Marzyło jej się prawdziwe, magiczne, białe Boże Narodzenie, na wsi, w drewnianej chacie…*
Wszyscy pragniemy być szczęśliwi i chcemy odnaleźć swoje miejsce na ziemi. Czasami przychodzi to, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, ale bywa i tak, że trzeba na to czasu. Zwłaszcza że pomimo poszukiwań uzbrojeni w ochronne pancerze nie pozwalamy sobie dostrzec, że mamy to na wyciągnięcie ręki.
Zarys fabuły
Dwudziestokilkuletnia singielka z Warszawy od zawsze marzyła o Bożym Narodzeniu na wsi. Gdy Matylda wyczuwa, że ma szansę je spełnić, trochę podstępem wprasza się na święta do swojej koleżanki z pracy Halszki, która pochodzi z Podlasia. Miastowa kobieta szybko przekonuje się, że rzeczywistość znacznie różni się od tego, co widziała w filmach i wyczytała z książek. Nie zniechęca jej to jednak i stara się dostosować to, co widzi do swoich wizji. Kolejne kroki kobiety doprowadzają do wielu niecodziennych sytuacji oraz wywracają życie wielu osób do góry nogami. Jaki będzie tego finał?
To moja pierwsza styczność z książkami Renaty Kosin, ale z pewnością nie ostatnie. Dzwonki, gwiazdki i słomki to niebywale lekka, zabawna, ale i realna powieść, w której zdarzyć się może wszystko, ale bez przekroczenia granic realnego życia.
Moje wrażenia
Renata Kosin bez wątpienia potrafi pisać powieści obyczajowe i unikać przy tym schematów. Dzwonki, gwiazdki i słomki są przemyślane od początku do końca, dopracowane i napisane tak, że nie mam się czego przyczepić. Tutaj splata się ze sobą kilka wątków i łączy w całość, od której trudno się oderwać. Autorka pisze lekko, nie szczędzi komicznych scen oraz dialogów, ale pamięta również o emocjach. Tych tutaj z pewnością nie zabraknie. Spotkałam w książce sporo wszelakiej miłości, osadzania po pozorach, obaw przed odsłonięciem serca, dużo wspomnień i opisów podlaskich tradycji. Autorka dba o realizm, ukazuje blaski i cienie życia na wsi, obala przy tym stereotypy i dostarcza mnóstwa wrażeń, zwrotów akcji i zaskakujących momentów. Oj dzieje się w tej książce!
Słów kilka o bohaterach
Muszę przyznać, że Matylda mnie zaskoczyła. Z początku myślałam o niej podobnie jak Halszka – to taki taran, który, jak już rusza, to pędzi, nie patrząc na otoczenie, byle spełnić swoją wizję. Niby miła, a jednak irytująca. I trochę mi wstyd, bo mogłabym taką osobę poznać naprawdę, a przy bliższym poznaniu, Matylda zyskuje. Może i działa często bez zastanowienia i zbyt emocjonalnie do tego podchodzi, ale to niezwykle serdeczna i pozytywnie nastawiona do świata kobieta. Ma serce na dłoni i każdemu chciałaby pomóc. Uwielbiam ją za troskę o zwierzęta, chęć naprawiania każdego zła oraz podejście do babci.
Na zakończenie
Dzwonki, gwiazdki i słomki czytało mi się bardzo przyjemnie i z nieustannym zaciekawieniem, co wydarzy się na następnych stronach. Przez powieść praktycznie się płynie i czerpie z niej garściami tych wszystkich emocji, dobrej zabawy i klimatu świąt. Świąt pokazanych z perspektywy zabieganych kobiet w kuchni i trochę zagubionych w tej całej krzątaninie, a także przypominających, co w nich jest najważniejsze i ile radości jednak mogą dawać przygotowania. Nie mogłam oderwać się od książki, zżyłam się z bohaterami i wyczekiwałam kolejnych scen. Zabawnych, ale również tych dających do myślenia. Podobało mi się to, że to nie jest kolejna powieść, w której wątek miłosny wychodził na pierwszy plan. Był, dało się go wyczuć, potrafił trochę skomplikować niektóre rzeczy, ale głównymi wątkami były inne tematy.
Polecam Dzwonki, gwiazdki i słomki z całego serca. To obyczajówka z nietuzinkowymi bohaterami, dużą dawką humoru, ale przy tym niepozbawione realnego przedstawienia codzienności podlaskich mieszkańców. Urocza, ciepła i pełną świątecznego klimatu. Z nią warto zarwać noc.
Autor: Renata Kosin
Tytuł: Dzwonki, gwiazdki i słomki
Wydawnictwo: Filia
Wydanie: I
Data wydania: 2021-10-20
Kategoria: obyczajowa
ISBN: 9788381957083
Liczba stron: 368
Dobrze, że powieść czyta się płynnie i ze sporym zainteresowaniem. To bardzo ważne. Chętnie zwrócę uwagę na tę lekturę.
Piękna okładka. Mam w planach przeczytanie tej książki ale to już może w przyszłym roku nadrobię. W tym czytam jeszcze komedię romantyczną.
Święta za nami, ale myślę że fajnie byłoby ją mieć i przeczytać. Przed świętami przeczytałam trzy antologię w tym klimacie
Jeśli chodzi o świąteczne książki będzie co czytać w kolejnym bożonarodzeniowym okresie.
Jeszcze w styczniu czytam świąteczne książki, więc kto wie, może i na tę znajdę czas?
Cynamonowa okładka kusi, aby chwycić za książkę, przyjrzeć się jej z uwagą, współdzielić marzenia. 🙂
Dawno niczego Renaty Kosin nie czytałam, a pamiętam, że lubiłam jej książki. Czas sobie odświeżyć!
Mogła bym jeszcze na długie tygodnie pozostać w tematyce literatury świątecznej bo bardzo lubię takie historie i klimat świąt.
Bardzo ciekawie zapowiada się ta pozycja. Z miłą chęcią po nią sięgnę i jestem przekonana, że się nie zawiodę.
Miastowa kobieta na wsi, to będzie zabawna historia. Koniecznie będę musiała przeczytać.
Ostatnio w ogóle nie sięgam po powieści obyczajowe, bo zaczęły mnie nudzić. Ta wydaje się ciekawa, jednak nie sięgnę po nią w najbliższym czasie.
Czasem sięgam po powieści obyczajowe, ale niezbyt często, bo wolę czytać książki młodzieżowe lub fantastykę.