Dante chciał pokazać, że miłość pochodząca od Boga jest czysta, ale gdy trafia w nasze ręce, potrafimy to spieprzyć. My, zwykli śmiertelnicy, często nadużywamy miłości. Miłość zbyt silna może być tylko żądzą, a miłość nadużywająca może doprowadzić do gniewu…*
Mówi się, że przeszłość nas kształtuje, nasze przeżycia i nabyte doświadczenia budują nasz charakter. Uczą patrzenia na świat, dostrzegania dobra i zła, przygotowują na to, co może nadejść. Tylko czy tak często doświadczenia muszą pierw nas złamać, by mieć szansę na słońce w naszym życiu?
Harper Connelly się ukrywa, nie tylko przed tym, co spotkało ją w przeszłości i nadal jej zagraża, ale też przed normalnym życiem. Boi się kontaktu z innymi, stroni od ludzi, boi się wręcz zbliżenia do kogoś. Wstydzi się swojego ciała, a raczej tego, co na nim musi nosić już do końca swych dni. Pozwala, by jej oprawca miał nad nią władzę, ale ma już tego dość i chce to zmienić. Pierwszym jej krokiem jest zrobienie tatuażu, który ukryje jej powód do wstydu. Trafia do studia, którego właścicielem jest Trent Andrews, wiedzący z doświadczenia nabytego w pracy, jak ważne dla niektórych są tatuaże. To jak nowa szansa na początek życia z czystą kartą, którą bardzo chce dać Harper.
Najtwardsza stal trafiła do mnie jeszcze w tamtym roku i nawet szybko ją przeczytałam, pamiętam też, że parę razy wróciłam do swoich ulubionych scen. Na opisanie jednak musiała trochę poczekać. Czemu? Nie potrafię tego wyjaśnić, ale czasem muszę poczekać sporo czasu, by móc wyrazić swoje zdanie na temat jakiejś powieści. Co więc myślę o pierwszym tomie Tatuaże?
Wszechświat zawsze układa wszystko tak, żeby dać nam to, czego potrzebujemy, a nie to, czego pragniemy.*
Scarlett Cole nie zaskakuje niczym nowym, ale jednocześnie dba o to, by czytelnik nie czuł znużenia w trakcie czytania. Najtwardsza stal jest powieścią lekką, chociaż poruszane w niej tematy do takich nie należą. Fabuła jest ciekawie skonstruowana, autorka potrafi pisać tak, żeby odbiorca zaangażował się w treść i poczuł to, co bohaterowie. Emocje zawarte na tych stronach przechodzą na czytelnika i go angażują – ja śledziłam bieg wydarzeń z ogromnym zainteresowaniem i nawet przez chwilę nie czułam, żeby akcja nagle zwolniła czy przestało być ciekawie. Wiecie, to typowy romans, ale nie jest przesłodzony, nie brak tu gorzkiej pigułki zwanej życiem.
Bohaterowie. Są naprawdę bardzo dobrze przedstawieni. Tacy zwykli ludzie, którzy muszą zapracować na swoją przyszłość. To chyba jeden z wielu ich plusów. Harper można podziwiać, długo myślałam, co ja bym zrobiła, będąc na jej miejscu i wcale nie jestem pewna czy bym miała w sobie tyle odwagi i siły, co ona. Nieważne ile czasu, by minęło. Ona jednak trwała i zebrała się na odwagę, by zacząć od nowa, zaufać ludziom. Trenta nie da się nie lubić, jest uroczy, zabawny, opiekuńczy i przede wszystkim jest sobą. Ich relacja porusza serce, ale rozum czasem szeptał, że pewne rzeczy działy się zbyt szybko.
Najtwardsza stal sprawdzi się idealnie jako przerywnik od tych ambitniejszych, czy też bardziej angażujących powieści. Niebanalny romans z ciekawą fabułą, postaciami, które zdobywają sympatię i emocjami na niemal każdej stronie. Zżyłam się z bohaterami i im kibicowałam, ponadto dostrzegłam też to, co chciała autorka przekazać, przypomnieć i utrwalić w naszej pamięci – nie ważne jak źle może być, kiedyś zacznie być lepiej.
Tak jak wspominałam Najtwardsza stal to lekki romans, który sprawdzi się w długie letnie leniwe popołudnie. Jest romantycznie i zabawnie, ale też drastycznie i życiowo. Wszystko w odpowiednich proporcjach. Chętnie poznałabym kolejne tomy serii.
W życiu nie chodzi o to, by się odnaleźć, ale żeby coś stworzyć.*
Autor: Scarlett Cole
Tytuł: Najtwardsza stal
Wydawnictwo: Akurat
Wydanie: I
Data wydania: 2017-09-20
Kategoria: romans
ISBN: 9788328706415
Liczba stron: 352
Ocena: 6/10
Tatuaże:
Najtwardsza stal | Rozdarte serce | Śmiały podryw | The Darkest Link