Podsumowanie roku 2015

 
Cześć Kochani!
Kolejny rok za nami i przed nami. Za kilka godzin będziemy żegnać ten stary i witać nowy, szybko minęło te 365 dni, prawda? Jaki ten 2015 był dla was? U mnie różnie w życiu prywatnym, jak i blogowym, bywało lepiej i gorzej, ale ostatecznie nie ma tragedii więc nie narzekam. 😉 Skupiłam się na tych przyjemnych wspomnieniach i jest ich całkiem sporo, z czego ogromnie się cieszę.
Nie będę się rozpisywać co do statystyk, bo te wypisałam w poście urodzinowym, po co się powtarzać. 😉 Niemniej jestem zadowolona, że pomimo zawirowań i mniejszej ilości wolnego czasu miałam chwile, które mogłam poświęcić na pisanie, czytanie i nawiedzanie waszych blogów.  Podjęłam się kilku patronatów, napisałam parę rekomendacji, bardzo mocno zaangażowałam się sprawy redakcyjne zaprzyjaźnionych portali i zobaczyłam jak wszystko wygląda od środka. pomimo tego, że to duża radość tworzenia, ale i ciężka praca przy której można się też wiele nauczyć. Cały czas się rozwijam i dowiaduje nowych rzeczy, to oraz wasze odwiedziny i komentarze, motywują do tego by brnąć do przodu i dalej robić to, co do tej pory.
Czytelniczo jest dobrze, nawet bardzo dobrze. Stałam się jeszcze bardziej wybredna, ale dzięki temu na liście przeczytanych góruje większa ilość książek, które mnie zachwyciły lub chociaż podobały mi się. Są też gnioty, ale od tego chyba nie da się uciec… W 2015  roku przeczytałam AŻ 155 powieści – o dziesięć więcej niż poprzednio – może nie wszystkie opisałam, ale nie zawsze mogłam sobie pozwolić na to by usiąść i spisać myśli o jakimś tytule, czasami też szkoda mi było marnować na te gorsze wolnego czasu. Oby 2016 rok był jeszcze lepszy albo chociaż tak dobry jak ten 😉
W tym, jak i w poprzednich latach, brałam udział w wyzwaniach. Jaki jest tego efekt? Przyznaję, że różny. Jedne poszły mi wyśmienicie drugie okazały się klapą i tutaj potwierdza się, że ja nie mogę planować, nie lubię ograniczeń, muszę mieć wolność wyboru albo chociaż stosować metodę małych kroczków. Oto jak mają się sprawy:
Wyzwanie 52 książki – wyzwanie autorskie Chiyome oraz moje, obie się w nim nie popisałyśmy… 😉 Ja je zakończyłam z liczbą 4  przeczytanych pozycji. No bez szału…
12 książek na 2015 rok – przeczytałam 3/12 pozycji…
Kiedyś przeczytam – 12/20. I tutaj nie zaszalałam, jest mi bardzo przykro, ale przeceniłam swoje siły. W tym wyzwaniu na pewno wezmę udział i 2016 roku tylko wybiorę mniejszy stos. 😉
Czytam fantastykę III – 23 przeczytane książki, nie jest źle. 😉 Te też będę kontynuować 😉
Polacy nie gęsi III – 27 przeczytanych książek polskich autorów do 31 października.
Okładkowe Love – 18 książek zachwyciło mnie swoimi okładkami 😉
Czytam Opasłe Tomiska – 71 grubaśnych cegiełek, co daje 30 712 stron. 
Chwilowo jestem zapisana do dwóch wyzwań, trzecie organizuję z Chiyome, na pewno zapiszę się jeszcze do nowej edycji Kiedyś przeczytam, czy będzie coś więcej nie wiem. 😉
HITY I ODKRYCIA
Po wyspowiadaniu sdię z wyzwań czas na mniej lub bardziej przyjemną część wpisu. Wszystko będzie zależeć od tego czy będę chwalić czy też kręcić nosem. Gotowi?
Na pierwszy ogień idą odkrycia tego roku, które okazały się też hitami:
Jak widać ten rok obfitował w nowe dla mnie nazwiska i okazało się, że moja lista ulubionych pisarek powiększyła się dość mocno. I jest tu aż osiem polskich nazwisk, w tym takie debiutantki, jak Agata Czykierda – Grabowska, Laven Rose, Agata Przybyłek czy też Augusta Docher – autorki zaczynające swoją karierę jako pisarki, ale liczę na kolejne ich nowe historie, nie zawiedziecie mnie drogie Panie, prawda? 😉 Karolina Wilczyńska, Patrycja Gryciuk, Aneta Jadowska i Marcin Pałasz większości są znane innym, ale dla mnie to nowości, które mam zamiar nadgonić. Cieeszę się, że na liście jest tylu rodzimych pisarzy. Z zagranicznych nie mogłabym nie wymienić Marie Rutkoski (ostatnie odkrycie tego roku), J. D. Horna, Rachel Van Dyken, Jessicy Sorensen, Emmy Chase, Gail McHugh, Tiny Reber, Cariny Bartsch, Salli Simukki, Brittainy C. Cherry, Heaather Gudenkauf, Rainbow Rowell, Avy Dellairy oraz Anny McPartlin
Hitami są też kolejne pozycje już mi znanych autorów:

Oprócz kontynuacji serii wymienionych powyżej autorów (nie będę się powtarzać :)) nie mogło zabraknąć takich nazwisk jak Michelle Hodkin, Melissa de la Cruze, Abbi Glines, Magdalena Kordel, Colleen Hoover, Cora Carmack, Monika A. Oleksa, Cecelia Ahern, Oga Rudnicka, Rermigiusz Mróz, Joanna Sałyga., Agnieszka Lingas-Łoniewska i Joanna Miszczuk.

Czemu akurat ci autorzy i te tytuły? Bo przy nich najmocniej przeżywałam opisane historie, przy nich targały mną najbardziej emocje. Śmiałam się jak szalona, płakałam jak bóbr, wzruszałam się i zachwycałam nieskończoność ilość razy. To te tytuły dały mi najwięcej i mają swoje miejsce w moim sercu. 🙂
KITY
Tak, tak, nie obyło się bez gniotów, bardziej i mniej okropnych:

Pierwsze zaszczytne miejsce na podium jako gniot gniotów zajmuje Daria Milko ze swoimi Więzami krwi, to było straszne pod każdym możliwym względem, KAŻDYM. Na drugim miejscu ex aequo znalazły się Anna Todd Już nie wiem, kim bez ciebie jestem (idealny przykład jak NIE powinien wyglądać związek) i Caren Lissner Carrie Pilby. Nieznośnie genialna. Trzecie miejsce zajmują Moria Young Dzike serce, Summer Spacerując pośród gwiazd i Abigail Gibbs Kolacja z wampirem, tytuły męczące, ale z namiastką potencjału. Zawiodły mnie jeszcze Dorota Majsterkiewicz Darem, antologia 15 blizn, Gałczyński i Zielona Gęś to zupełnie nie mój świat, a Andrew Pyper swoim Demonologiem zupełnie mnie nie przeraził.
NAJLEPSZE I NAJGORSZE OKŁADKI 
Ponieważ brałam udział w wyzwaniu Okładkove Love postanowiłam zrobić i takie zestawienie. 🙂 
NAJLEPSZE 
Tymi okładkami jestem oczarowana, w nich się zakochałam. Idealnie pasują do treści i uzupełniają książki. Są idealne według  mnie. 😉
NAJGORSZE 
Pewnie za umieszczenie tu Collide i Pulse zostanę spalona na stosie, ale o ile kocham obie historie całym sercem to okładki zupełnie mi nie pasują… Pozostałe zwyczajnie mi się nie podobają, są okropne, fe i w ogóle…
Na tym zakończę ten przydługi wpis. 🙂 Było różnorodnie, raz lepiej, raz gorzej, ale ostatecznie owocnie. 😉

W nadchodzącym Nowym Roku życzę wszystkim moim czytelnikom pomyślności, samych sukcesów, radości, mnóstwa ciekawych książek oraz czasu na ich czytanie! 😉
Dosiego roku <3

Ten post ma 11 komentarzy

  1. cyrysia

    Moje typy najlepszych książek niemal pokrywają się z Twoimi 🙂
    Życzę Ci wszelkiej pomyślności w nadchodzącym Nowym Roku!

  2. Maniaczka książek

    Ja także pokochałam "Przypadki Callie i Kaydena" oraz "Lato koloru wiśni" 🙂

    Pozdrawiam, Julia
    countrywithbooks.blogspot.com

  3. Monika -

    I Tobie wszystkiego najlepszego w Nowym Roku 🙂

  4. Agnieszka Es

    Wow, wyczerpujące to podsumowanie 😉 Świetny wynik, 155 książek to mega osiągnięcie. Wielkie gratulacje.
    Szczęśliwego Nowego Roku ^-^

  5. Wiktor Bury

    Gratuluję i jednocześnie zazdroszczę ilości przeczytanych książek 🙂 U mnie w tym roku jedynie 52 tytuły, dlatego mam nadzieję, że 2016r będzie znacznie lepszy pod tym względem 😀 Najlepsza powieść tego roku? Futu.re Glukhovskiego. Jeśli jeszcze nie czytałaś, to ogromnie polecam 😀

    Pozdrawiam i życzę szczęśliwego Nowego Roku!
    http://mybooktown.blogspot.com/

  6. Le Sherry

    Kurczę, są momenty kiedy cieszę się, że mam wielkie zaległości, bo wtedy jakoś tak… W chwilach takich jak ta, dopada mnie nostalgia. Melancholia. Jaki był mój rok… Był… Nie aż tak zły, jak 2012, którego szczerze nienawidzę do dnia dzisiejszego, ale nie powiem – część rzeczy, z którymi musiałam się mierzyć, zmieniły mnie na zawsze i nie wiem czy na lepsze.
    Tak czy inaczej, bardzo gratuluję twojego 2015 roku, gratuluję wszystkich sukcesów, patronatów, rekomendacji, nowych czytelników, pasji i wspaniałych notek! 🙂 Gratuluję też epickiej liczby przeczytanych powieści! Trzymam kciuki, by w 2016 wszystko też potoczyło się znakomicie!
    Mój Boże. 30 tysięcy? Woooh. Kobieto!
    Oczywiście zgadzam się co do Emmy Chase, Jessiki Sorensen, Cariny Bartsch, Salli Simukki, (w tej chwili) do Brittainy C.Cherry i Rainbow Rowell. Ale pewnie nie jesteś zaskoczona, biorąc pod uwagę fakt, jakie mamy podobne gusta czytelnicze. 😀 Z tej listy jedynie odnośnie "Pojedynku" i "Utraty" czuję okropne, olbrzymie rozczarowanie bo miało być dobrze, a wyszło… jak zwykle ze mną. 🙁
    Absolutnie nie dziwię się, że na drugiej części listu umieściłaś Hoover i Glines. Podejrzewam, że gdyby ich tu nie było, mogłabym się obrazić. Na całe dwie minuty! 😀
    O rany, czytałam pierwszy tom Afteru i nie powiem, żeby to było jakieś dobre spotkanie. Czy przyjemne. Irytowałam się, co jest dziwne, bo zazwyczaj lubię w książkach, kiedy bohaterowie się ze sobą kłócą. Ale Anna Todd ostro przesadziła, na dodatek ta relacja wydawała mi się cholernie nieodpowiednia i sztuczna. Nie kupuję tego, ale znów – znając siebie i swój masochonizm, pewnie dwójkę też przeczytam. :/
    Odnośnie okładek – KOCHAM wydania Mary Dyer, a dwójka ma najlepsze! Moje dwa ulubione kolorki – niebieski i szary <3 Zysk i S-ka oczywiście czarują z Jessiką Sorensen. <3 No i Filia. Ale Filia to Filia, po nich niczego innego bym się nie mogła spodziewać. 🙂
    Ja osobiście lubię okładki Gail McHugh, także After nie ma najgorszych – nie wiem. To takie trochę ciekawe, że są te chmury i woda, choć gdyby były jakieś takie bardziej realne kolory – nie obraziłabym się. Ale nie mam zamiaru się z tobą kłócić. Wszystko jest kwestią gustu. 🙂
    Pozdrawiam,
    Sherry

Dodaj komentarz