Jako osoba, która ma fioła na punkcie zwierząt nie mogłam przejść obojętnie obok tej pozycji. Żałuję tylko, że wcześniej nie natknęłam się na pierwszą część, ale nie przeszkadza to w czytaniu kontynuacji. Niecierpliwie czekałam aż książka się ukaże i będę mogła się do niej dobrać. Jaką niespodziankę sprawiło mi wydawnictwo Znak przed premierą nie jestem w stanie opisać.
Zaczyna się od Prologu, który przybliża nam trochę losy Deweya opisane w „ Dewey. Wielki kot w małym mieście”. Składa się też z dziewięciu historii o kotach i tym jak wpłynęły na ludzkie losy. W każdym z kotów autorzy znajdują coś z Deweya i stąd pewnie tytuł książki. Pośród tych dziewięciu historii moją uwagę przykuło szczególnie kilka historii. Między innymi o kotce Tobi. Była to kotka Yvonnie. Dziewczyny, która była skromna, cicha i niepewna siebie. Yvonnie potrzebowała przyjaciela, który by ją rozumiał bez słów i był zawsze z nią dla niej. Znalazła takiego przyjaciela w Tobi. Kolejny kociak, który podbił moje serce to Duszek. To był kot, który zawsze spadał na przysłowiowe cztery łapy. Przeżył atak sowy, spotkanie z niedźwiedziem, a nawet wywiezienie na śmietnik (nie, nie przez właściciela) i powrót do domu (30km). Najważniejsze jednak w tym wszystkim było to, że Bill – właściciel – nie czuł się samotny i czuł, że był komuś potrzebny. W pamięci na długo zostanie mi jeszcze na pewno historia Bożonarodzeniowego kota. Bot (jak w skrócie nazywali go właściciele) jako mały kotek wpadł do sedesu. Gdy już Vicki myślała, że nie żyje on… on zawalczył ożycie i wygrał.
„Mówi się, że miłość to połączenie odrobiny szczęścia i zbiegu okoliczności. Odpowiednia osoba – albo odpowiedni kot – zjawia się w odpowiednim czasie i – bum! – w jednej chwili twoje życie ulega zmianie.”*
Tak właśnie było z Vicki. Nie lubiła kotów – pokochała Bota, a potem i inne koty. Przy okazji ratowania Bota sama podnosiła się z dołka. Uratowała Bota, ale i siebie.
Dziewięć różnych historii, w których jest zawarte jak koty potrafią leczyć dusze, pomagać i kochać. Śmiałam się i płakałam czytając o ich perypetiach. Denerwowałam się gdy w jednej historii nie pomyśleli o sterylizacji. Ale najbardziej to uśmiechałam się z czułością i zrozumieniem. Rozumiałam bul właścicieli gdy ich pupile chorowały i nie można nic było zrobić, a jedynym wyjściem było uśpienie. Na początku jest wzmianka by nie oceniać tych decyzji. I ja się pod tym podpisuję. Podjęcie takich decyzji nie jest ani łatwe, ani proste.
Polecam ją wszystkim, którzy kochają koty i tym, którzy czytali poprzednią książkę. Naprawdę warto.
Za możliwość przeczytania serdecznie dziękuję wydawnictwo Znak
str. 180
Tytuł: Dziewięć wcieleń kota Deweya
Wydawnictwo: Znak
Rok wydania: kwietnia 2011
Liczba stron: 364
kocham kocurki, więc obojętnie koło tej pozycji nie przejdę.
Pozdrawiam!
Moja przyjaciółka kocha koty, ma ich całe mnóstwo, więc z pewnością jej polecę tę książkę. Sama też z przyjemnością przeczytam:)
Pozdrawiam!!
ja też mam kręćka na punkcie moich kotów 🙂 książkę o nich z przyjemnością przeczytam.
Kocham koty, mój jest teraz w kocim raju. Kiedyś muszę sięgnąć po te dwie książki.
ja osobiście kotów nie cierpię, ale książkę zapewne polecę.
Nienawidzę kotów ,ale książkę może przeczytam 😀
koty uwielbiam, pierwszą książkę o Dewey'u czytałam, więc i po tą muszę sięgnąć 🙂
Dosiak, przecież przerzuciłaś się na psy 😛
hm… w sumie to ja nie przepadam za kotami, ale może kiedyś książkę przeczytam może…
Wiesz, że kotów nie lubię i również nie przepadam za książkami o zwierzętach 😉
Eh…mamy zupełnie różny gust literacki 😉
Kotki lubię ale nie tak jak pieski :).
Po Twojej recenzji widzę, że książka spodobała by się pewnie i tym co za kotami nie przepadają. Bo chyba nie ma ludzi, którzy by nie lubili zwierzątek jako ogól :).
Nie czytałam części poprzedniej, więc na razie się wstrzymam;)
Uwielbiam zwierzęta, więc z chęcia przeczytam, ale nie czytałam części poprzedniej więc będę musiała nadrobić;))
Przeczytałam już kiedyś pierwszą książkę o Deweyu i bardzo przypadła mi do gustu. Jest wzruszająca i tak pełna ciepła. Jako wielka kociara, ie mogłam doczekać się drugiego tomu, tym razem tak jak piszesz – będącego zbiorem kilku opowiadań o kotach. Książka czeka u mnie na półce, aż znajdę trochę czasu na jej przeczytanie (czyli napiszę 4 zaległe recenzje innych tytułów i jednej gryXD).