Zabrakło mleka… i co teraz?

            „- To ja uratowałem świat – odparłem. – Nie
mleko.”*
            Niestety,
takie życie , twoja mama musiała wyjechać w 
bardzo ważnej sprawie i zostawić dom pod rządami taty. Niby nic  strasznego, przecież daje sobie radę. Pilnuje
ciebie i siostry, daje wam jeść, a wieczorem nawet robi cacao z pianką. Jest dobrze
– do czasu – okazuje bowiem, że rano brakuje jednego bardzo ważnego produktu,
nie ma go nawet kapki. Mama by do tego nie doprowadziła, a co zrobi teraz tata?
            Mama
wyjechała na konferencję zostawiając syna i córkę z mężem. Tata dostał długą
listę zadań do  wykonania, a na samym jej
końcu jest  kupienie mleka, bo  się kończy. Wiadomo, że bez mleka to
tragedia, ale spokojnie, przecież jeszcze jest. Tata pije herbatę z mlekiem, a
wieczorem robi nawet cacao. Mija noc i dzieci chcą zjeść płatki, a oczywiste
jest, że smakują najlepiej z mlekiem. I co? Nie ma mleka! Załamane dzieci
informują o tym tatę, który przerażony wizją herbaty bez  mleka bezzwłocznie udaje się  po nie do sklepu. Dzieci czekają, a taty
niema, i niema, i nie ma… a gdy wreszcie wraca mówi dzieciom co mu się
przydarzyło. Ale co on mówi?!

            To
moje pierwsze spotkanie z twórczością Neila Gaimana, ale coś mi się wydaje, że
nie ostatnie. Chyba każdy ma tak, że bierze czasami jakąś książkę pod wpływem
impulsu, tak właśnie było ze mną tym razem. No i jak się okazało impuls był jak
najbardziej wskazany, a i książka trafiła do mnie w najbardziej odpowiednim
momencie.  Przejdę jednak do konkretów.

            Można
napisać coś ciekawego o mleku? Ano wychodzi na to, że można, i to jeszcze jak
bardzo ciekawie! Neil Gaiman posługuje się nie bywałą wyobraźnią oraz
pomysłowością, dzięki temu  na kartkach
tej książeczki spotkałam twory takie jak: wumpiry, galaktyczna policja, kosmici
z wieloma oczami, gniewni bogowie wulkanu, piraci, jest nawet dinozaur
profesor. Oprócz tych wymyślnych istot Autor stworzył historię pełną
nieprawdopodobnych, trochę niebezpiecznych, ale i zabawnych przygód. Fabuła
powieści jest stworzona po mistrzowsku, widać, że chociaż początkowo może się
tak nie wydawać, jest przemyślane. Dzieje się dużo i szybko, są niespodziewane
zwroty akcji, jest  zabawnie i jest
kreatywnie. Postacie są świetnie wykreowane, np. wumpirka Zmierzchova Zina jest
powalająca, włosy opadające na twarz, a z pomiędzy nich łypie oko. Na uwagę
zasługują również ilustracje Chrisa Riddella, które pojawiają się na każdej
stronie i doskonale współgrają z tekstem.

            Bardzo
żałuję, że takie ciekawe pozycje kończą się tak szybko, ale niestety to co
dorosły przeczyta w niecałą godzinę dziecku może zająć parę dni, a wiadomo, że
jeśli coś jest przy długie może nużyć. „Na szczęście mleko…” przeczytałam w nie
całą godzinę, ale była to niesamowita godzina. Pełna śmiechu, radości,
zachwytów nad wyobraźnią Autora jak i talentem ilustratora. Neil Gaiman ma
naprawdę niewyczerpalne pokłady wyobraźni, historia, którą stworzył wciąga od
samego początku, jest tak ciekawa, że książeczki nie mogłam odłożyć dopóki nie
poznałam zakończenia, a i wtedy przewertowałam ją jeszcze raz – nie mogę na
patrzeć się na rysunki i to jak współgrają tekstem. Mnie ta książeczka
zachwyciła, nie dość, że ślicznie wydana, brawa dla wydawnictwa, to jeszcze bardzo
zajmująca zawartość. Jeśli wcześniejsze książki Gagmana są tak samo pomysłowe
to muszę je poznać.
 
            Moim skromnym zdaniem idealna
pozycja dla każdego dziecka. Mnóstwo ilustracji (potwory są przedstawione w
bardzo sympatyczny sposób), duży i szeroki druk, zabawna historia dostarczająca
mnóstwa wrażeń oraz śmiechu. Zapewniam, że zabawa murowana. Również nie jeden
dorosły zachwyci się tą pozycją jeśli tylko lubi czasem sięgnąć po literaturę
dziecięcą.
 
*140
Autor: Neil Gaiman
Tytuł: Na szczęście
mleko…
Wydawnictwo: Galeria
Książki
Rok wydania: 6 listopada
2013
Liczba stron: 160
Książka przeczytana w ramach wyzwań czytelniczych: Czytam fantastykę 
***
PRZYPOMINAM O KONKURSIE!
[KLIK

Ten post ma 9 komentarzy

  1. Klaudia Sowa

    Z chęcią sprawię taki prezent mojej kuzynce pod choinkę 🙂

  2. Ola

    Nie tylko historia fajna, ale także znakomite ilustracje. Idealna chyba nie tylko dla dzieci, bo widzę, że sprawia frajdę dorosłym:)

  3. cyrysia

    Muszę koniecznie poznać twórczość tego autora, gdyż wiele osób się nim zachwyca i widzę, że ty również masz na jego temat dobre zdanie. A powyższą książeczkę sprezentuje na święta mojej małej siostrzenicy 🙂

  4. Tala Z

    Brzmi całkiem fajnie 😀 Chyba pora wreszcie poznać twórczość autora 😀

  5. Joanna S.

    Widzę, że jednak Ci się spodobała 🙂 Cieszę się, zachęcam do innych książek Gaimana 🙂

Dodaj komentarz