Dziany, Nadziany, Gianni oraz worek pecha

„– O Jezusicku
kochany, o w kurwę jebane, panie milicjancie kochany, to nasienie
diabelskie zatruło mi wszystkie pomidory! Uschły jak nic! Wszyściutkie!”.*
Pecha miewa
każdy, czasem są to jednorazowe sytuacje, a chwilami jeden ciąg niefortunnych
wypadków. Tak czy inaczej, w końcu ta zła passa się kończy i wszystko wraca na
właściwe tory. Zazwyczaj tak bywa, jest jednak ktoś, kogo te złe licho nie
opuszcza i nigdy nie wie czy w danej chwili nie wydarzy się coś strasznego lub
ośmieszającego.
Porucznik Filip
Nadziany ma już dość swojego pecha, tego, że cały czas z niego żartują i go
wyśmiewają oraz pracy w mieście. Przeprowadza się do małej osady – Paszczy –
gdzie odziedziczył dom po krewnym i tam zaczyna służbę w policji. W tym samym
czasie do kraju zjeżdża Gianni, będący zabójcą na zamówienie, ma do wykonania
pewne zlecenie i przy okazji chce odwiedzić swojego brata, Krystiana Dzianego,
mundurowego rozpoczynającego na własny rachunek karierę detektywa. Losy tej
trójki się plączą i sprawy przybieraj niespodziewany obrót. Walka między
gangami, ucieczki, poszukiwania i… a przekonajcie się sami.
Z
twórczością Olgi Rudnickiej pierwszy raz spotkałam się przy okazji czytania
„Natalii5”, co ja się naśmiałam, to moje, następnie był „Cichy wielbiciel” –
już nie zabawny, a wywołujący dreszcze i ciarki na plecach. Następnie zaś
powrót do sióstr Sucharskich w „Drugim przekręcie Natalii”. Wszystkie trzy
tytuły mnie zachwyciły i wiedziałam, że Rudnicka stanie się jedną z moich
ulubionych pisarek.
Po
zapoznaniu się, jak dotąd, z czterema książkami autorki śmiało mogę napisać, że
tym co cechuje styl pisania autorki jest dynamiczność prowadzenia fabuły, w jej
historiach zawsze dzieje się dużo, szybko i intensywnie. Nie ma nawet chwili by
się nudzić czy chociaż czuć chęć odłożenia powieści na bok. Nie ma takiej
możliwości, bo jak najszybciej chce się poznać zakończenie. Co jeszcze wyróżnia
twórczość powieściopisarki, to niebywałe poczucie humoru, w „Fartownym pechu”,
jak i innych tytułach nie ma chyba nawet jednego momentu gdzie nie chce się
chociażby uśmiechnąć. Rudnicka bardzo umiejętnie plącze komedię z kryminałem,
tworząc historię w sposób, spójny logiczny, a także pod każdym względem dopracowany.
Akcja, jak już wspominałam, toczy się szybko i zawile. Taki właśnie jest
„Fartowny pech” – prze zabawny, intrygujący, przezabawny, pełen akcji i
przezabawny.
Dziany,
Nadziany, Gianni są postaciami niezwykle barwnymi i nieprzewidywalnymi.
Zaskakują na każdym kroku i za nic nie można ich rozgryźć. Różnią się od siebie
jak tylko jest to możliwe. Nadziany zdobył chyba moją największą sympatię, bo
częstotliwość z jaką spotykały go pechowe sytuacje oraz to, co mu się
przytrafiało, było… rozbrajające. Nie mniej interesującą postacią był Gianni,
zabójca z zasadami, których zawsze przestrzega. Z jednej strony facet, którego
wszyscy się boją, a z drugiej facet, który nie da skrzywdzić niewinnej osoby.
Muszę przyznać, że z miejsca zdobył moją sympatię.
Cóż mogę
napisać. Miałam, co do tej książki, pewne oczekiwania i nie zawiodłam się.
Liczyłam na dużą dawkę śmiechu, chociaż trochę zawiłą historię i nutkę
niebezpieczeństwa. I wszystko to dostałam, ubawiłam się do łez, przy niektórych
scenach wręcz nie mogłam się uspokoić i co spoglądałam z powrotem na czytnik wszystko
zaczynało się od nowa. Fabuła wciągnęła mnie od pierwszych stron i trzymała w
napięciu do samego końca. Wczułam się w akcję, zżyłam z bohaterami i z
prawdziwym zainteresowaniem śledziłam ich losy. Fakt, że nie są to Natalie, ale
wyśmienicie się bawiłam przy „Fartownym pechu” i już czekam na kolejną książkę
autorki.
Komu mogę
polecić książkę? Zdecydowanie fanom twórczości Olgi Rudnickiej, zwolennikom
mieszanek gatunkowych, w tym przypadku komedii i kryminału oraz sympatykom
czarnego humoru. Co prawda nie leje się tu krew strumieniami, ale dreszczyk
emocji i mnóstwo zabawnych sytuacji jest. Polecam z czystym sumieniem i
ogromnym entuzjazmem.
„Kryś
przebiegł przez podwórze, rozglądając się czujnie, czy nie pędzi za nim
przebrzydłe białe ptaszysko, łopoczące skrzydłami i gęgające straszliwie.
Jego gospodyni twierdziła, że to tylko nieszkodliwa gęś, ale nie był co
do tego przekonany. To znaczy, wierzył, że to gęś, miał tylko wątpliwości co
do owej nieszkodliwości. Uszczypnęła go wczoraj w tyłek i nie
dał sobie wmówić, że to z sympatii. W dodatku goniła go po podwórku
i syczała jak bazyliszek. A ta wiedźma z piekła rodem śmiała się
do łez”.**

*Olga Rudnicka, „Fartowny pech”, s. 39
**Tamże., s. 125,126
Autor: Olga
Rudnicka
Tytuł: Fartowny
pech
Wydawnictwo:
Prószyński i S-ka
Rok wydania:
10 czerwca 2014
Liczba
stron:
304

Ten post ma 25 komentarzy

  1. Le Sherry

    Ta książka nie mogła zrobić na tobie negatywnego wrażenia, skoro ja straciłam dla niej głowę! JA! 😀 Powiem ci szczerze, że też najbardziej polubiłam Nadzianego, a później Giannego. I w ten sposób, dociera do mnie, że skoro utrzymujesz, że "Natalii 5" są zabawne, to nie ma opcji, żebym po nie mogła nie sięgnąć. Pani Rudnicka ma u mnie wielkiego plusa za "Fartowny Pech", a teraz z przyjemnością będę poznawać inne jej twory. 🙂
    Pozdrawiam!
    Sherry

    1. Irena Bujak

      No fakt, nie mogło mi się nie spodobać, w końcu to Rudnicka. No i Tobie się podobała, a to mówi samo za siebie. A za Natalie się bierz jak najszybciej, bo w styczniu już trzecia część będzie. 😉

  2. Joanna Stoczko

    No to w takim razie mamy podobne wrażenia względem tej książki 🙂
    Wręcz idealnie się nadaje, aby zatłuc chandrę… śmiechem, nieudawanym kabaretem.
    Co prawda jest to moja pierwsza książka tej autorki, którą miałam przyjemność przeczytać (dzięki Tobie, za co jeszcze raz dziękuję), ale bez wątpienia na niej nie poprzestanę 😉

    1. Irena Bujak

      Dokładnie tak. 😉 Rudnicka słynie z takich powieści, więc bierz się za inne jej tytuły. Zapewniam, że się nie zawiedziesz. 😉

  3. Anonimowy

    Hm.. Mam na razie mieszane uczucia. Może kiedyś sięgnę, ale czy na pewno? Czas pokaże, bo na razie nie jestem pewna. [ Szept Myśli ]

  4. cyrysia

    Uwielbiam tę książkę. Jej historia rozbawiła mnie niesamowicie 🙂

  5. Adriana B

    Książka czeka na półce 😉 Jestem ciekawa czy takie pomieszanie gatunków mi się spodoba;)

  6. anek7

    Popieram w całej rozciągłości. Przed tobą jeszcze kilka starszych książek pani Olgi i namawiam abyś po nie sięgnęła. Mnie w każdym razie podobały się wszystkie.

    1. Irena Bujak

      Mam wszystkie dotąd wydane jej książki i z pewnością je przeczytam. Nie ma innej opcji 😉

  7. Kasia Roszczenko

    Uwielbiam Rudnicką za jej pióro, które poznałam już jakieś 4 lata temu. Na szczęście udało mi się wygrać tę książkę bo wiem po wielu opiniach i twoja również to potwierdza, że jej lektura to świetna przygoda.

    1. Irena Bujak

      To zdecydowanie ta też przypadnie Ci do gustu. Mega dawka humoru gwarantowana 😉

  8. Agnieszka P.

    Bardzo lubię książki Rudnickiej. Chcę przeczytać tę książkę, ale w bibliotece cały czas wypożyczona 🙂

  9. monalisap

    Lubię takie połączenia gatunkowe i książki Rudnickiej, na ten tytuł poluję już od jakiegoś czasu w bibliotece.

  10. Joanna S.

    Do jej książek nie trzeba mnie jakoś specjalnie zachęcać, uwielbiam 🙂

  11. Nie lubię tego uczucia, gdy nie znam utworów autorki, której pióro wszyscy wokół zachwalają:D Ale że tytuł ten od dość dawna mam w planach, to wiem, że zaspokoję w końcu swoją ciekawość:) A która książka autorki jest według Ciebie najlepsza?

  12. O tak dawna mam tę książkę, że już o niej zapomniałam! dziękuję za przypomnienie, zaraz ją wydobędę z czeluści półki. Niech leży na widoku 😉

Dodaj komentarz