Co chwilę wpadamy na jakieś zagadki i podobno sprawy nie do rozwiązania. Okazuje się jednak, że czasami wystarczy być czujnym, zwracać uwagę na szczegóły i dobrze odczytywać pozostawione ślady i dotarcie do prawdy, nie będzie już takie trudne. Trzeba pamiętać przy tym o ostrożności i poproszeniu o pomoc, bo wiadomo, że samemu nie zawsze się da radę.
Zarys fabuły
Klub Detektywistyczny nr 2 ma kolejne zadanie. To, że jest zima i zbliżają się święta, nie powstrzymuje złoczyńców przed kradzieżami, no ale nikt nie spodziewał się, że celem kradzieży będzie bałwan. I to nawet nie jakiś ładny, tylko ten najbrzydszy należący do Amalie Andersen słynącej z tego, że jej ozdoby świąteczne nie należą do najładniejszych. Dla Tiril i Oliwera sprawa nie powinna być trudna, bo słyną ze sprytu oraz bystrości, ale zawsze istnieje jakieś ryzyko. Kto i dlaczego ukradł bałwana?
Jørn Lier Horst zawsze kojarzył mi się z książkami dla dorosłych, a okazuje się, że tworzy również dla dzieci i Biuro Detektywistyczne nr 2 ma już sporo części. W nasze ręce wpadł tom 18, będący jednym z trzech dodatków. I nie wiemy jak inne tytuły, ale Operacja Bałwan miło nas zaskoczyła.
Słów kilka o szacie graficznej
Książka ma zeszytowy format, z utwardzaną okładką i śliskim papierem. Przypomina trochę dziennik, w którym wszystko zapisujemy, bo każdy trop może być ważny. Hans Jørgen Sandnes stworzył przepiękne ilustracje, zadbał o ciekawe tło oraz fajne przedstawienie postaci. Barwne ilustracje zajmują całe strony i są pełne szczegółów. Na każdej z rozkładówek znajduje się tekst, pytanie oraz trop do odkrycia.
Moje wrażenia
Niewątpliwym atutem tej książeczki jest to, że bohaterowie są zwyczajni i rozwiązują sprawę sami, bez pomocy wymyślnego sprzętu, czy pomocy dorosłych (ale gdy robi się poważnie, włączają w sprawę policję). Polegają na swoich detektywistycznych umiejętnościach, czyli spostrzegawczości i analizowaniu każdego dowodu. Autor pokazuje, że warto dokładnie wszystko sprawdzać i się przy tym nie spieszyć. Operacja Bałwan to trochę taka książka paragrafowa w wydaniu dla dzieci. Oprócz prosto napisanej opowieści historia jest pełna zagadek do odkrycia, zazwyczaj na danej stronie, ale bywa i tak, że trzeba wrócić i poszukać wskazówki. A gdy po zakończeniu operacji będzie nam mało, to na końcu jest pewna zaszyfrowana lista, a my możemy podjąć się złamania kodu i odnalezieniu rzeczy z niej.
Na zakończenie
Operacja Bałwan jest częścią serii, ale bez problemu można ją czytać bez znajomości poprzednich tomów, gdyż każdy z nich to odrębne historie. Podobała nam się zwyczajność bohaterów, dzieciom łatwiej się dzięki temu zżyć z członkami klubu i wraz z nimi rozwiązywać sprawę. Ułatwiają to również umieszczone w tekście pytania, a także przepiękne ilustracje. Polecenia nie są zbyt trudne, ale też nie należą do tych banalnie prostych. Czasami trzeba dobrze się zastanowić i dobrze przyjrzeć, by wpaść na dany trop. Dzięki temu czytanie zamienia się w fantastyczną przygodę, która rozwija również wyobraźnię i ćwiczy spostrzegawczość.
Zatem jeśli w waszym otoczeniu są mali wielbiciele detektywistycznych historii, to Operacja Bałwan będzie dla nich idealną propozycją. Jørn Lier Horst połączył dobrą zabawę z nauką, a to zawsze się sprawdza i dostarcza mnóstwo radości.
Autor: Jørn Lier Horst
Ilustrator: Hans Jørgen Sandnes
Tłumaczenie: Katarzyna Tunkiel
Tytuł: Operacja Bałwan
Tytuł oryginału: Jakten på den avskyelige snømannen
Seria i nr tomu: Biuro Detektywistyczne nr 2, tom 18
Wydawnictwo: Media Rodzina
Wydanie: I
Data wydania: 2020-11-02
Kategoria: lit. dziecięca (6+)
ISBN: 9788380088900
Liczba stron: 40
Fajna propozycja i podoba mi się to, że bohaterowi sami dążą do rozwiązania sprawy 🙂
Wnikliwa analiza też jak najbardziej na plus!
Myślę, że mojej córce mogłaby się spodobać. Nie wiem jednak czy się zdecyduję, bo ostatnio nadrabiamy zaległości, bo zrobiła się sterta 😉
Dla młodych miłośników detektywistycznych serii wydaje się to być seria idealna. Ja jednak nie bardzo mam właśnie takie dzieci, które sięgnęłyby po ten tytuł.
Nie słyszałam o tej propozycji dla dzieci ale bardzo mi się ona podiba. Myślę, że mojemu synkowi również by się spodobała.
Miałam okazję widzieć ją na żywo i uważam, że to wydanie jest genialne.
coś czuje że ta ksiązkę pokocha wiele dzieciaków, już sama okładka do niej zachęca