– Popracujesz u nas z pół roku – odparł, podnosząc kubek do ust – i lekcje nie będą ci potrzebne.
– A co będzie?
– Terapia u dobrego psychologa.
– Super. – Ida odrzuciła torbę na kanapę i pomaszerowała w stronę kuchni. – Mam dość. Muszę się napić. Poczęstowałabym, ale niestety, skończył mi się arszenik.
– Może być cyjanek – mruknął łaskawie Kruchy, gdy mijała do w drzwiach.
Szczerze zmartwiona pokręciła głową.
– Nie może. Działa zbyt szybko, a ja chcę patrzeć, jak umieracie długo i w męczarniach.*
Chyba każdy z nas ma gorsze dni, kiedy nic nie wychodzi i prześladuje nas pech. Już po kilku godzinach mamy dość i jedyne czego chcemy, to by wreszcie się to skończyło. Są jednak tacy, których Pech prześladuje nieustannie i świetnie się przy tym bawi…
Ida nie pragnie niczego bardziej niż normalności, ale będąc członkiem rodziny z magicznymi umiejętnościami, nie jest to takie proste. Nawet w sytuacji, gdy ona nie przejawia żadnych zdolności magicznych, a jej celem są studia psychologiczne we Wrocławiu, jej rodzina robi wszystko, by te się ujawniły. Kiedy się tak nie dzieje, chcą wydać ją za czarodzieja i oczekują potomków. Ida jednak się nie poddaje i ucieka na studia, nie wie jednak, że przed jej przeznaczeniem nie da się uciec, zwłaszcza gdy jest to widzenie duchów, a Pech nieustannie planuje kolejne kroki, by uprzykrzyć jej życie.
Na poznanie twórczości Martyny Raduchowskiej miałam ochotę już od dawna, ale przezornie poczekałam na wznowienie i wydanie kontynuacji, ponieważ przeczuwałam, że będę chciała jak najszybciej po nią sięgnąć. Czy tak się stało? Czy Szamanka od umarlaków przekonała mnie do siebie?
Martyna Raduchowska napisała powieść fantasy, która od pierwszych stron intryguje niepowtarzalnym stylem autorki, jej poczuciem humoru oraz pomysłem na fabułę. Szamanka od umarlaków klimatem przypomina trochę książki Marty Kisiel, ale nie mamy tu do czynienia z próbą kopiowania czy coś. Autorka ma swój styl i świetnie sobie radzi z tworzeniem wydarzeń, budowaniem napięcia, opisami uczuć i tego, co się dzieje. Wszystko jest w odpowiednich proporcjach i tak, że nawet przez chwilę w trakcie czytania nie da się nudzić.
Ida jest bohaterką, która z miejsca budzi sympatię. Zadziorna, trochę szalona, wygadana i usilnie próbująca wieść jak najbardziej normalne życie. Pomimo tej magicznej otoczki bohaterowie są bardzo realni i różnorodni, a relacje między nimi bawią do łez, gdy co rusz dochodzi do kolejnych przepychanek słownych.
Szamanka od umarlaków od pierwszych stron wciągnęła mnie w wir wydarzeń i sprawiła, że niecierpliwie przewracałam kolejne strony, pragnąc dowiedzieć się, co będzie dalej i poczytać kolejne potyczki słowne Idy z pozostałymi bohaterami. Wydarzenia absorbowały mnie całkowicie i bez problemu zżyłam się z bohaterami. Śmiałam się wraz z nimi i irytowałam. Jednocześnie chciałam jak najszybciej skończyć książkę i przedłużać jej czytanie, bo byłam ciekawa finału, ale szkoda było mi rozstawać się z postaciami. Bez wątpienia będę wracać do tego tytułu i bez chwili wahania sięgnę po inne książki autorki.
Szamanka od umarlaków to przezabawna powieść fantasy, napisana lekko i z pomysłem. Jestem pewna, że niezależnie od wieku, każdy znajdzie tu coś dla siebie.
Autor: Martyna Raduchowska
Tytuł: Szamanka od umarlaków
Wydawnictwo: Uroboros
Wydanie: II
Data wydania: 2017-08-30
Kategoria: fantasy
ISBN: 9788328045231
Liczba stron: 352
Ocena: 7/10
Szamanka od umarlaków:
Szamanka od umarlaków | Demon Luster | Fałszywy Pieśniarz
Ta część już przywędrowała na półeczkę bliżej łóżka. Niedługo będę czytać 😀