„- A! Kobieta! Kobieta zboczeniec! – krzyknął trzeci (prawdopodobnie) i w wielkim szoku odskoczył do tytułu, zasłaniając przyrodzenie.”*
Wierzycie w przeznaczenie? Nagle na swojej drodze spotykacie swoją bratnią duszę, sceneria jak z bajki lub komedii romantycznej, a on jest ideałem… Czy to nie jest zbyt podejrzane, za piękne? Ha! Ktoś tu pomógł… Tylko kto?
Trzydziesto trzy letnia Ania Romantowska, nauczyciela nauczania początkowego, samotna, postanawia wreszcie iść na swoje. Nauczycielka ma dwójkę przyjaciół – Fryderyk jest homoseksualistą, utalentowany muzycznie i jest nauczycielem swojego talentu, a Matylda jest pół jamajką pół polką, psycholog z zawodu. Romanowska po wprowadzeniu się do nowego mieszkania, które okazuje się, że było… kobiety zarabiającej inaczej od razu poznaje dwóch bardzo fajnych mężczyzn, którzy są nią zainteresowani. Okazuje się też, że ze swoim szczęściem (pechem?) wplątuje się w aferę z gangsterami w roli głównej!
W tym samym czasie Beata, matka Ani zrozpaczona z powodu staropanieństwa córki uzyskuje pomoc od Danuty, swojej przyjaciółki. Ta prowadzi ją do tajemniczego miejsca zwanego Klub Matek Swatek, gdzie o zgrozo panie w wieku emerytalnym bawią się w swatki. Co robią sprawnie i z pozytywnym skutkiem. Zostaje stworzony profil ideału Ani i zaczyn się działanie, kobiety są zorganizowane i skrupulatne, wszak trzeba wszystko dopracować i przecież pierwszy, drugi, trzeci… może nie być tym konkretnym. Swatana ma szansę wyboru…
Tylko czy tym razem nie zaszkodzą swoimi działaniami, może Ania sama da sobie radę? Co się stanie gdy KMS wplączę się w aferę n miarę CBŚ? W co sama Ania się wplątała?
Szczerze? Książka mnie powaliła! Już dawno się tak nie uśmiałam jak przy czytaniu tej powieści. Stec napisała coś co sprawia, że zły dzień znika, a Ty się śmiejesz jak ten głupi do sera ;D. Jest tu wszystko co uwielbiam! Miłość, tajemnice, morderstwo, potężna dawka śmiechu i wiele, wiele więcej… Fabuła mnie zachwyciła, sposób wykonania powalił. Przezabawne dialogi, komiczne sytuacje. Do dziś pamiętam babcię Ani i jej hm… sklerozę ;D, rozmowy między bohaterami i niektóre sytuacje… O! Na przykład torturowanie Bodzia maszynką do golenia (dodam, że kobiecą ;D)
Postacie… Postacie zaś tu są przeróżne. Masa różnych charakterów i z ogromnym poczuciem humoru. Ania ma niesamowity talent do pakowania się w niebezpieczne i często dziwne sytuacje. Tak samo członkinie KMS, ale trzeba przyznać, że kobtki pomysłowe i odważne. Bardzo, ale to bardzo podobała mi się babcia młodej nauczycielki, takie niby nic, a tu zaskoczenie. Wiktor i jego typowe męskie zachowanie, ale niech tylko Annie coś się stanie…
Książka jest napisana językiem lekkim i przyjemnym, do tego komiczne sytuacje i talent pisarki sprawia, że zostajesz wciągnięty w świat bohaterów. Czytasz strona po stronie, nie zauważając upływającego czasu i co rusz wybuchasz nie pohamowaną salwą śmiechu.
Chyba widać, że polecam? 😉 idealna na długie zimowe wieczory czy też chandrę.
Za możliwość przeczytania dziękuję vivi22 😉
*str. 97
Autor: Ewa Stec
Tytuł: Klub Matek Swatek
Wydawnictwo: Otwarte
Rok wydania: sierpień 2010
Liczba stron: 400
Zgadzam się z Tobą, książka jest idealna na chandrę, czy zimowe wieczory. Taka optymistyczna i ciepła 😉
Mam tę książkę, kosztowała mnie 9,90 zł i od miesięcy nie jest w stanie powstrzymać mnie od odwiedzania biblioteki.
Dobrze wiedzieć, że mam pod ręką poprawiacz humoru. 🙂
Czytałam – cudności:)
Teraz mam na oku kontynuację czyli "Klub Matek Swatek. Operacja Londyn" i też mam nadzieję na świetną zabawę.
Tej autorki czytałam jeszcze "Polowanie na Perpetuę" – też polecam:)
Cieszę się, że tak dobrze się ta książka zapowiada, bo mam ją na półce. Na pewno sięgnę po tę powieść w jakichś szary, zimny wieczór 🙂
Raczej nie dla mnie, takie mam wrażenie, ale recenzja bardzo ciekawa:)
Pozdrawiam serdecznie!
Udało mi się niedawno zakupić KMS, więc w wolnej chwili poczytam i wtedy porównam nasze wrażenia.
Pierwsza i druga część już za mną i miło je wspominam. Takie lekkie i niezobowiązujące lektury:))
Kurcze,a u mnie nadal czeka…
Muszę pomyśleć o książkach pani Stec. 🙂
Czytałam. Bawiłam się nieźle i polecam. Przeczytałam ją bardzo szybko, a potem żałowałam, że to już koniec:) Na chandrę, na jasień i na zimę to pozycja wymarzona:) Chyba widać, że mi się podobała? 😉
Książka już czeka na swoją kolej spoglądając na mnie z półki, widzę, że czeka mnie bardzo sympatyczna lektura:)
Przypadła by do gustu mojej mamie 🙂
Stec jest jedną z nielicznych polskich pisarek, których książki lubię. Czytałam trzy jej pozycje i ta podobała mi się zdecydowanie najbardziej 🙂
Bujaczek! Powżerało Ci kilka słów przy edycji!
Jak bym niedostała do recenzji to w życiu bym po nią nie sięgneła i zrobilabym ogromny błąd 😉
Jak mogłabym odpuścić sobie książkę, która wydaje się tak idealnym lekiem na wszelkie zło tego świata (a przynajmniej chandrę:P)?
Mam ją i czytałam.Fajna zabawa:)Przeważnie czytam jadąc autobusem,więc trochę dziwnie musiałam wyglądać z uśmiechem na twarzy;)