„Ze wszystkich rzeczy, które powinny mu
teraz przyjść do głowy, najważniejsze było to, że nie stracił rozumu. Wcale nie
pożądał i nienawidził tej samej kobiety w równym stopniu. Nie lubił Lysette,
pragnął Lynette”.*
teraz przyjść do głowy, najważniejsze było to, że nie stracił rozumu. Wcale nie
pożądał i nienawidził tej samej kobiety w równym stopniu. Nie lubił Lysette,
pragnął Lynette”.*
Sieć intryg tak wielka, że rozdziela na
lata, zmusza do cierpienia, żalu, niepewności i robienia rzeczy, o których
pragnęłoby się zapomnieć. Chęć zemsty wpływająca na losy wielu ludzi i jedno
niespodziewane spotkanie dające szansą na zakończenie tej całej farsy. Być może
niedługo prawda ujrzy światło dzienne…
lata, zmusza do cierpienia, żalu, niepewności i robienia rzeczy, o których
pragnęłoby się zapomnieć. Chęć zemsty wpływająca na losy wielu ludzi i jedno
niespodziewane spotkanie dające szansą na zakończenie tej całej farsy. Być może
niedługo prawda ujrzy światło dzienne…
Lynette, w raz z matką, odwiedza
Francję. Dwa lata temu siostra kobiety, bliźniaczka o imieniu Lysette, zginęła
w wypadku, rodzina od tego czasu próbuje pogodzić się z jej utratą. Podczas
pobytu w mieście Lynette dostaje zaproszenie na bal i mimo niechęci matki udaje
się na niego. Tak się składa, że gości na nim również Simon Quinn. Między tą
dwójką od początku rodzi się duże napięcie i bardzo szybko dochodzi do rozmowy,
która dla młodej kobiety zaczyna być dziwna, bowiem mężczyzna zwraca się do
niej imieniem nieżyjącej siostry. Po tym jak się zachowuje od razu widać, że
znał Lysette. Skąd i czemu twierdzi, że ona nadal żyje? W końcu Lynette
dowiaduje się, że być może jej jednak nie umarła, a życie jej rodziny jest
bardzo skomplikowane i pełne tajemnic. Dociera też do niej, że musi uważać,
zdrajca może być tuż obok…
Francję. Dwa lata temu siostra kobiety, bliźniaczka o imieniu Lysette, zginęła
w wypadku, rodzina od tego czasu próbuje pogodzić się z jej utratą. Podczas
pobytu w mieście Lynette dostaje zaproszenie na bal i mimo niechęci matki udaje
się na niego. Tak się składa, że gości na nim również Simon Quinn. Między tą
dwójką od początku rodzi się duże napięcie i bardzo szybko dochodzi do rozmowy,
która dla młodej kobiety zaczyna być dziwna, bowiem mężczyzna zwraca się do
niej imieniem nieżyjącej siostry. Po tym jak się zachowuje od razu widać, że
znał Lysette. Skąd i czemu twierdzi, że ona nadal żyje? W końcu Lynette
dowiaduje się, że być może jej jednak nie umarła, a życie jej rodziny jest
bardzo skomplikowane i pełne tajemnic. Dociera też do niej, że musi uważać,
zdrajca może być tuż obok…
Ostatni tom serii The Georgian ciekawił
mnie od samego początku ukazania się jego zapowiedzi, tym bardziej, że musiałam
poczekać z jego przeczytaniem, bo wydawnictwo pomyliło trochę kolejność
wydawanych części. Serie mają to do siebie, że poszczególne tytuły mogą mieć
różny poziom i często nie dorównują temu pierwszemu. Jak było w przypadku tego
cyklu?
mnie od samego początku ukazania się jego zapowiedzi, tym bardziej, że musiałam
poczekać z jego przeczytaniem, bo wydawnictwo pomyliło trochę kolejność
wydawanych części. Serie mają to do siebie, że poszczególne tytuły mogą mieć
różny poziom i często nie dorównują temu pierwszemu. Jak było w przypadku tego
cyklu?
Lubię twórczość Day, bo pomimo tego iż
pisze romanse potrafi stworzyć ciekawą fabułę i napięcie jej towarzyszące. W
jej książkach zawsze się coś dzieje i z reguły nie ma mowy o nudzie. Tak było
przy Rozpalonej i jest przy tej serii. Chociaż zdarzały się słabsze publikacje,
zawsze w jakiś sposób przyciągały i budziły zainteresowanie. Jeśli miałabym
wskazać najciekawsze części z The Georgian bez wahania wymieniłabym „Tylko mnie
poproś” oraz „Tylko On”, w obu książkach wszystko ze sobą współgrało i było
dobrze wyważone. Niczego nie było ani za dużo, ani za mało. Z kolei w „Tylko
mnie uwiedź” i omawianym w dniu dzisiejszym czegoś mi brakowało. Była akcja,
namiętność, ale zabrakło mi iskry. Ogólnie seria jest bardzo wciągająca i godna
uwagi, trzeba tylko pamiętać, by podchodzić do niej ze świadomością, że to
romans z dodatkiem sensacji.
pisze romanse potrafi stworzyć ciekawą fabułę i napięcie jej towarzyszące. W
jej książkach zawsze się coś dzieje i z reguły nie ma mowy o nudzie. Tak było
przy Rozpalonej i jest przy tej serii. Chociaż zdarzały się słabsze publikacje,
zawsze w jakiś sposób przyciągały i budziły zainteresowanie. Jeśli miałabym
wskazać najciekawsze części z The Georgian bez wahania wymieniłabym „Tylko mnie
poproś” oraz „Tylko On”, w obu książkach wszystko ze sobą współgrało i było
dobrze wyważone. Niczego nie było ani za dużo, ani za mało. Z kolei w „Tylko
mnie uwiedź” i omawianym w dniu dzisiejszym czegoś mi brakowało. Była akcja,
namiętność, ale zabrakło mi iskry. Ogólnie seria jest bardzo wciągająca i godna
uwagi, trzeba tylko pamiętać, by podchodzić do niej ze świadomością, że to
romans z dodatkiem sensacji.
„Nie igraj ze mną” jest dopracowane i
przemyślane. Czasy, w których rzecz się dzieje zostały realnie przedstawione.
Bez trudu można sobie wyobrazić styl życia tamtego pokolenia: ubiór,
zachowanie, to jak mieszkają i żyją oraz miejsca wydarzeń. Historia stworzona
przez powieściopisarkę skupia z pewnością uwagę, bo co chwilę ujawniane są nowe
intrygi, wszystko się komplikuje i trzeba trochę się nagłowić by połączyć elementy
układanki. Pod tym względem wszystko bardzo mi się podobało. Niestety dalej już
coś nie zaskoczyło, zabrakło tego „czegoś”. Nie mniej nie brak w publikacji
logiczności, spójności oraz wciągającego biegu wydarzeń. Bohaterowie są
dopracowani, nie papierowi, ale i nie wyróżniający się jakoś szczególnie. Faktem
jednak jest, że Sylwia June Day dba, by byli realni oraz nieszablonowi. Każdy
inny i równie ważny dla całości książki, bo ich role łączą się ze sobą. Z każdą
stroną pokazują różne oblicza i czasami łatwo się pogubić w tym komu ufać.
przemyślane. Czasy, w których rzecz się dzieje zostały realnie przedstawione.
Bez trudu można sobie wyobrazić styl życia tamtego pokolenia: ubiór,
zachowanie, to jak mieszkają i żyją oraz miejsca wydarzeń. Historia stworzona
przez powieściopisarkę skupia z pewnością uwagę, bo co chwilę ujawniane są nowe
intrygi, wszystko się komplikuje i trzeba trochę się nagłowić by połączyć elementy
układanki. Pod tym względem wszystko bardzo mi się podobało. Niestety dalej już
coś nie zaskoczyło, zabrakło tego „czegoś”. Nie mniej nie brak w publikacji
logiczności, spójności oraz wciągającego biegu wydarzeń. Bohaterowie są
dopracowani, nie papierowi, ale i nie wyróżniający się jakoś szczególnie. Faktem
jednak jest, że Sylwia June Day dba, by byli realni oraz nieszablonowi. Każdy
inny i równie ważny dla całości książki, bo ich role łączą się ze sobą. Z każdą
stroną pokazują różne oblicza i czasami łatwo się pogubić w tym komu ufać.
Muszę przyznać, że po tym jak minęło
trochę czasu od momentu skończenia książki pozapominałam odrobinę faktów z niej
oraz dokładniejszych wrażeń. Niemniej pomimo mojego marudzenia i kręcenia nosem
czytało mi się ją szybko i przyjemnie. Wczułam się w fabułę, z ciekawością
śledziłam poczynania bohaterów i im kibicowałam. No a w romansach o to chodzi, no
i także by oderwać się od szarej rzeczywistości, pomarzyć i powzdychać. I ten
tytuł mi to zapewnił. „Nie igraj ze mną
nie jest niczym ambitnym, ale czas spędzony nad nią nie okazał się
stracony. Było dobrze.
trochę czasu od momentu skończenia książki pozapominałam odrobinę faktów z niej
oraz dokładniejszych wrażeń. Niemniej pomimo mojego marudzenia i kręcenia nosem
czytało mi się ją szybko i przyjemnie. Wczułam się w fabułę, z ciekawością
śledziłam poczynania bohaterów i im kibicowałam. No a w romansach o to chodzi, no
i także by oderwać się od szarej rzeczywistości, pomarzyć i powzdychać. I ten
tytuł mi to zapewnił. „Nie igraj ze mną
nie jest niczym ambitnym, ale czas spędzony nad nią nie okazał się
stracony. Było dobrze.
Ostatni tom serii spodoba się z
pewnością osobą znającym wcześniejsze tomy, romanse historyczne i nutkę
dreszczyku. Lekka, dobrze napisana, typowo w stylu Day, chociaż odrobinę słabsza
od innych tytułów autorki. Myślę, że warto przeczytać w momencie złapania
oddechu pomiędzy „cięższymi” książkami.
pewnością osobą znającym wcześniejsze tomy, romanse historyczne i nutkę
dreszczyku. Lekka, dobrze napisana, typowo w stylu Day, chociaż odrobinę słabsza
od innych tytułów autorki. Myślę, że warto przeczytać w momencie złapania
oddechu pomiędzy „cięższymi” książkami.
*Sylwia June Day, „Nie
igraj ze mną”
igraj ze mną”
Tytuł: Nie igraj ze
mną
mną
Wydawnictwo: Wielka
Litera
Litera
Rok wydania: 4 czerwca
2014
2014
Liczba stron: 304
The
Georgian:
Georgian:
Wyzwania: Serie
na starcie
na starcie
Nie wiem dlaczego ale nie mogę przekonać się do tej autorki, chociaż nie powiem niektóre opinie zachęcają 😉
No tak, nie każdemu styl Day trafia do gustu. 😉
Nie znam tej serii, bo jakoś autorka nie potrafiła mnie do siebie przekonać, ale może jeszcze kiedyś dam jej szanse 🙂
A co jej czytałaś? 😉 Wiem, że nie wszystkim jej książki się podobają, ale do mnie jakoś trafiają. 😉
Jeśli już zdecyduję się przeczytać, zacznę od pierwszej części 🙂
Zdecydowanie tak polecam zrobić, bo dwa pierwsze są najlepsze 😉
Ja też lubię twórczość Day, dlatego z przyjemnością poznam powyższą książkę, tym bardziej, że poprzednie części tej serii wspominam nader pozytywnie.
Zatem życzę szybkiego dorwania się do niej, bo mimo wszystko fajnie się czyta. 😉
Nie znam tej serii i nie znam też twórczości autorki…Chociaż dwie jej książki posiadam! Jedną w formie ebooka, drugą zaś w papierowej. Muszę to jak najszybciej zmienić, bo z każdą recenzją książek autorstwa p. Day po prostu ciekawość zżera mnie od środka.
Czytaj i dziel się wrażeniami, bo ciekawa jestem czy Ci przypadnie do gustu jej styl.
Czytanie romansów przyprawia mnie o nerwicę, więc nie chcąc być chorą, wolę sobie odpuścić :))
Hihi, rozumiem 😉
Bardzo dawno czytałam książki Sylwii 🙂 ale ona tak ma, że pisze albo rewelacyjne książki albo słabe 🙂
Dokładnie, chyba nie ma u niej nic pośrodku. 😉 Ale nawet pomimo tych słabszych nadal lubię sięgać po jej książki. 😉
To mnie najwyraźniej udało się trafić na same marne…
Ty czytasz którąś z kolei książkę Sylvi Day, a ja nie miałam przyjemności nawet zapoznać się z ta autorką. A ciągle zachęcasz, aż ściska mnie coś w żołądku. Czyżby zazdrość? 🙂 Niee, raczej złość. Złość na samą siebie. Ale nic jeszcze straconego 🙂 Chyba 🙂
No popatrz, a ja właśnie jestem w trakcie czytania "Dotyku Crossa". Ostatnio coś mnie natchnęło, by poznać twórczość tej autorki i postanowiłam rozpocząć ją od najbardziej popularnej serii. 🙂 Jak na razie jest nieźle, a jestem w połowie. I choć widzę powiązania z "50 twarzami Greya", których nie znoszę, to podoba mi się styl autorki. Bohaterowie mają ikrę, opisy sprawiają, że mogę sobie wyobrazić miejsca, a nie tylko dostrzegać piękno ukochanego głównej bohatereczki, tak jak to było w przypadku Greya. 🙂
Powyższą serię, tą historyczn-romansową mam oczywiście w planach, bo kocham ten gatunek. 🙂 Sprawia, że po prostu od razu poprawia mi się humor ^^
Pozdrawiam,
Sherry
Nie zam jeszcze tej autorki, choć książki kuszą mnie od dawna. Ciągle brakuje mi niestety funduszy do realizacji wszystkich marzeń książkowych :/
Jeśli jest słabsza od innych książek autorki to tym bardziej nie mam na nią ochoty 😉 Day i ja nie lubimy się za bardzo 😉