Trudności. Chyba każdy z nas wie, co oznaczają, a ich pojawienie zawsze zwiastuje zmiany i walkę. Na szczęście większość z nich jesteśmy w stanie pokonać. Czasem jednak nasze życie utkane jest z przeszkód, których pokonywanie wyrabia w nas hart ducha i zwiększa naszą siłę. Nie oznacza to, że ciągłe ciosy od losu nie zabijają innej części naszego jestestwa.
Rin to sierota wojenna, która trafia pod opiekę małżeństwa handlującego opium. Nie dostaje od przybranej rodziny miłości i wsparcia, jednak stara się żyć w spokoju. Jej codzienność wypełniają praca w sklepie i prowadzenie księgowości. Pozorna stabilizacja rozpływa się jednak wraz z planem ożenku Rin. Co w tym złego? A no to, że wybranek to trzy razy starszy rozwodnik. Dziewczyna musi podjąć odważne decyzje, które odmienią jej los.
Sinegradzka Akademia Wojskowa to niezwykle elitarne miejsce, które zostało jedyną alternatywą Rin. Cała masa samozaparcia doprowadziła ją do egzaminów, a potem w mury akademii. To jednak nie koniec trudności, jakie czekają na dziewczynę.
Uwielbiam wędrować po światach, zmieniać otoczenie i zatapiać się w historiach, które od pierwszych stron czarują oryginalnością. Wojny makowe skusiły mnie okładką, jednak to środek zasługuje na każde słowo w tej recenzji. Co mnie tak urzekło?
Przede wszystkim styl, jakim napisano ten debiut. To jedyny moment, kiedy podkreślę, że Wojny makowe jest pierwszą książką w dorobku autorki. Poza tą świadomością nic tu nie nosi miana pierwszego podejścia. Historia płynna, dynamiczna i pełna niespodzianek jest niczym malowana na płótnie, delikatnym pędzlem i jakże wymowną czarną farbą. Każdy element składa się w harmoniczną całość, by móc zaskoczyć i zachwycić czytelników.
Autorka umiejętnie włada słowem i kreuje świat, który uzależnia niczym opium. Opowieść rozpoczyna się niewinnie. Rin to dziewczyna pozbawiona rodziny i wrzucona w wir świata rodzin zastępczych, które wcale nie są azylem. Jej nowi „rodzice” wykorzystują ją do pracy, a nawet wpadają na pomysł zarobku i płatnego ożenku dla swojej podopiecznej. Decyzja o wybraniu ścieżki z akademią w tle wydaje się najlepszym rozwiązaniem.
W życiu nie ma jednak gotowych rozwiązań. Problem zastępuje inny problem, jedna przeszkoda przysłania kolejną i nagle okazuje się, że w całym zamęcie zmieniają się krajobrazy.
Rin staje się silniejsza i z większym zapałem dąży do celu. To jej postać skradła moje serce. Od początku zawiązała się między nami nić sympatii. Podziw dla jej charakteru i hartu ducha wzrastał wprost proporcjonalnie do liczby przeczytanych stron.
Nie oznacza to jednak, że reszta postaci nie wyszła pannie Kuang. Każdy z nich jest wyjątkowy, ma swój cel i filozofię, której trzyma się zawsze. Męstwo, odwaga i honor stanowi podstawę dla każdego z nich. Nawet wrogowie mają swoją rolę i sprawdzają się w niej świetnie.
Wojny makowe urzekają stylem, fabułą i kreacją bohaterów. To majstersztyk, który trzyma w napięciu i wywołuje masę emocji. Od wzruszenia poprzez gniew, aż do radości. Świat pełen wierzeń, magii, bogów i odrzucenia ich na rzecz nauki, racjonalizmu. To wszystko współgra ze sobą, tworząc niezwykły obraz krajów azjatyckich i tego, jak bogatą kulturę posiadają.
Dałam się porwać emocjom, stałam się częścią każdej walki, spisku i emocji rodzącej się na kartach powieści. Poczułam smak porażki, ciężar każdej przeszkody i satysfakcje z osiąganych celów. To powieść, która zachwyci fanów fantastyki, ale i znajdzie drogę do serc niedowiarków, którzy wciąż się wzbraniają przed pokochaniem tej nieprzewidywalności.
Wojny makowe dopiero się rozpoczynają. Sięgajcie po nie z radością. Mnie zaś pozostaje czekać na to, co dalej. Już czuje iskierki ekscytacji i zapach krwi.
Autor: Rebecca F. Kuang
Tytuł: Wojna makowa
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Wydanie: I
Data wydania: 2020-02-12
Kategoria: fantastyka
ISBN: 9788379645282
Liczba stron: 640
Wojna makowa
Wojna makowa | Republika smoka | Płonący bóg
Gościnny tekst autorstwa Marty Daft
Uwielbiam fantasy, ale ta książka akurat mnie nie zainteresowała 😉
Nie do końca jestem przekonana, czy chciałabym ją przeczytać, ale sobie zapiszę. Może na kiedyś 🙂
To jest jedna z tych nowości po którą bardzo mam ochotę sięgnąć i przekonać się czy mi również się spodoba. Słyszałam już tyle dobrego 😉
Wiesz, że nie czytam fantastyki, więc tym razem odpuszczam. 😊
Nie czytałam nigdy książki w tym stylu.
Tak dobry debiut, pozytywnie ocenione styl, fabuła i kreacja bohaterów, magiczne słowo “majstersztyk” w recenzji – z całą pewnością przeczytam! 😉
O tak ja własnie czytam to jest coś cudownego 😉
Ta opowieść oplotła mnie swoją magią i skradła me serducho. Z pewnością sięgnę po kolejne tomy.
Anita z book reviews również to poleca i tu kolejna dobra opinia, chyba muszę zasilić swoją biblioteczkę o tę pozycję 😉
A mnie jakoś do tej książki nie ciągnie 😉 Jakoś nie czuję pociągu i raczej po nią nie sięgnę 😛
Jestem po 1/4 tego tomu, ale już jestem beznadziejnie zakochana w tej serii. 😀
Słyszałam o tej książce i nie ukrywam, że jestem jej bardzo, bardzo ciekawa 🙂
Pingback: Republika smoka Rebecca F. Kuang - Zapatrzona w książki
Sukces polega na tym, że zdobywa się to co się chciało. Szczęście polega na tym, że podoba się to co się ma. E.G.