Zmiany czasem są dobre

   „Musisz
zrozumieć swoje przeznaczenie”*
Żyjesz w
ciągłym biegu, wszystko oddałaś pracy, którą wykonujesz, poświęciłaś jej życie
prywatne, rodzinne, spędzasz w niej czas od rana do nocy. Nie opuszcza cię
pewność tego, że wszystko jest dobrze, zgrany zespół, pewne stanowisko i
opinie, że jesteś niezastąpiona. Nic nie wskazywało na to, że wkrótce może się
to zmienić. Nagła i drastyczna zmiana powoduje niepewność oraz obawy, musisz
pogodzić się z tym co zaszło i zacząć nowy rozdział w życiu.
   Trzydziestoczteroletnia Joanna jest
pracownicą korporacji, wysokie i dobrze płatne stanowisko pozwala żyć kobiecie
na dość wysokim poziomie. Cieszy się też ona szacunkiem pośród
współpracowników. Nic nie zapowiada, że jej poukładane życie może zachwiać się
w posadach. Pewnego dnia zostaje zwolniona z pracy, za powód podano jej cięcie
w kosztach, okazuje się, że ma teraz bardzo dużo wolnego czasu i nie do końca
wie co ma z tym zrobić. W czasie pobytu u rodziców spotyka kolegę ze szkolnych
lat, który proponuje jej pracę wiążącą się z wyjazdem do Tajlandii. Jaką
decyzje podejmie Asia i jak poradzi sobie z utratą tego co do tej pory
stanowiło sens jej egzystencji?
   O „Dziewczyna z Ajutthai. Niezbyt grzeczna
historia” słyszałam trochę przy okazji jej premiery, nie miałam jednak
początkowo w ogóle jej w planach. Co prawda opis, jak i sama okładka oraz fakt,
że jest to powieść debiutującej polskiej autorki kusił. Dlatego też ostatecznie
sięgnęłam po nią prędzej niż początkowo planowałam.
   Z blurbu na tylnej okładce dowiedziałam się,
że Agnieszka Walczak-Chojecka sama kiedyś pracowała w korporacjach i zajmowała
wysokie stanowiska dzięki czemu wiem, że sytuacje opisane w książce są oparte
na własnych  doświadczeniach, a co za tym
idzie są one realistyczne i prawdziwe. Ciekawym doświadczeniem było zajrzeć w
ten świat od środka. Autorka bez ubarwień przedstawiła go takim jaki jest w
rzeczywistości. Często okrutny i bezwzględny, możesz poświęcić mu całe swoje
życie, a i tak gdy ktoś zacznie ci bruździć możesz stracić w ciągu jednej chwili
to na co tyle pracowałaś. Wątek funkcjonowania takich korporacji pokazuje jak
daleko może posunąć się człowiek, aby dostać to czego chce, nawet kosztem
innych. Całość tego tematu jest bardzo dobrze opisana i w dużej mierze podnosi
moją ocenę tego utworu. O ile to mnie zainteresowało, o tyle reszta – z
wyjątkiem tytułowej dziewczyny z Ajutthai – nie do końca mnie porwała.
Oczywiście, nie brak w publikacji logiczności oraz prawdy życiowej, ale w
trakcie czytania miałam nieodparte wrażenie, że brakuje w niej emocji, dobrze
byłoby też rozpisać niektóre wątki, a już na pewno temat o legendzie, o której
mowa w utworze. Cały czas odczuwałam jakby wątki były opisane po łebkach lub
pozostawione bez zakończenia. Jakbym czytała urywki z pamiętnika, ale w
przedstawionej suchej formie.
   Nie do końca też wiem co mam myśleć o głównej
bohaterce, Joanna jest typową kobietą, która po za pracą świata nie widzi,
dlatego też jej utrata trochę nią wstrząsnęła (prawdą jest, że każdy kto traci
pracę to przeżywa, bo bez pieniędzy trudno teraz funkcjonować). Podobało mi
się, że kobieta szybko stara się dojść ze wszystkim do porządku i nie pokazuje
po sobie, że nie do końca wie co ma robić z zaistniałą sytuacją. Może nie za
bardzo było dane mi ją poznać, ale z całą pewnością widać, że należy do tych
osób, które po upadku szybko się podnoszą. Niestety brakowało mi w bohaterach
iskry, która pozwalałaby przykuć moją uwagę, wydawali mi się sztuczni i
niedopracowani.
   Książkę czytało mi się szybko i nawet
przyjemnie, ale jest pozycją, której trzeba było by poświęcić trochę więcej
czasu, dopracować szczegóły. Zabrakło mi w niej emocji, szerszych opisów i
napięcia towarzyszącego przy wciągającym tytule. Fabuła nie sprawiła, że
chciałam jak najszybciej poznać zakończenie, nie pochłonął mnie wir wydarzeń,
nie zżyłam się z bohaterami, ale też się nie nudziłam. Strasznie żałuje, że tak
mało było o Tajlandii i tytułowej dziewczynie, szczerze mówiąc, liczyłam na to,
że to ten wątek będzie  wiódł prym w  publikacji. Mocno mnie to zainteresowało, a
temat został zaledwie „liźnięty”. Zdaje sobie jednak sprawę, że to debiut
autorki i uważam, że jak na początek nie jest źle. Mam nadzieję, że kolejne
książki będą tylko lepsze.
   „Dziewczyna z Ajutthai. Niezbyt grzeczna
historia” to powieść z potencjałem, całkiem możliwe, że miałam względem niej
zbyt wygórowane oczekiwania i gdy ktoś inny obniży poprzeczkę będzie z niej
bardziej zadowolony. Nie twierdzę, że książka jest zła, zabrakło mi w niej tego
„czegoś”, uczuć i opisów pobudzających wyobraźnię. To jeden z tych utworów, o
którego przeczytaniu zadecydować musicie sami.
*str. 85
Autor: Agnieszka Walczak-Chojecka
Tytuł: Dziewczyna z Ajutthai. Niezbyt grzeczna
historia
 Wydawnictwo:
2 Piętro
Rok wydania: 4 grudnia 2013
Liczba stron: 228
Książka
przeczytana w ramach wyzwań czytelniczych:
Book lovers
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Autorce

Ten post ma 12 komentarzy

    1. Irena Bujak

      Mam nadzieję, że Tobie spodoba się bardziej niż mi 😉

  1. Agnieszka T

    Przyznam, że spodziewałam się po niej więcej, a Twoja recenzja ostudziła mój zapał

    1. Irena Bujak

      Też liczyłam na coś więcej, ale tak jak pisałam, najlepiej przekonać się samemu 😉

  2. Dwojra

    Książka nie bardzo dla mnie – jakoś nie moje tematy. Z literaturą kobiecą nie przepadamy za sobą i jakoś ciężko mi ten stan rzeczy zmienić. Skusiłabym się, gdyby było więcej wątków o Tajlandii, gdyż przepadam za takimi nietuzinkowymi miejscami, ale skoro piszesz, że ta sprawa została potraktowana po macoszemu, to raczej nie mam powodów, by po książkę sięgać.
    Pozdrawiam serdecznie!

    1. Irena Bujak

      W takim razie nie ma sensu się męczyć 😉 Też żałuje, że tak mało było o Tajlandii, bo był to ciekawy temat.

  3. Sylwia L

    U mnie w mieście na każdym kroku spotykałam bilbordy i plakaty promujące tę książkę. Od razu pomyślałam – im więcej szumu i reklamy tym słabsza książka. Widzę, że wiele się nie pomyliłam 😉
    Pozdrawiam 😉

    1. Irena Bujak

      Nie twierdzę, że jest zła, tylko, że niedopracowana. No ale właśnie to może zniechęcić czytelnika, niestety…

  4. Niby tyle reklam promujących książkę, a ja jakoś o niej w ogóle nie słyszałam:) Przyznam, że zawsze jestem ciekawa nowych debiutów, ale w tym wypadku, jakoś nie do końca jestem przekonana.

  5. Kala

    Mi się ta książka bardzo podobała i według mnie trzymała poziom. Mogę z czystym sercem polecić.

Dodaj komentarz