Taka właśnie jest miłość. Pochłania człowieka bez reszty i zamazuje świat dookoła.*
Każdy nowy dzień to wielka niewiadoma. Nie przewidzimy, co nas spotka za kilka godzin. Może życie będzie toczyć się dalej tak samo, a może obróci się do góry nogami, raniąc albo dając szansę na coś lepszego. Jednak bez możliwości przygotowania na to, co ma nadejść, zmiany mogą szokować i sprawić, że nie wiesz, co robić dalej.
Wielka gwiazda Hollywood – Cole Masten – tym razem nie będzie tylko głównym aktorem, ale i reżyserem nowego filmu. Chce nakręcić biografię o początkach milionerów Coca-Coli i to nie byle gdzie, a w Quincy, bo tam wszystko się zaczęło. Przygotowania do filmu idą zgodnie z planem, ale za to prywatne życie Cole’a sypie się w proch. Dowiaduje się o zdradzie żony oraz o tym, że to nie był jednorazowy wyskok. Aktor zmuszony przez swojego adwokata wyjeżdża do małego miasteczka, by uniknąć kłopotów oraz kobiet. Nie wie jednak, że tam spotka Summer. Dziewczynę idealnie nadającą się do roli głównej bohaterki oraz poruszającą w nim nieznane emocje. Kobieta jest jakby „wygnaną”, nie dba o to, by pięknie wyglądać i nie zależy jej na opinii innych. Co się stanie, gdy zderzą się tak dwa odmienne charaktery?
Drań z Hollywood zaintrygował mnie swoim opisem, zapowiadał coś lekkiego i pełnego emocji. Byłam ciekawa czy historia rzeczywiście nadaje się do tego, by okrzyknąć ją bestsellerem. Jak Alessandra Torre poradziła sobie z historią sławnego aktora i małomiasteczkowej dziewczyny?
Chociaż w moim odczuciu Drań z Hollywood nie zasługuje na miano bestsellera, to nie jest on złą książką. To bardzo dobry romans, który ma interesującą fabułę, dobrze wykreowanych bohaterów, treść przepełniają emocje, a opisy, chociaż miejscami przydługie – oczarowują. Alessandra Torre pisze lekko i płynnie, potrafi tchnąć w swoje postacie życie i zaciekawić historią. Wie jak wzbudzić emocje i nie boi się dodać szczypty humoru. Idealnym posunięciem z jej strony było dodanie nietypowego zwierzaka, który zdobył serce nie tylko Cole’a, ale i moje. Autorka ściera ze sobą dwa odmienne charaktery, których relacja jest przepełniona wzajemną niechęcią, obawami, ale również ogromną chemią. Wszystko to sprawia, że chociaż łatwo przewidzieć zakończenie, to droga do niego czasem potrafi zaskoczyć.
A skoro już wspomniałam o bohaterach, to muszę przyznać, że autorka świetnie sobie z nimi poradziła. I przy tam dała nam pstryczka w nos, no przynajmniej mi, bo szybko oceniłam Cole’a i to niezbyt przychylnie. Dopiero poznając go wraz z Summer, zauważyłam, że nie jest taki zły, jak stara się być. Po prostu ma bardzo dobrze założoną maskę, która go chroni i pozwala trwać w hollywoodzkim świecie. Summer jestem jednak zachwycona. Nie gra nikogo, nie stara się przypodobać innym, mówi co myśli i walczy o swoje. Takie bohaterki to ja rozumiem.
Początki z tym tytułem nie należały do tych udanych, ale autorka rozkręciła się po kilku stronach i dalej było coraz lepiej. Drań z Hollywood jest typowym romansem, który ciekawi i wzbudza emocje. Czytanie o potyczkach bohaterów i zderzeniu dwóch światów było naprawdę interesujące. Alessandra Torre w lekkim stylu opisuje relacje, która bawi i wzrusza, tym jak powoli przeradza się z niechęci do sympatii. Powoli i z wyczuciem daje się poznać bohaterom, a im spotkaniom zawsze towarzyszy napięcie, które rozładowują docinkami. Mnie się to bardzo podobało i spędziłam z tym tytułem przyjemny weekend.
Myślę, że Drań z Hollywood sprawdzi się idealnie jako relaksująca książka na wakacje. To dobry romans, któremu nic nie brakuje i spędzonego z nim czas nie uznacie za zmarnowany. Szczerze polecam.
Autor: Alessandra Torre
Tytuł: Drań z Hollywood
Wydawnictwo: Kobiece
Wydanie: I
Data wydania: 2019-04-17
Kategoria: romans
ISBN: 9788366234642
Liczba stron: 476
Ocena: 7/10
Wakacje, jak najbardziej sprzyjają sieganiu po książki z tego gatunku, więc być może i ja się skuszę. 😊
Co takiego jest w tych męskich draniach, że tak wiele kobiet chętnie im ulega? 😉
Lubię takie lekkie i przyjemne książki, więc być może się skuszę.
Mam tę książkę w planach. Myślę,że za niedługo ją sobie kupię 😉
W końcu okładka bez gołej klaty, zbliżenia na twarz, czyli takiej, jakie teraz ma 95% romansów, a jakich ja mam dosyć 😀
Moja przyjaciółka uwielbiam romanse, a tego na pewno jeszcze nie czytala, musze jej polecic