Chronimy naszych najbliższych przed prawdą i przed nimi samymi.*
Posiadanie bliźniaka jednojajowego ma swoje plusy i minusy. To zależy od tego, jak dobrze się z nim dogadujemy i czy możemy liczyć na wsparcie z jego strony w trudnych momentach. Czy łącząca więź jest wystarczająco mocna, by przetrwać wszystko, czy może jest coś, co może zniszczyć relację rodzeństwa na długie lata?
Ludmiła ma liczną rodzinę i przeszłość, której nikt w małym miasteczku nie daje jej zapomnieć. Wie jednak, że musi być silna dla swojej córeczki i ze zbuntowanej dziewczyny zmienia się w przykładną matkę. Wszystko jednak się zmienia, gdy do domu wraca jej bliźniaczka Iza, brat stara się o stanowisko burmistrza miasta, a ona wbrew własnej woli zostaje wplątana w morderstwo człowieka, którego nienawidzi. Wie, że szybko stałaby się jedną z głównych podejrzanych, dlatego też prosi Izę o pomoc. Tak zaczyna się historia, która skrywa wiele tajemnic.
Po książki Kasi Bulicz-Kasprzak sięgam w ciemno, bo wiem, że zawsze mogę liczyć na spędzenie z nimi kilka przyjemnych chwil. Sprzeczne sygnały musiały trochę odczekać na swoją kolej, ale w końcu zmierzyłam się z tym tytułem. Czy i tym razem autorka mnie nie rozczarowała?
No z przykrością muszę stwierdzić, że tym razem czuję duży niedosyt po zakończeniu książki Kasi. Przyznaję, że pomysł na fabułę miała naprawdę dobry, ale wykonanie jej nie wyszło. Chociaż może to ja mało uważnie czytałam? Prawda jest jednak taka, że Sprzeczne sygnały to zlepek kilku wątków połączonych przez jedną rodzinę. Niby dzieje się tu dużo, ale cały czas miałam wrażenie, jakby wszystko stało w miejscu i tylko przedstawiano kolejne historie każdego członka rodziny. Zbyt dużo, zbyt powierzchownie opisane i niepotrzebnie komplikowanie rozwiązaniami mającymi chyba zaskoczyć a tak naprawdę pozostawiającymi gorzki posmak rozczarowania. Zabrakło też tu emocji i napięcia sprawiającego, że książkę czyta się z zapartym tchem i chętnie do niej wraca.
Z bohaterami też mam mały problem. Muszę przyznać, że autorka idealnie odwzorowała obraz rodziny. Nie jest idealna i kryje się za fasadą, sprawiając, by wszyscy myśleli, że tak jednak jest. Pokazuje ich prawdziwe oblicza, wady oraz popełnione błędy. Nie ubarwia ani nie koloryzuje. Każdy jest inny i to od razu widać, bez problemu wiadomo, kto jest kim i zostaje tylko dostać się pod maski noszone przez nich, by poznać każdy, nawet najmniejszy sekret. Niemniej brakuje mi w nich iskry życia, czegoś, co by je ożywiło i sprawiło, że zapadły, by mi w pamięć.
Sprzeczne sygnały mnie nie zachwyciły. Szczerze mówiąc, dłużyło mi się ich czytanie i gdy musiałam odłożyć książkę, robiłam to bez większego żalu. Nie zżyłam się z bohaterami, nie wczułam w ich losy oraz fabułę. Czytałam, by skończyć, bo może w końcu coś zaskoczy i historia nabierze akcji. Doczekałam się jednak tylko kilka zabawnych momentów i rozwoju wydarzeń, które w moim odczuciu były zbędne, dodane tylko po to, by jeszcze bardziej zamieszać. Tylko że to już było za dużo. Da się to czytać, nadal czuć w tym styl Kasi Bulicz-Kasprzak, ale wiem, że to nie jest wszystko, na co ją stać.
Mnie Sprzeczne sygnały nie przypadły do gustu, za dużo tu było wszystkiego prócz akcji i spójności. Decyzję o przeczytaniu pozostawiam każdemu z osobna. Może akurat wam się spodoba?
Autor: Kasia Bulicz-Kasprzak
Tytuł: Sprzeczne sygnały
Wydawnictwo: Edipresse Książki
Wydanie: I
Data wydania: 2018-02-28
Kategoria: obyczajowa
ISBN: 9788381173209
Liczba stron: 320
Ocena: 5/10