„Potem żałował
każdego wypowiedzianego słowa”*
każdego wypowiedzianego słowa”*
Podobno
oczy są zwierciadłem duszy i wszystko z nich można wyczytać. Są jak otwarta
księga. Ale to nie wszystko – oczy to też nasze okno na świat. Dzięki nim
widzimy wszystko i możemy robić co chcemy. Możemy podziwiać otoczenie,
rozpoznawać po wyglądzie ludzi… Nie straszna nam ciemność. A czy myśleliście
kiedyś jak to by było gdybyście nie widzieli i musieli polegać tylko na węchu i
słuchu? Straszne, prawda? Nic nie widzieć i być zdanym na kogoś…
oczy są zwierciadłem duszy i wszystko z nich można wyczytać. Są jak otwarta
księga. Ale to nie wszystko – oczy to też nasze okno na świat. Dzięki nim
widzimy wszystko i możemy robić co chcemy. Możemy podziwiać otoczenie,
rozpoznawać po wyglądzie ludzi… Nie straszna nam ciemność. A czy myśleliście
kiedyś jak to by było gdybyście nie widzieli i musieli polegać tylko na węchu i
słuchu? Straszne, prawda? Nic nie widzieć i być zdanym na kogoś…
Tak
właśnie żyje Kamyk, a raczej Kamila, dwunastoletnia niewidoma dziewczynka. To
nie ona jest tu jednak główną postacią. Jest nim Daniel Koch, który skończył
właśnie pracę w jednej z firm. Dzień przed wyjazdem udaje się na imprezę wraz z
pracownikami, a kończy się ona zupełnie inaczej niż przewidywał. Wychodzi z
niej wraz z Ewą gdyż udają się w tym samym kierunku. Z powodu deszczu i tego,
że ktoś Kocha ochlapał zostaje on zaproszony na górę i… zostaje tam do rana. To
tam pierwszy raz spotyka Kamilę, która jest córką kobiety, z którą się
przespał. Ma nadzieje, że to ich pierwsze i ostatnie spotkanie. Nie przewidział
jednak tego co przyniesie mu następny dzień. Gdy udaje się do pracy dowiaduje
się, że szef nie żyje, a Ewa walczy o życie w szpitalu, on zaś musi zająć się Kamykiem.
Dziewczynka była świadkiem morderstwa i mimo, że nie widzi potrafi rozpoznać
kto strzelał… Czy mała jest teraz w niebezpieczeństwie? Kto i czemu zabił szefa?
Jakie stosunki łączyły Ewę z pracodawcą?
właśnie żyje Kamyk, a raczej Kamila, dwunastoletnia niewidoma dziewczynka. To
nie ona jest tu jednak główną postacią. Jest nim Daniel Koch, który skończył
właśnie pracę w jednej z firm. Dzień przed wyjazdem udaje się na imprezę wraz z
pracownikami, a kończy się ona zupełnie inaczej niż przewidywał. Wychodzi z
niej wraz z Ewą gdyż udają się w tym samym kierunku. Z powodu deszczu i tego,
że ktoś Kocha ochlapał zostaje on zaproszony na górę i… zostaje tam do rana. To
tam pierwszy raz spotyka Kamilę, która jest córką kobiety, z którą się
przespał. Ma nadzieje, że to ich pierwsze i ostatnie spotkanie. Nie przewidział
jednak tego co przyniesie mu następny dzień. Gdy udaje się do pracy dowiaduje
się, że szef nie żyje, a Ewa walczy o życie w szpitalu, on zaś musi zająć się Kamykiem.
Dziewczynka była świadkiem morderstwa i mimo, że nie widzi potrafi rozpoznać
kto strzelał… Czy mała jest teraz w niebezpieczeństwie? Kto i czemu zabił szefa?
Jakie stosunki łączyły Ewę z pracodawcą?
Z
twórczością Joanny Jodełki zetknęłam się pierwszy raz, a z tego co wyczytałam
ma już na swoim koncie dwie inne powieści. Jako że coraz bardziej przekonuję
się do rodzimych pisarzy i ta autorka mnie zaintrygowała. Szczególnie po tym
jak przeczytałam notę wydawcy. Bardzo cenie sobie książki mówiące o osobach
niepełnosprawnych. W sposób pośredni czy bezpośredni: nie ważne, aby tylko udało
się twórcy przekazać prawdziwe emocje. Właśnie to mnie skłoniło do sięgnięcia
po tę pozycję. Całą historię poznajemy z różnych punktów widzenia: Daniel,
Kamyk, Krzysztof, Grabarz i jeszcze parę innych osób opadają nam mrożącą krew w
żyłach historię.
twórczością Joanny Jodełki zetknęłam się pierwszy raz, a z tego co wyczytałam
ma już na swoim koncie dwie inne powieści. Jako że coraz bardziej przekonuję
się do rodzimych pisarzy i ta autorka mnie zaintrygowała. Szczególnie po tym
jak przeczytałam notę wydawcy. Bardzo cenie sobie książki mówiące o osobach
niepełnosprawnych. W sposób pośredni czy bezpośredni: nie ważne, aby tylko udało
się twórcy przekazać prawdziwe emocje. Właśnie to mnie skłoniło do sięgnięcia
po tę pozycję. Całą historię poznajemy z różnych punktów widzenia: Daniel,
Kamyk, Krzysztof, Grabarz i jeszcze parę innych osób opadają nam mrożącą krew w
żyłach historię.
Początkowo
styl pisania Jodełki do mnie nie przemawiał, nie rozumiałam tego dlaczego tak
rozpoczyna historię i mnogość postaci opisujących swoją wersję wydarzeń z
ostatnich dwudziestu czterech godzin spowodowała mi mętlik w głowie. Jednak w
trakcie czytania wraz z biegiem akcji, która z każdą stroną przyspieszała wszystko
zaczęło mi się układać, a sam styl piania podobać. Początkowo wszystko toczyło
się powoli, autorka wprowadzała nas w świat bohaterów i tłumaczyła tyle ile
chciała. Tak aby zaciekawić, ale nie zdradzić zbyt wiele. Ale gdy już doszło
dom morderstwa wszystko nabrało tempa. Coraz bardziej wczuwałam się w akcję, z
zapartym tchem śledziłam bieg wydarzeń i bezskutecznie próbowałam odkryć kto
jest winny temu wszystkiemu i jakie motywy nim kierowały. Prawie do końca
podejrzewałam wszystkich tylko nie tą osobę co powinnam. Co najważniejsze wynik
nie był oczywisty i dla mnie to było zaskoczeniem. Pani Joanna świetnie to
wszystko rozegrała. Stopniuje napięcie i sprawia, że czytelnik gubi się w
domysłach. Jak dla mnie rewelacja. Thriller, który co krok zaskakuje i szarpie
nerwy. Zakończenie wbiło mnie w przysłowiowy fotel, spowodowało ciarki na ciele
i irracjonalne myśli jakbyśmy uczestniczyli w kulminacyjnym zdarzeniu. Na samą
myśl o ostatnich stronach przechodzą mnie dreszcze.
styl pisania Jodełki do mnie nie przemawiał, nie rozumiałam tego dlaczego tak
rozpoczyna historię i mnogość postaci opisujących swoją wersję wydarzeń z
ostatnich dwudziestu czterech godzin spowodowała mi mętlik w głowie. Jednak w
trakcie czytania wraz z biegiem akcji, która z każdą stroną przyspieszała wszystko
zaczęło mi się układać, a sam styl piania podobać. Początkowo wszystko toczyło
się powoli, autorka wprowadzała nas w świat bohaterów i tłumaczyła tyle ile
chciała. Tak aby zaciekawić, ale nie zdradzić zbyt wiele. Ale gdy już doszło
dom morderstwa wszystko nabrało tempa. Coraz bardziej wczuwałam się w akcję, z
zapartym tchem śledziłam bieg wydarzeń i bezskutecznie próbowałam odkryć kto
jest winny temu wszystkiemu i jakie motywy nim kierowały. Prawie do końca
podejrzewałam wszystkich tylko nie tą osobę co powinnam. Co najważniejsze wynik
nie był oczywisty i dla mnie to było zaskoczeniem. Pani Joanna świetnie to
wszystko rozegrała. Stopniuje napięcie i sprawia, że czytelnik gubi się w
domysłach. Jak dla mnie rewelacja. Thriller, który co krok zaskakuje i szarpie
nerwy. Zakończenie wbiło mnie w przysłowiowy fotel, spowodowało ciarki na ciele
i irracjonalne myśli jakbyśmy uczestniczyli w kulminacyjnym zdarzeniu. Na samą
myśl o ostatnich stronach przechodzą mnie dreszcze.
Ale
to nie wszystko „Kamyk” to nie tylko dobry kryminał z dreszczykiem. To też
książka o tym jak „widzi” świat osoba niewidoma oraz o tym jak kolejne dni
zmieniają samego Kocha. Z prawdziwym zainteresowaniem czytałam sceny z Kamilą w
roli głównej, to jak sobie radziła wprawiało mnie w zdumienie i podziw. Ja bym
chyba nie dała rady zrobić połowy tego co ona chociaż nie widzi. Dziewczynka
była przerażona, ale w jakiś sposób miała siłę by walczyć i uciekać. Początkowo
nie potrafiłam zrozumieć jej awersji do mężczyzn, ale później już wszystko było
jasne. W naszym społeczeństwie jeszcze przez długie lata utrzyma się
nietolerancja. Jest przykra ze strony postronnej, ale gdy to ktoś nam bliski
nie toleruje naszych odmienności jest dwa razy gorzej. A nie wszyscy są na tyle
silni by przejść nad tym do porządku dziennego. Myślę, że Kamyk odgrodziła się
od niektórych spraw by nie cierpieć ponownie. Co do Kocha, zaimponował mi. Nie musiał
się w to wszystko wplątywać, ale miał poczucie obowiązku zajęcia się małą. Początkowo
nie szło mu za bardzo, ale to z braku doświadczenia. Żył inaczej do tej pory i
gdy został postawiony nagle w takiej, a nie innej sytuacji było dla niego
zaskoczeniem. Z czasem jednak zaczął ją rozumieć i nawet polubił. Mimo tego, że
była waleczna i pyskata potrzebowała opieki i zainteresowania. Poczucia
bezpieczeństwa.
to nie wszystko „Kamyk” to nie tylko dobry kryminał z dreszczykiem. To też
książka o tym jak „widzi” świat osoba niewidoma oraz o tym jak kolejne dni
zmieniają samego Kocha. Z prawdziwym zainteresowaniem czytałam sceny z Kamilą w
roli głównej, to jak sobie radziła wprawiało mnie w zdumienie i podziw. Ja bym
chyba nie dała rady zrobić połowy tego co ona chociaż nie widzi. Dziewczynka
była przerażona, ale w jakiś sposób miała siłę by walczyć i uciekać. Początkowo
nie potrafiłam zrozumieć jej awersji do mężczyzn, ale później już wszystko było
jasne. W naszym społeczeństwie jeszcze przez długie lata utrzyma się
nietolerancja. Jest przykra ze strony postronnej, ale gdy to ktoś nam bliski
nie toleruje naszych odmienności jest dwa razy gorzej. A nie wszyscy są na tyle
silni by przejść nad tym do porządku dziennego. Myślę, że Kamyk odgrodziła się
od niektórych spraw by nie cierpieć ponownie. Co do Kocha, zaimponował mi. Nie musiał
się w to wszystko wplątywać, ale miał poczucie obowiązku zajęcia się małą. Początkowo
nie szło mu za bardzo, ale to z braku doświadczenia. Żył inaczej do tej pory i
gdy został postawiony nagle w takiej, a nie innej sytuacji było dla niego
zaskoczeniem. Z czasem jednak zaczął ją rozumieć i nawet polubił. Mimo tego, że
była waleczna i pyskata potrzebowała opieki i zainteresowania. Poczucia
bezpieczeństwa.
Książka
ta mnie pochłonęła, nie widziałam upływającego czasu, a gdy czytałam ostatnie
zdanie za oknem się rozwidniało. Zostałam wciągnięta w wir wydarzeń, które
sprawiały, że nic poza tą historią nie istniało. Wczułam się w fabułę i wraz z
bohaterami próbowałam ułożyć wszystkie elementy układanki. Nie było to proste i
nerwowo przewracałam kolejne strony z nadziej, że wreszcie coś się rozwiąże, a
ten cały koszmar się skończy. Czułam te wszystkie emocje jakbym to ja była
uczestnikiem tego wszystkiego, a nie tylko biernym światkiem. Jodełko ujęła
mnie tą historią: ciekawa fabuła, interesujące dialogi, opisy pełne
niebezpieczeństwa, czasem śmieszne, a czasem wzruszające. No i oczywiście
postacie, które są wykreowane po mistrzostwu, były nieprzewidywalne.
ta mnie pochłonęła, nie widziałam upływającego czasu, a gdy czytałam ostatnie
zdanie za oknem się rozwidniało. Zostałam wciągnięta w wir wydarzeń, które
sprawiały, że nic poza tą historią nie istniało. Wczułam się w fabułę i wraz z
bohaterami próbowałam ułożyć wszystkie elementy układanki. Nie było to proste i
nerwowo przewracałam kolejne strony z nadziej, że wreszcie coś się rozwiąże, a
ten cały koszmar się skończy. Czułam te wszystkie emocje jakbym to ja była
uczestnikiem tego wszystkiego, a nie tylko biernym światkiem. Jodełko ujęła
mnie tą historią: ciekawa fabuła, interesujące dialogi, opisy pełne
niebezpieczeństwa, czasem śmieszne, a czasem wzruszające. No i oczywiście
postacie, które są wykreowane po mistrzostwu, były nieprzewidywalne.
„Kamyk”
to thriller, który wciąga mimo wszystko od pierwszych stron. Styl pisania,
którym posługuje się Powieściopisarka jest taki tajemniczy, sprawiający, że
rozumiesz co czytasz, ale nie domyślisz się co będzie dalej. Za dużo ludzi i
poszlak by dotrzeć do prawdy. Książka ta jest rewelacyjna – polecam!
*str. 256
Autor: Joanna
Jodełka
Jodełka
Tytuł: Kamyk
Wydawnictwo: Świat
Książki
Książki
Rok wydania: 17
październik 2012
październik 2012
Liczba
stron: 256
Słyszałam o tej książce ale nie czytałam do tej pory nic tej autorki.Zaciekawiłaś mnie i coś czuję,że będę poszukiwała Kamyka:)Pozdrawiam.
Z chęcią przeczytam:)
Przed momentem czytałam recenzję tej książki na blogu Jadźki 🙂
czuję się jak najbardziej zainteresowana tą książką 🙂
Ej, kto zgapił ode mnie Kamilę, na którą mówią Kamyk? :> Cóż za zbieg okoliczności, że i ja się tak zowię 😀 Muszę zdobyć tę książkę, rozumie się samo przez się 😛
Ja nic nie wiem 😀
Koniecznie ją przeczytaj, warto ;D
Czuję się zachęcona. Mam nadzieję, że książka wpadnie mi w łapki:))
Jakoś nie jestem przekonana do polskich thrillerów. Jednak nie mówię nie, może kiedyś moje nastawienie ulegnie zmianie. A na razie polecę książkę mojej mamie 🙂