[…] Nie ma nic złego w niedoskonałościach. To one czynią nas ludźmi. [s. 33]
Uczucia, które dusimy w sobie, są jak wulkan, który może nagle wybuchnąć. Wystarczy mały bodziec, by ich ujawnienie stało się początkiem zmian, których nie da się już cofnąć ani o nich zapomnieć. Z jednej strony takie oczyszczenie jest dobre, tylko czy zawsze warto ryzykować pokazanie swoich emocji?
Życie Rany nie należało do łatwych i było pełne wzlotów oraz upadków. Teraz, już jako dorosła kobieta, wynajmuje mieszkanie i zarabia jako tancerka brzucha w jednej z restauracji w Michigan. Ogólnie daje sobie radę, ale pewnego razu, po bardzo ciężkim dniu, wypiła o kilka kieliszków za dużo i pod wpływem chwili oraz procentów zadzwoniła do Landona – przyjaciela z dzieciństwa, z którym straciła kontakt po ich nagłej wyprowadzce. Jak się okazuje mieszka on teraz w Kalifornii, jest właścicielem food trucka i również o niej nie zapomniał. Ten spontaniczny telefon jest początkiem odnowienia ich znajomości i chociaż nadal świetnie się dogadują, to oboje mają przeszłość, która może okazać się przeszkodą nie do pokonania.
Kolejna książka Penelope Ward za mną. Ta co prawda musiała chwilę odczekać na swoją kolej, ale w końcu nadszedł jej czas. Tym razem postawiłam na coś bardziej, realnego i z mroczną przeszłością, ale jednocześnie z nutką humoru. Czy Napij się i zadzwoń do mnie, spełniło moje oczekiwania?
Oczywiście, że tak! Penelope Ward na przykładzie tej dwójki pokazuje, jak różnie może układać się życie i ile błędów może popełnić człowiek, zanim dotrze do punktu, który pozwoli im na, chociaż w miarę normalne funkcjonowanie. To też przypomnienie, że nikt nie jest idealny i nie liczy się, co robił i jaki był, a to jak pracuje nad sobą i naprawą swoich błędów. Autorka pisze o trudnych decyzjach, upadkach, nadziei, drugich szansach, miłości, przyjaźni i o wybaczaniu oraz akceptowaniu siebie i swoich lęków. Napij się i zadzwoń do mnie, nie należy do zbyt grubych powieści, ale trzeba przyznać, że jak na romans zawiera w sobie dużo treści, która zachwyca wielowątkowością, realizmem, a także wieloma emocjami.
Zarówno Rana, jak i Logan mają na swoim koncie wiele przeżyć oraz błędnych decyzji. Żadne z nich nie jest idealne, mają swoje kompleksy, tajemnice, uciekają przed wspomnieniami, a także poważnymi deklaracjami. Z drugiej jednak strony starają się uczyć na swoich błędach i naprawiać szkody, by móc ruszyć dalej. To sprawia, że są tacy realni i łatwo jest się wczuć w ich położenie.
Pochłonęłam ten tytuł na raz i to bez chwili przerwy. Dosłownie zatonęłam w tej historii, by po kilku godzinach boleśnie się przekonać, że to już koniec, że nie ma więcej stron, a egzemplarz, który posiadam, nie jest przypadkiem uszczuplony o parę kartek. Napij się i zadzwoń do mnie to romans, który zadowoli każdą miłośniczkę tego gatunku, niespieszny bieg akcji i powolny rozwój wydarzeń nadaje powieści naturalności, a emocje zawarte w każdym zdaniu trafiają do serca – do mnie trafiły z całą mocą. Penelope Ward bawi i wzrusza, ale co ważniejsze ponownie wplata w treść ważne tematy, które nie są nam obce. Ach, no i potrafi zaskoczyć niektórymi postaciami, nawet nie wiecie jak bardzo…
Jak każdy tytuł tej autorki polecam r Napij się i zadzwoń do mnie. Niech nie zwiedzie was okładka, to nie jest typowy romans, ale historia, która rozbawi do łez, wzrusza do głębi i nie daje o sobie zapomnieć. Czytajcie tylko wtedy, gdy możecie zniknąć dla świata na jakiś czas, bo oderwanie się od niej graniczy z cudem.
Prawda zawsze wyjdzie na jaw – niezależnie od tego, czy jesteś na nią gotowa, czy nie. [s. 255]
Autor: Penelope Ward
Tytuł: Napij się i zadzwoń do mnie
Wydawnictwo: EditioRed
Wydanie: I
Data wydania: 2019-02-19
Kategoria: romans
ISBN: 9788328347557
Liczba stron: 288
Ocena: 8/10
Skoro piszesz, że nie jest to typowy romans, a co więcej książka wzrusza i nie pozwala o sobie zapomnieć, to ja chętnie się skuszę.
Czytałam tę książkę i podpisuje się pod twoją opinią 😉
Bardzo lubie gdy książka zaskakuje czymś więcej, że autorka wychodzi po za utarty schemat i tworzy historię która chwyta za serce
Jesteś skarbnicą dobrych romansów ! Ten tytuł mnie już skusił, bo jest taki nietuzinkowy i inny, a jednocześnie normalny ;D
Prawda lubi czasem kryć się w ukryciu, długo nie daje o sobie znać, ale jeden sprzyjający błysk i dopomina się o uwagę. 🙂
lubię ten moment nieprzygotowania bohaterów na prawdę 🙂