Myślisz, że jak się o czymś nie gada, to znika? Nie ma tak lekko. Problemu w ogródku nie zakopiesz.*
Nie zawsze to, co mamy jest tym, czego potrzebujemy. Bywa jednak, że nie odkryjemy tego, dopóki nie sprawdzimy, jak smakuje inne życie. Czasem nie chcemy tych zmian i wręcz od nich uciekamy. Niestety nie zawsze jest to możliwe, zwłaszcza gdy strach i przyzwyczajenie walczą z o wiele większym uczuciem…
Zarys fabuły
Luiza i Rafał są jak dwie przeciwności. Ona to rozpieszczona przez rodziców, ale jednocześnie bardzo dobra pani Sołtys. Dla ludzi ze swojej wioski zrobi wszystko. Niczego jej nie brak, a na dodatek ma narzeczonego, którego wszyscy jej zazdroszczą. On z kolei wiele przeszedł w swoim życiu i nie jedno przewinienie ma na swoim koncie. Teraz pragnie tylko zapomnienia i spokoju. Tych dwoje nigdy, by się nie spotkało, gdyby Rafał nie kupił jednego z domów, a Luiza nie byłaby sobą i nie pomagała w potrzebie. Początkowa niechęć powoli przeradza się w nić porozumienia, ale żadne z nich nie podejrzewa, że ta znajomość może być zarówno dobra, jak i katastroficzna w skutkach…
Twórczość Beaty Majewskiej śledzę od samego początku. Może nie wszystko udaje mi się przeczytać, ale trzymam rękę na pulsie – że się tak wyrażę. Dlatego też, gdy pojawiła się zapowiedź Zapomnij, że istniałem i po przeczytaniu opisu stwierdziłam, że chcę teraz to przeczytać, skusiłam się. Czy było warto?
Moje przemyślenia
Znam już styl pisania Beaty i pod tym względem wiedziałam, czego mogę się spodziewać. Zapomnij, że istniałem, jest napisane lekko, ale naprawdę dobrze stylistycznie i językowo. Autorka ma swój charakterystyczny styl przedstawiania historii i jak widzę, to nie ulega zmianie. Czuć tutaj emocje, poprzez opisy można wyobrazić sobie konkretne sceny, dialogi czy widoki. Jednak brak tutaj zbędnych opisów i rozwlekłych zdań. Ot, w krótkich zdaniach umieszcza wszystko, co inni rozpisują na całe akapity. I nie jest przesadnie słodka. Naprawdę, czasami mniej uważny czytelnik może odebrać niektóre sytuacje, jako te ukierunkowane na jedno. Lubię to u Beaty. Bo pokazuje trochę inną odsłonę miłości. Bardziej realną? Bez tych motylków i tony lukru.
Plusem w Zapomnij, że istniałem, jest też to, że nic tutaj nie dzieje się za szybko. Wszystko ma swój czas oraz miejsce. A nawet gdy już do czegoś dochodzi, to nie ma nagłej zmiany, wielkiej miłości i uleczenia ran. Nawet koniec nie dał mi tej gwarancji. Prawdę mówiąc, finał sprawił, że musiałam zbierać szczękę z podłogi.
Słów kilka o bohaterach
Już wyżej wspominałam trochę o tym, jak głowni bohaterowie się różnią. Z każdą przeczytaną stroną tych różnic jest coraz więcej, ale dostrzegam również podobieństwa. Widoczny dla mnie był też proces poznawania się, to, jak prawdę o nich odkrywałam nie tylko ja. Oni sami siebie oraz wzajemnie również. Luiza poznała smak delikatności oraz szorstkości, ale i szczerego uczucia. Sama też zaczęła się zmieniać i dostrzegać swoje poprzednie zachowanie, które czasami pozostawiało wiele do życzenia.
Na zakończenie
Początkowo miałam mieszane uczucia i nawet kręciłam trochę nosem. Bałam się, że tutaj jednak się rozczaruję. Na szczęście z każdą przeczytaną stroną wciągałam się coraz bardziej w historię. Zapomnij, że istniałem, czyta się szybko i z rosnącym zainteresowaniem. Znalazłam w powieści trochę napięcia i dreszczyku. Były sceny, zabawne, namiętne, poruszające, a także irytujące. To niby tylko romans i wokół niego toczy się całość, ale Beata zadbała również o wątki poboczne. No i oczywiście o finał z przytupem. Po zamknięciu książki byłam ogromnie ciekawa, w jakim kierunku podąży autorka i czym jeszcze mnie zaskoczy.
Polecam Zapomnij, że istniałem fanom książek Beaty, jeśli jeszcze nie czytaliście. To autorka, jaką znamy i lubimy. Polecam też tym czytelnikom, którzy lubią niesztampowe romanse, gdzie o happy end nie jest tak łatwo.
Autor: Beata Majewska
Tytuł: Zapomnij, że istniałem
Wydawnictwo: Jaguar
Wydanie: I
Data wydania: 2020-05-13
Kategoria: romans
ISBN: 9788376868745
Liczba stron: 376
Ocena: 7/10
Zapomnij, że istniałem
Zapomnij, że istniałem | Pamiętaj, że byłam
Jak wiesz, nie jest to mój ulubiony gatunek czytelniczy, ale dużo dobrego słyszałam o twórczości tej autorki, dlatego myślą, że kiedyś sięgnę po którąś z Jej książek. 😊