mam przemyślenia „na zimno” po zapoznaniu się z książką.
„Nie ma Pauliny” to książka, którą nie każdy zrozumie i zdoła przeczytać. Z mojej strony było błędem, że nie zbyt wnikliwie sprawdziłam autora i opinie o tej pozycji. To czy ją przeczytać zostawiam waszemu osądowi. Zaznaczam tylko, że to NIE JEST RECENZJA, a takie moje przemyślenia.
*str. 5
** cytat pochodzi z książki
Autor: Jan Tomkowski
Tytuł: Nie ma Pauliny
Wydawnictwo: Nowy Świat
Rok wydania: 2012
Liczba stron: 240
hmmm jeszcze się zastanowię
na ten moment nie do końca czuję się przekonana do tego tytułu, ale może kiedyś spojrzę na nią innym okiem
pozdrawiam
Mimo swoich negatywnych odczuć po przeczytaniu tej książki, ja jednak ją przeczytam i wtedy sprawdzę, czy mam podobne zdanie do Ciebie. 😉
Fakt, iż jest to książka filozoficzna, dodatkowo polskiego autora wraz z niską oceną skutecznie mnie od niej odstrasza 🙂
Nie do końca przepadam za podobnymi książkami, ale ta całkiem mnie do siebie przekonuje 😉
Brawo za szczerą opinię:)
Ostatnio nie mam ochoty na książki tego typu, więc spasuję 😉
Skoro autor uważa współczesne książki za "niezauważalne", nie zamierzam zwracać uwagi na tę, którą on napisał 😉
Wiesz, tak mi się wydaje. Tak jak pisałam to są wyłącznie moje wrażenia odnośnie tej pozycji. 😉