Bezpieczny dom?

   „Nie
mierz innych swoją miarką, szepcze głos w jej głowie. W tym brutalnym,
egoistycznym świecie człowiek uczy się tylko jednego: lepiej unikać problemów,
jeśli się nie chce być obwinianym za kolejny pogrzeb.”*
   Dom to miejsce, w którym czujesz się
bezpiecznie, który jest twoją oazą, to tu czujesz spokój, wiesz, że możesz się
w nim schronić przed całym złem i zapewnić sobie nietykalność. Jesteś pewna, że
absolutnie nikt nie przekrocz drzwi bez twojego wyraźnego zaproszenia, nie
podejrzewasz nawet iż to co uważasz za azyl może za chwilę stać się twoim
więzieniem.
   Lisa i jej pięcioletnia córka Anouk mieszkają
na uboczu, pewnego dnia wieszając pranie kobieta zauważa mężczyznę.
Instynktownie wyczuwa zagrożenie i zaczyna uciekać do domu, udaje jej się
dobiec i nawet zamknąć drzwi, ale niestety zanim zdąży je zakluczyć nieznajomy
wpada do mieszkania i rzuca się na jedzenie leżące na stole. Lisa wie, że jest
on niebezpieczny i wraz z dzieckiem podejmuje próby ucieczki, gdy kończą się
niepowodzeniem zaczyna zdobywać sympatię włamywacza licząc na cud, że ktoś ich
uratuje. W tym samym czasie Senta, która jest dziennikarką, gubi się w
okolicach zamieszkania przetrzymywanej. Udaje się do niej aby zapytać o drogę.
Kiedy niezauważona przez napastnika orientuje się w sytuacji szybko ucieka i
odjeżdża… Kim jest człowiek burzący spokój Lisy i czy kobieta, która
bezwłasnowolnie staje się świadkiem zawiadomi odpowiednie władze?
   To już druga książka w dorobku holenderskiej
pisarki, ale dopiero ta spowodowała, że zwróciłam na nią uwagę. Lubię sięgnąć
po książki z dreszczykiem, a thrillery psychologiczne szczególnie ponieważ
zawsze intryguje mnie zarówno postępowanie ofiary jak i napastnika. Czytając
blurb miałam wrażenie, że będzie to lektura pełna wrażeń, czy było tak w
rzeczywistości?
   Przyznam szczerze, że gdy pierwszy raz
zobaczyłam książkę na oczy odrobinę się zmartwiłam, taka cieniutka się
wydawała, a co za tym idzie od razu na myśl nasuwało się pytanie czy na takiej
małej ilości stron można umieścić coś dobrego. Wychodzi na to, że jednak można.
Simone Van Der Vlugt bez żadnych wstępów rzuca czytelnika od razu na głęboką
wodę, bez żadnych wstępów, wprowadzeń przechodzi do sedna i od pierwszych zdań
nadaje akcji tempa. Brak w powieści niepotrzebnych i przydługich opisów, ale
każde wydarzenie jest przedstawione w sposób prosty i pomimo krótkich zdań
obrazowy. Fabuła historii jest przemyślana i dopracowana, autorka sprawnie
prowadzi dwutorowy przebieg wydarzeń, kluczy i zmyla czytelnika. Wydawać się
może, że rozgryzło się bohaterów oraz tor, jakim pójdzie autorka, ale chwile
później wszystko obiera inny obrót niż się podejrzewa i po rsz kolejny jest się
w punkcie wyjścia. Niewątpliwym atutem powieściopisarki okazuje się fakt, że
utwór zawiera w sobie dużo psychologicznych wątków, brutalności oraz realności.
   Jestem pod wielkim wrażeniem tego jak Simone
Van Der Vlugt stworzyła postacie. Żadna z nich nie jest przewidywalna, ich
osobowości są rozebrane na części pierwsze – najbardziej skupia się na postaci
Lisy oraz jej córki, ale i inni bohaterowie nie są pozostawieni sami sobie. Od
razu rzuca się w oczy, że każdemu poświęcono należytą ilość czasu. Nie mniej
największa uwa skupia się na tych dwóch przetrzymywanych osobach. Zarówno Lisa,
jak i Anouk w czasie przebywania z przetrzymującym je mężczyzną pokazują swoje
różne oblicza, a już szczególnie matka dziewczynki, która na początku robi
wszystko by uciec, a gdy dociera do niej, że nie może dba o to by małej nic się
nie stało, nawet jej kosztem.
   Nie sądziłam, że ta powieść wciągnie mnie aż
tak bardzo, jej realność miejscami mnie przerażała i bezwiednie zaczynałam
mamrotać pod nosem z niedowierzaniem lub strachem. Wczułam się w akcję i z
zapartym tchem śledziłam następujące po sobie wydarzenia. Czułam te wszystkie
emocje co Lisa, wraz z nią analizowałam każdy krok i próbowałam przewidzieć
postępowanie mężczyzny. To była prawdziwa huśtawka wrażeń. Podobało mi się to, iż
całość była realna i zaskakująca. Simone Van Der Vlugt posiada tę umiejętność,
że krótkimi oraz prostymi słowami potrafi przykuć uwagę i trzymać w niepewności
do samego końca. Pisze bez ubarwiania i tak, że nie ma się do czego przyczepić.
Zarówno styl, forma przekazu, fabuła, jak i bohaterowie są dopracowani. Z całą
pewnością sięgnę po inne jej pozycje.
   Najnowsza publikacja Simone Van Der Vlugt to thriller
psychologiczny na bardzo wysokim poziomie, widać, że autorka poświęciła mu dużo
czasu i dopieściła tak dobrze, jak tylko mogła. Przy  tej książce można zapomnieć o upływającym
czasie i całym otoczeniu. Jest mocna i powodująca dreszcze, bo uświadamia, że
nigdy nie można być pewnym do końca. Wszak los bywa przewrotny, prawda?
*str. 47
Autor: Simone Van Der Vlugt
Tytuł: Bezpiecznie jak w domu
Wydawnictwo: Feeria
Rok wydania: 19 marca 2014
Liczba stron: 234
Seria/cykl wydawniczy: NOX
Książka
przeczytana w ramach wyzwań czytelniczych: Wyzwanie kryminalne

Ten post ma 15 komentarzy

  1. Ha ha ha jak zobaczysz moją recke, a mianowicie wstęp to od razu uprzedzam, mamy podobny, a pierwsza pisałam ;D hihhihi ja nie wiem ale zaczynam się martwić naszymi podobieństwami ;P

  2. cyrysia

    Świetna powieść z dreszczykiem. Mnie się osobiście bardzo podobała.

  3. Kasia Roszczenko

    Nie słyszałam do tej pory o autorce. Fabuła tej książki mnie zainteresowała – chętnie się za nią rozejrzę.

    1. Irena Bujak

      I to jest, kurcze, bardzo nie dobrze, bo to jedna z lepszych powieści z tego gatunku, jakie Bujaczek czytała! 😉

  4. Dominika S.

    Mam tę książkę na oku. Bardzo ciekawi mnie fabuła, a i nie bez znaczenia jest fakt, że dotąd chyba nie miałam okazji czytać holenderskiego thrillera, czas więc to zmienić 🙂

    1. Irena Bujak

      No! Bujaczek liczy, że się spooba, w sumie to jest tego pewna 😉

    1. Irena Bujak

      To ta książka jest jak najbardziej dla Książkówki 😀

  5. Anne18

    Lektura tej książki dopiero przede mną.

  6. Aleksnadra

    Podobała mi się ta książka. Trzyma w napięciu a postacie bardzo dobrze sportretowana, szczególnie te zależności kat- ofiara.

    1. Irena Bujak

      Dokładnie, zależność między katem, a ofiarą była bardzo dobrze opisane.

Dodaj komentarz