Na początku chciałam podziękować Lenie i Tajemnicy za akcję „Włóczykijka” ;). Każda goszcząca u nas książka sprawia nam przyjemność. Przyjemność czytania, poznawania innych jeszcze nie odkrytych blogów i kontaktu z autorami ;).
Dziękuję!!
Początkowo gdy czytałam pierwsze recenzje „Sosnowego dziedzictwa” byłam jej nie pewna, miałam wrażenie, że gdy za nią się zabiorę to mi się nie spodoba. Czemu? Nie wiem… Ale odłożyłam je na czasy „zobaczę u kogoś to przeczytam”. No ale dzięki „Włóczykije” miałam możliwość sprawdzić czy moje negatywne nastawienie miało podstawy. Jak się okazało nie miało i na całe szczęście ;).
Książka zaczyna się w momencie gdy 35-letnia Anna Towiańska przyjeżdża na Kujawy by zobaczyć Sosnówkę. Od razu spotyka samych miłych i usłużnych ludzi. Mecenasa Witkowskiego, Karolka, Pana Dyzia, Marzenę, Grzesia, Panią Irenkę (moja imienniczka!), Grzesia i wielu innych. Aara zapomniałabym o Szysce, suni, która została porzucona przez właścicieli. Anulka jest zachwycona Sosnówka, która jednak potrzebuje remontu. Lecz czy to jakaś przeszkoda? Wspomnę jeszcze, że Pani Maria zabiera nas również w podróż do czasów powstania Warszawskiego, w którym zginęło mnóstwo osób. Zabiera nas tam, żeby nam rozjaśnić trochę losy rodziny Anny.
Nie będę się rozpisywać o tym co się tam dzieje by nie zabrać czytelnikowi przyjemności odkrywania tej historii. Osobiście jakoś od 3 rozdziału daje sobie mentalnie w twarz, że tak negatywnie o niej myślałam. No jak ja tak mogłam?? „Sosnowe dziedzictwo” jest pełne ciepła, wiary w ludzi i szczęśliwe zakończenia. Strasznie polubiłam Anne. Jest taka otwarta, kompromisowa, nie ocenia ludzi po wyglądzie. Nie wykorzystuje swojego wyglądu (ja też tak chce! ;() baaa ona chyba nawet nie jest świadoma jak wpływa na mężczyzn. Przypomniała mi się tu scena jak dwaj panowie wzrokiem i postawą zaznaczali swoje terytorium, ale żeby Anulke zapytać to już nie łaska. Faceci ;). Ale wracając do Anny. Polubiłam ją za Szyszkę, za to jaka dla niej jest. Za to jak traktuje ludzi. Wszyscy są dla niej równi. A gdy pojawił się Florek to przepadłam. Mało kto potrafi trafić do serca małego chłopca po przeżyciach.
Pani Ulatowska napisała piękną historię dzięki której przenosi nas do miejsca, w którym wszystko jest możliwe. Tylko jedno mnie oburzyło 😉 Co Pani ma do Pikusiów? Ja jako właścicielka jednego Pikusia bronie ich! 😉 Hi hi… Żartuje.
Polecam ją wszystkim! A ja już nie mogę doczekać się kontynuacji! 😉
Polecam ją wszystkim! A ja już nie mogę doczekać się kontynuacji! 😉
Książka z akcji Włóczykija przekazana przez Wydawnictwo Prószyński i S-ka
Tytuł: Sosnowe dziedzictwo
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Rok wydania: luty 2011
Liczba stron: 396
Już od dawna myślę o tej książce, i z całą pewnością w końcu ją dostane w swoje łapki 🙂
Bardzo dziękujemy za miłe słowa 🙂
Bardzo się cieszę, że książka sprawiła Ci tyle radości 🙂 "Sosnowe dziedzictwo" jest na prawdę przesympatyczne i ja również czekam z niecierpliwością na kontynuację.
Tajemnica.
Z "Sosnowym dziedzictwem" to u mnie jest tak – jak o tej książce usłyszałam i jeszcze nie było do niej zbyt wielu opinii, recenzji itd. to nawet zapałałam chęcią jej przeczytania, a teraz… Teraz lektura ta jest mi odleglejsza, najpewniej sięgnę po nią na jesieni kiedy ogólne 'bum' przycichnie…
Oglądałam ją w empiku, ale nadmiar kupionych ostatnimi czasy książek kazał mi się powstrzymać. Przecież w końcu i tak ją przeczytam.
@ toska82 – dostań, dostań bo warto 😉
@ Tajemnica – to razem czekamy na drugą część 😉
@ Bellatriks – nawet jesienią myślę, że Ci się spodoba 😉
@ monotema – no ja przeczytałam szybciej niż myślałam 🙂
Książka czeka na przeczytanie jak już ją dorwę. Co recenzja, to bardziej upewniam się, że chcę przeczytać. Ostatnio miałam nawet kupić, ale akurat inna pozycja była wyżej na liście do zdobycia 🙂
Pikusie ? Czy to takie małe pieski ?
Nie mogę się doczekać kiedy ja dostanę ją w łapki 😀
@ Aneta – naprawdę warto ją przeczytać 😉
@ jusssi – Pikuś to imię dla psów 😉