Jeśli chcesz zacząć wszystko od nowa, raz na zawsze zatrzaśnij drzwi do przeszłości.*
Przeszłość jest jak cień, który za nami podąża, ale w przeciwieństwie do cienia od przeszłości można się odciąć. Nie będzie to proste, ale jeśli nam na czymś bardzo zależy i ma się potrzebne środki, warto zaryzykować, bo nie ma nic gorszego niż pozwolenie, by zwyciężył strach i ludzie, którzy się karmią naszymi lękami.
Trzy przyjaciółki – Majka (pracownica korporacji, wielbicielka przygód na jedną noc), Julia (nie potrafi być sama i zawsze szuka partnerów dużo starszych od siebie, którzy tylko ją wykorzystują) i Gabriela (kosztorysanta zajmująca się ojczymem, który przeżył ubeckie tortury, marzy o – a jakże – małym białym domku, na który niestety jej nie stać). Kobiety, chociaż bardzo różne, zawsze mogą na sobie polegać i wiedzą, jak się zachować w trudnych chwilach. Gdzieś obok pojawiają się trzej bracia i ich losy plączą się z bohaterkami, niektórych po raz kolejny…
Ostatnią książką Katarzyny Michalak, jaką przeczytałam, była Kawiarenka pod Różą. Po tym tytule na długi czas dałam sobie spokój z książkami autorki, która w moim odczuciu zrezygnowała z jakości na rzecz ilości, co skutkowało oddawaniem w ręce czytelników powieści niedopracowanych i zwyczajnie złych. Czułam też przesyt schematami znanymi z każdej jej książki. Mając jednak w pamięci jej wcześniejsze książki do których mam sentyment, postanowiłam, że dam jej jeszcze jedną szansę i zabrałam się za Leśną Polanę, napisaną po długiej przerwie. Czy było warto?
Jeśli mam być szczera, to jest to chyba jedyna książka, którą tak długo czytałam (listopad 2016 – kwiecień 2017) i która musiała tyle czasu odczekać, bym mogła uporać się z tekstem o niej. Nawet po takim czasie nie zapomniałam ani jednego zarzutu, jaki mam wobec Leśnej Polany. Niby mówi się, że ważne, by pamiętać, co się przeczytało, ale nie sądzę, by Michalak chodziło o takie zapamiętanie.
Od czego by tu więc zacząć?
Może od tego, że z jednej strony wszystko udaje się jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, ale z drugiej jest człowiek, który wszystko niszczy i budzi strach. Osoba na wskroś przesiąknięta złem, tak okrutna, że aż… nierealna. Bo bądźmy szczerzy, nie ma ludzi niepokonanych, nikt nie ma aż takiej władzy, by go nie przezwyciężyć (a zwłaszcza tak bogaci i wpływowi bracia Prado, no nie?). I to nie jedyna kwestia braku realności czy rzeczywistego przedstawienia wydarzeń. Przykładowo, była sytuacja, w której Majka poznaje Marcina w clubie, nie udaje jej się jednak go wyrwać, ale na drugi dzień poznaje Patryka, jego brata BLIŹNIAKA i go nie kojarzy. No, chyba że nie byli jednojajowi, ale o tym nie wyłapałam nic w tekście.
Przeraża też fakt uwielbienia autorki do szczegółowych, wręcz detalicznych opisów tortur ubeków, jakimi posługiwali się podczas “przesłuchań” wobec polaków. Większość książki to opis okrucieństwa Hitlerka i niestety nie przekonało mnie to. Ten tytuł miał być powieścią obyczajową o Gabi i Wiktorze, a nie biografią tego człowieka. Po co te… straszne detale i to w takich dużych ilościach w tym gatunku? By poruszyć, bo ten temat zawsze wstrząsa? Może by zapełnić brak treści lub pomysłu na rozwinięcie, podobno, głównych wydarzeń? Sama relacja Gabrieli i Wiktora to może zaledwie 150 stron.
Kolejną sprawą jest zupełny brak emocji. O ile we wcześniejszych książkach Michalak, nawet jeśli były złe, nie brakowało emocji i na końcu czułam potrzebę sięgnięcia po kontynuację, tak tym razem nie poczułam nic. Przez ponad 300 stron czułam jedynie znużenie i niesmak, że z historii, która zapowiadała się dobrze powstała opowieść o “bestii”, która jest niezwyciężona. Nie potrafiłam zżyć się z bohaterami, nie czułam żadnego zaangażowania i czytałam… czytałam, by z czystym sumieniem móc mówić, że dałam jej szansę do samego końca.
Następnym minusem są bohaterowie. Płascy, nierealni, szablonowi, mdli, do bólu schematyczni. Nie potrafiłabym wymienić cech różniących postacie. Autorka w ich tworzeniu popadała z jednej skrajności w drugą. Ktoś był albo dobry, albo zły, nie było nic pośrodku. Sama nie wiem, kto był główną postacią, Hitlerek (z tego, co wyczytałam mogłabym o nim napisać osobny tekst), czy Gabi i Wiktor, którzy są zaledwie “liźnięci”?
I to na, co prędzej bym nie zwróciła uwagi, ale teraz je wyłapuję. Błędy, sama je popełniam, ale co innego palnąć byka w notce na blogu, a co innego, gdy znajduje się je w książce. Źle zapisane końcówki (“przygarną” zamiast “przygarnął”, “kiwną”, gdy powinno być “kiwnął”, cała masa powtórzeń, złe szyki zdań. W szoku jestem, że książka przeszła korektę i nic z tym nie zrobiono.
Nie znalazłam w tym tytule ani jednego plusa, nie zliczę, ile razy wzdychałam zirytowana i przewracałam oczami, czytając o tych absurdalnych rzeczach. Pewnie zostanę skrytykowana za krytykę wątku z Hitlerkiem, ale zaznaczam, że nie krytykuję tego tematu, a jedynie tak szerokie opisanie w obyczajówce i stworzenie tak oderwanej od rzeczywistości postaci.
Z mojej strony mówię NIE temu tytułowi i nie mam zamiaru sięgnąć ani po kontynuację trylogii, po żadną inną książkę autorki też nie. Moja przygoda z piórem Katarzyny Michalak się zakończyła.
Musiałam to dodać 😀 |
Autor: Katarzyna Michalak
Tytuł: Leśna polana
Wydawnictwo: Znak Litera nova
Wydanie: I
Data wydania: 2016-11-09
Kategoria: lit. obyczajowa
ISBN: 9788324036905
Liczba stron: 320
Ocena: 1/10
Leśna Trylogia:
Leśna polana | Czerwień jarzębin | Błękitne sny