Miłość ma namacalną postać. Trzeba tylko umieć szukać. Można ją odnaleźć praktycznie wszędzie. Może kryć się w ramionach, które troskliwie otulają nasze ciało. Może smakować miętową herbatą zaparzoną o poranku. Miłość może mieć zapach bukietu świeżo zerwanych polnych kwiatów.*
W świecie konwenansów każdy krok i gest jest oceniany przez wszystkich. Trzeba uważać na to, co się mówi i robi. Zwłaszcza jeśli chodzi o kobiety, które mają jasno określone miejsce w świecie. Posłuszne mężczyznom, zajmujące się domem i posłuszne. Nie dla nich nauka, władza i wolność. Co jednak gdy ktoś się wyłamie z tego schematu i przez walkę o swoją wolność może przegapić coś ważnego?
Zarys fabuły
Aimil ma jasno sprecyzowane cele i zdecydowanie jednym z nich nie jest małżeństwo. Pragnie posiadłości w Szkocji, wykształcenia i robienia tego, co przypisane jest tylko mężczyznom. Nie wie jednak, że jej los jest przesądzony, no, chyba że podczas pobytu w Londynie sama znajdzie sobie męża. Alistair powrócił z wojska, odziedziczył tytuł diuka oraz majątek. Od niego też wymaga się, by wybrał sobie żonę, czego chwilowo bardzo nie chce. Jednak gdy jego drogi krzyżują się ze Szkocką wiedźmą, jego opór zaczyna słabnąć, zwłaszcza że ta jedna kobieta jest inna niż pozostałe i zagraża jej niebezpieczeństwo. Czy nieokiełznany wiatr zgra się tajemniczą mgłą?
Białe chmury kusiły mnie już od momentu ukazania się pierwszego tomu, ale dopiero premiera drugiej części sprawiła, że w końcu zabrałam się za czytanie. Dziewiętnastowieczny klimat, bale, intrygi i sekrety. No i motyw slow burn. Nie mogłam się temu oprzeć, ale czy było warto?
Moje wrażenia
Białe chmury to debiut Adrianny Ratajczak, ale gdybym tego nie wiedziała, to byłabym pewna, że to któraś z kolei książka autorki. Książka wciąga od pierwszych stron i zachwyca dosłownie wszystkim, bo trudno przyczepić się tutaj do czegokolwiek. Powieść jest dopracowana i przemyślana, a co ważniejsze – nie brakuje w niej emocji. Tych spowodowanych sercowymi rozterkami, ale również wywoływanymi przez sekrety, intrygi i przeszłość, która kładzie się cieniem na przeszłości bohaterów. Na uwagę zasługują barwne opisy krajobrazów, bali i codzienności bohaterów oraz stworzenie klimatu ówczesnych czasów. Autorka misternie snuje losy dwójki zupełnie różnych osób, którzy muszą dbać o konwenanse, ale też radzić sobie z własnymi uczuciami i obawami.
Słów kilka o bohaterach
Muszę przyznać, że jestem pod dużym wrażeniem charakterystyki postaci. Nie tylko tych głównych, ale i pobocznych. Aimil to silna postać kobieca, która łamie konwenanse, bo wie, czego chce. Trudno jej nie lubić, bo pomimo wszystko jest urocza i sympatyczna. Dba o uczucia bliskich, wspiera i pomaga. Jednak tym razem moje serce wyrywa się bardziej ku męskiej postaci, Alistair ma pieniądze, tytuł, ale zarazem jest niesamowicie delikatny i troskliwy. Liczą się dla niego myśli oraz uczucia matki i kobiety, która zaczyna gościć w jego myślach. Podobało mi się, że nie postępuje brawurowo, jest niepewny i ostrożny, ale potrafi też być stanowczy. Dużo do powieści wnoszą brat oraz kuzynka Aimil, takie wsparcie i intrygi tylko najbliżsi potrafią wymyślić.
Na zakończenie
Lubię romanse historyczne, chociaż niezbyt często po nie sięgam, bo nie każdy autor potrafi przenieść mnie w czasie. A tego oczekuje od tego typu książek. Białe chmury okazały się tytułem, przy którym przepadłam na kilka godzin. Wciągnął mnie świat opisany przez autorkę, która zadbała nie tylko o realizm, ale również o emocje i bieg wydarzeń. Dałam się oczarować opisom, klimatowi, zżyłam się z bohaterami. Wraz z nimi odkrywałam wszelkie tajemnice, towarzyszyłam im w dyskusjach, słownych potyczkach, chwilach intymności, niepewności i walki serca z rozumem. Czułam te wszystkie uczucia, zachwycałam się balami i walką kobiet o swoje marzenia. Dla mnie dużym plusem jest dbanie o realne oddanie stylu życia tamtych czasów, przeszkody, obawy, lawirowanie między pragnieniami i oczekiwaniami społecznymi. Nie zapominam też o wątku miłosnym, mamy tutaj prawdziwe slow burn – żadnych dużych uniesień, zaledwie jeden pocałunek. Subtelne gesty, spojrzenia i rozmowy, naprawdę dużo rozmów. Trudno nie polubić tej relacji, ale zakończenie nastąpiło w takim momencie, że naprawdę cieszę się, że kontynuację mam pod ręką.
Fani romansów historycznych bierzcie i czytajcie. Białe chmury, chociaż nie zaskakują nagłymi zwrotami akcji, to wciągają i przenoszą w czasie. Barwna opowieść pełna emocji oraz walki z przeciwnościami, przeszłością oraz konwenansami. Ja polecam i biorę się za drugi tom.
Autor: Adrianna Ratajczak
Tytuł: Nuvole bianche. Białe chmury
Wydawnictwo: Media Rodzina Gorzka Czekolada
Wydanie: I
Data wydania: 2023-09-06
Kategoria: romans historyczny
ISBN: 9788382655971
Liczba stron: 544
Chmury
Tom 1 | Tom 2
Lubię romanse historyczne, a dobrym debiutem nigdy nie pogardzę.
No i mnie przekonałaś. Poszukam z przyjemnością, bo brzmi jak coś dla mnie. Chętnie zapoznam się z tym tytułem.
Przyznam, że Twoja recenzja bardzo mnie zaciekawiła. Chętnie sięgnę po ten tytuł.
Po przeczytaniu tej książki czuję, że się zmieniłam – to prawdziwe dzieło sztuki literackiej. Jestem już po lekturze drugiego i to prawdziwa bomba!
Dziękuję za polecenie tego tytułu. Myślę, że może mi się spodobać w wolnym czasie gdy po nią sięgnę.
Nie słyszałam o tej książce, jednak wydaje się być bardzo ciekawa 😉
nie miałam okazji zapoznać się z tą ksiązką, chętnie nadrobię 🙂
swoją drogą jeśli chodzi o ocenianie, to teraz każdy na co dzień jest niestety oceniany takie czasy
Mimo przeczytanych setek romansów, nie miałam okazji poznać żadnego historycznego. Czas to zmienić
Wow, tak dobre zdanie na temat debiutu zdarza się rzadko. Jestem bardzo ciekawa tej książki i kolejnych autorki!
No zaskoczyłaś mnie totalnie i autor książki tak samo. Dawno nie słyszałam o tak dobrym debiucie. Musi być to niezwykła książka i z chęcią się z nią zapoznam.