„Santorini przywitała podróżnych piękną pogodą, zapierającymi dech w piersiach pejzażami oraz niezwykłą aurą tajemniczości…”*
Zatrzymajcie się na chwile i przypomnijcie sobie, jak to było być dzieckiem. Kiedy to marzyliście o tym, by przeżyć przygodę, by spotkało was coś niesamowitego i godnego opowiadania znajomym. A teraz… Przypuśćmy, że w waszym posiadaniu znalazł się klucz do skarbu, który jest już legendą, a wy musicie tylko odkryć gdzie jest ukryty… Proste?
W kolejnej części Kronik Arche bohaterowie, którzy są już nam znani z „Tajemnica klejnotu Neferetiti”: Ania i Bartek Ostrowscy oraz Mary Jane, Martin i Jim Gardnerowie tym razem trafiają do Grecji, gdzie wraz z rodzicami i panną Ofelią spędzają letnie wakacje. Nic nie zapowiadało, że grupa przyjaciół ponownie przeżyję przygodę – gdy odkrywają starożytną gemmę i dzięki staremu rybakowi dowiadują się, że oto mają klucz do skarbu Atlantów wiedzą już jednak, że czeka ich nowe odkrycie. Bez chwili wahania postanawiają odkryć to, co ukryte bez względu na wszystko… Jakie przeszkody spotkają po drodze i kto prócz nich szuka jeszcze skarbu?
Tym razem bez żadnych obaw sięgnęłam po kontynuację serii. Po bardzo udanym pierwszym zetknięciu się z twórczością pani Stelmaszyk wiedziałam, czego mogę się spodziewać i niecierpliwie na to czekałam. Miałam co prawda lekkie obawy, że ciąg dalszy może być gorszy, szybko jednak moje obawy prysły, bowiem od pierwszych stron autorka pokazała co nas może czekać w drugiej części. Podoba mi się gdy pisarz bawi się emocjami czytelnika, wprost to uwielbiam. Ten dreszczyk emocji, gdy wiele się dzieje, jest niebezpiecznie, ale nawet w tych momentach napotyka się szczyptę humoru – owe kroniki mają to w dużej ilości. Jeśli już coś się dzieje, a tak naprawdę dzieje się cały czas, to jest to pełne akcji, napięcia, pomysłowości. Bohaterowie, mimo młodego wieku, wykazują się dużym sprytem i przebiegłością. Nieraz pokazali innym, że dziecięcy umysł trzeba doceniać. To, że ktoś jest młody nie znaczy, iż jest mniej domyślny. Szczerze powiem, że i mnie czasem ta piątka zaskakiwała. Podejrzewam, że nie było by tak, gdyby przyjaciele nie interesowali się historią i nie byli pasjonatami przygód. W fabule powieści są oni jednak niczym w swoim żywiole. Jak przystało na odkrywców z prawdziwego zdarzenia przygody, które przeżywają są niebezpieczne i momentami włos na głowie się jeży. I tylko nerwowy chichot wyrywa się dzięki bliźniakom, którzy nawet w kryzysowych sytuacjach potrafią palnąć coś tak zabawnego, że nie sposób się nie roześmiać.
Tak jak „Tajemnica klejnotu Neferetiti” i ta część ma wspaniałą oprawę graficzną. Twarda okładka, która bez wątpienia przyciąga oko. A dalej jest tylko lepiej. Na prawie każdej stronie są przepiękne i kolorowe ilustracje pobudzające wyobraźnię młodego, ale i starszego czytelnika. Rysunki oraz boczne tabele przybliżają nam wątki historyczne, uzupełniają wiedzę, a nawet powodują, że chce się poszerzyć ją jeszcze bardziej i sięgnąć do innych źródeł. Mamy też wgląd w Kronikę Arche pisaną przez dzieci, liczne mapy oraz wycinki prasowe. Czcionka jest przystępna dla młodego czytelnika, a krótkie rozdziały umożliwiają czytanie dziecku po kilkanaście minut dziennie. Z drugiej strony sam młody czytelnik nie zniechęci się przydługimi rozdziałami.
Stelmaszyk ma lekki i przyjemny styl pisania, zapewniam, że potrafi pisać dla dzieci i młodzieży. Przyciągnie ich uwagę i utrzyma ją do ostatniego zdania. Dzięki umiejętności splatania wątków i dialogów sprawia, iż z sytuacji poważnych, obaw o piątkę przyjaciół przechodzimy do śmiechu, gdy dali do wiwatu przestępcom. lub kiedy bliźniaki dawali swoje popisy.
W tej części poznajemy coraz lepiej bohaterów, ich zainteresowania i talenty. Szczególnie ciekawą postacią była panna Ofelia, która wcale nie jest taka cicha i potulna jak mogłoby się wydawać. Bartek, najstarszy w grupie, jest zafascynowany historią i chłonie wiedzę jak gąbka, Ania zaś coraz lepiej rysuje (jeśli to w ogóle możliwe). Mary Jane, która nadal jest bardzo uparta, no i bliźniacy Martin i Jim – ich chyba najbardziej lubię za sposób bycia.
Polecam tą, jak i poprzednią część. Sama w najbliższym czasie zabieram się za „Sekret Wielkiego Mistrza” – trzecią już część Kronik Archeo.
TEKST STANOWI OFICJALNĄ RECENZJĘ DLA PORTALU Secretum
Tajemnica klejnotu Neferetiti|Skarb Atlantów (<–)|Sekret Wielkiego Mistrza
*str. 139
Autor: Agnieszka Stelmaszyk
Tytuł: Skarb Atlantów
Wydawnictwo: Zielona Sowa
Rok wydania: kwiecień 2011
Liczba stron: 240
Raczej nie dla mnie literatura dla dzieci.
Mimo że to dla dzieci zapowiada się po prostu uroczo 😉
Wesołych świąt!
Może dlatego, że to dla nieco młodszych odbiorców niż moja osoba, ale nie znam w ogóle tej serii.
Był taki czas, że miałam tę książkę w rękach i teraz pluję sobie w brodę, że odłożyłam ją na biblioteczną półkę :/
Sama nie wiem. Santorini brzmi pięknie. A z drugiej strony to kolejny tom, a ja nie znam tej serii. Hmm, może kiedyś.
Tak sobie myślę, że gdy uporam się z czekającymi powieściami to na nią zapoluję…
Pozdrawiam, Klaudia.
Nie sposób nie zachwycać się tą serią. Mnie również zauroczyła i z niecierpliwością czekam na kolejny tom:)
Pozdrawiam serdecznie!
Widzę, że jest to książka, do której można sięgnąć o każdej porze dnia i nocy. Lubię książki przygodowe głównie przez to, co napisałaś: dreszczyk emocji, odpowiednia dawka humoru. W dodatku styl pisania autora, gdy jest lekki i przyjemny, jedynie zachęca do dalszego czytania. To coś dla mnie.;)
Pozdrawiam i życzę wesołych świąt.;)
Lubię książki fantasy dla dzieci :)) takie zboczenie, ale naprawdę je uwielbiam, więc ta seria pewnie też mnie zachwyci.
Z okazji Świąt Wielkiej Nocy
Wszystkiego NAJNAJSZEGO! 🙂
życzą
Sol & Alien
Więcej życzeń w naszym blogu… 😉
Pozdrawiamy!
Uwielbiam całą tą serię, kolejna część także zaskakuje, a w niej szczególnie panna Ofelia 🙂
Zaciekawiła mnie ta książka.
Może tak ja bym się na pierwszy tom skusiła, hm?
Widzę, że i Ty należysz do Secretum. Ja się zastanawiam. Czy książki do recenzji dostajecie wybrane przez siebie? Chociaż i tak mam teraz mało czasu na czytanie, więc nie wiem.