Odmawianie sobie dobrych rzeczy za bardzo weszło mi w krew. Rzeczy, które były zbyt tuczące, jadłam tylko wtedy, kiedy ktoś mnie obserwował i wyraźnie do tego zmusił. Kiedy jednak nie musiałam przed nikim udawać, wolałam sięgnąć po coś, co po prostu pozwoliłoby mi na przeżycie, bez wciskania w siebie zbędnych kalorii.*
Czy to nastolatek, czy niejeden dorosły ma w sobie coś, co chciałby zmienić. I nawet jeśli to akceptujemy, to czasem zmiana byłaby naprawdę mile widziana. I nie jest to niemożliwe, bo jeśli tylko czegoś bardzo pragniemy i dążymy do celu, możemy osiągnąć sukces. Ważne jednak, by robić to z rozwagą i bez szkody dla samego siebie. Co jednak zrobić, gdy chęć lepszego wyglądu wygra z rozsądkiem?
Zarys fabuły
Viktoria powinna się cieszyć. Jej psycholożka twierdzi, że wygrała walkę z anoreksją i może zacząć nowy etap w życiu. Nie tylko bez choroby, ale również poza murami domu. Wybiera się na studia i zamierza mieszkać w akademiku. Z jednej strony nie może się tego doczekać, a z drugiej czuje nieustanny lęk. Nie jest przekonana czy do końca wygrała z anoreksją. Nadal uważa, że jest brzydka i gruba. Jedynie pragnienie nierozczarowania mamy powoduje, że przekonuje się, by coś zjeść. Nie wie jeszcze, że studia postawią na jej drodze jeszcze kogoś, komu zacznie na niej zależeć. Kto będzie chciał sprawić, by ujrzała w końcu, jak jest piękna na zewnątrz, jak i wewnątrz. Czy będzie w stanie w to uwierzyć?
Jeśli ktoś mnie teraz zapyta, jaka jest moja ulubiona książka Dominiki Smoleń, to bez wahania wskaże jeden tytuł. Mowa tu oczywiście o Leć, motylku!. Co mnie w niej tak urzekło?
Zarys fabuły
Dominika Smoleń, niezależnie od tego, jaki temat porusza w swoich książkach, ma niebywale lekki styl pisania. W Leć, motylku! widać to bardzo wyraźnie, bo chociaż książkę czytało mi się wręcz ekspresowo i przy tym trafiały się sceny zabawne i wzruszające, to w odpowiednich momentach wyczuwałam należytą powagę oraz fakt, iż autorka poczytała o anoreksji przed rozpoczęciem pisania. Czułam, że wie, o czym pisze i pokazuje, jak trudna jest to choroba. Ile pracy, samozaparcia i siły wymaga walka z nią. Dominika tym tytułem pokazuje, jak ważne jest wsparcie bliskich. Jednak Leć, motylku! to nie tylko ta choroba, ale również żal do rodzica, który porzuca i tworzy nową rodzinę. To też próba samodzielnego życia, szantaże, przyjaźń oraz miłość. Jestem zachwycona tym, że na niespełna 300 stronach poruszono sporo wątków łączących i tworzących całość, która porusza najgłębsze zakamarki duszy. Tutaj cały czas coś się dzieje, a jeśli nie, to trafiałam na przemyślenia, które dają do myślenia.
O bohaterach słów kilka
Autorce należą się również brawa za kreacje postaci. Podoba mi się, że są tacy różni i tak charakterystyczni. Nie da się ich nie lubić. Viktoria nie ma łatwo, dla niej każdy posiłek to walka z tym, co w niej i z tym, co nakazuje rozum, z tym, na co ma nadzieję mama. To też młoda kobieta odrzucona przez ojca. Z każdą stroną poznawałam jej myśli i emocje. Podobało mi się jej podejście i to, że starała się walczyć z chorobą. Nie mogę też zapomnieć o Alexie. Może i jest trochę zbyt idealny, ale w żadnym wypadku mi to nie przeszkadzało. Wesoły, bezpośredni, otwarty i opiekuńczy. No i przede wszystkim odpowiedzialny. Jestem oczarowana jego zachowaniem wobec Viki. Przebijał się przez jej mury obronne, czuł, że się w niej zakochał, ale nie oszukiwał jej i póki nie wyplątał się z pewnej relacji, nie przekraczał pewnych granic.
Na zakończenie
Wiecie co? Ja Leć, motylku! przeczytałam już z trzy razy i mam ochotę zrobić to po raz kolejny. Już dawno żadna książka tak bardzo nie zapadła mi w pamięci i nie sprawiła, że tyle o niej myślałam. Zżyłam się z bohaterami. Wraz z nimi przeżywałam kolejne dni, ich sukcesy i porażki, a przemyślenia traktowałam, jakby listy pisane do mnie, bym mogła mocniej poczuć lub lepiej zrozumieć. Dominika Smoleń znowu zdobyła moją całkowitą uwagę i kawałek serca. Bo tej powieści nie da się obojętnie czytać. Serce samo rwie się do bohaterów, a umysł przetrawia najdrobniejszy moment.
Leć, Motylku! to historia, która może dziać się właśnie gdzieś w naszym otoczeniu. Dominika Smoleń opisuje walkę z chorobą, porzucenie przez rodzica i brak akceptacji siebie. I robi to tak, że nie sposób oderwać się od tej historii. Porusza, bawi i wzrusza. Przede wszystkim jednak kładzie nacisk na to, że najważniejsza jest pomoc specjalisty i wsparcie najbliższych. Polecam z całego serca!
(..)nie warto zajmować się tylko i wyłącznie swoim wyglądem, żeby zaimponować innym, ale ważne jest być kimś unikatowym dla kogoś, kto to doceni.*
Autor: Dominika Smoleń
Tytuł: Leć, Motylku!
Wydawnictwo: Lucky
Wydanie: I
Data wydania: 2021-01-30
Kategoria: new adult
ISBN: 9788366332409
Liczba stron: 288
Ocena: 8/10
bardzo dużo słyszałam o tej książce, ale nie miałam okazji jej czytać, mam nadzieję, że nie długo nadrobię
Słyszałam już nie raz o tej książce. Chętnie przeczytam coś, dzięki czemu sama mogę poczuć się lepiej i uwierzyć, że pryzszłośc niesie wiele dobrego.
Zaciekawiłaś mnie bardzo- muszę się z nią zapoznać
Jeśli chodzi o twórczość tej autorki to mam co nadrabiać w najbliższym czasie.
Nie miałam okazji czytać tej książki i chętnie skuszę się na tę lekturę.
Widzę, że to mocna poruszająca historia…