Tarot prawdę Ci powie

„Czyjaś zgryźliwość budzi zgryźliwość i
we mnie”.*
Życie jest po to żeby czerpać z niego
pełnymi garściami, robić rzeczy które sprawiają radość lub po prostu są nowe i
chce się spróbować, zaryzykować, może zabawić. Jedną z takich decyzji dla
niektórych jest pójście do wróżki. Szczególnie gdy nie do końca wierzy się w
wiarygodność owej profesji. Wszystko jednak zaczyna się zmieniać kiedy słowa
wróżby zaczynają się spełniać lub gdy wmawia się sobie, że tak jest…
Weronika Daglewska jest dziennikarką i
autorką rubryki kryminalnej. Pod wpływem chwili postanawia udać się do wróżki
Semiramidy, by ta przepowiedziała jej przyszłość. Niestety ekscentryczna
staruszka nie ma dla niej dobrych wieści. W ułożonych dla Weroniki kartach
widzi same złe rzeczy, a co gorsza mówi również, że grozi jej
niebezpieczeństwo. Sceptyczna dziennikarka początkowo zapomina o tej wizycie,
ale gdy wszystko zaczyna się walić jej na głowę przypomina sobie o tym co
usłyszała. W tym samym czasie Daglewska dowiaduje się, że Semiramida wypadła z
okna i umarła na miejscu, co od razu wydaje się jej podejrzane. W tym
przekonaniu utwierdza ją mąż wróżki prosząc, by ta zbadała sprawę i odkryła
prawdę.
Z twórczością Anny Klejzerowicz miałam
już styczność przy okazji czytania jej „Listu z Powstania”, który wywołał na
mnie spore wrażenie. Byłam bardzo ciekawa jakie są inne jej tytuły dlatego też
bez chwili zwłoki sięgnęłam po wznowienie „Ostatnią kartą jest śmierć” –
książki, która po blurbie zapowiadała się obiecująco.
Dla mnie dobry kryminał to taki, w
który fabuła nie jest do przewidzenia, trzeba kluczyć pośród poszlak, domysłów
i dowodów, musi się też w nim dużo dziać i być chociaż trochę zaskakujący.
Niestety w tym tytule tego zabrakło, praktycznie na samym początku można domyślić
się przebiegu wydarzeń oraz zakończenia. Historia toczy się w jednym rytmie,
spokojnie i bez żadnych rewelacji. Atutem opowieści jest styl, którym posługuje
się Klejzerowicz, pisze ładnym językiem, bez wulgaryzmów i zbędnego
koloryzowania, z nutką humoru. Opisy są ciekawe i obrazowe, a dialogi żywe, co
sprawia, że „Ostatnią kartą jest śmierć” czyta się płynnie i szybko. Tych
zainteresowanych tarotem może zaciekawić fakt, że  w książce jest o nim dużo wzmianek.
 Jeśli chodzi o postacie, to muszę stwierdzić
iż autorce udało się stworzyć je dość ciekawie, może nie zachwycają niczym
specjalnym, ale nie sposób ich nie polubić. Szczególnie Damiana, który od razu
zyskał moją sympatię za swój sposób bycia, wrażliwość oraz pozytywne podejście
do wielu spraw. Zaś Weronika jest kobietą dość specyficzną, ale i ogarniętą na
swój sposób, uparta, zaradna posiadająca nietypowe pasje. 
„Ostatnią kartą jest śmierć” mnie nie
zachwyciła, ale i nie mogę powiedzieć, żebym się nudziła w trakcie czytania.
Zabrakło mi co prawda prędzej wspomnianych czynników składających się na dobry
kryminał, ale pomimo tego miło spędziłam z nią czas. Historia przewidywalna,
ale wciągająca, postacie wykreowane rzetelnie, wydarzenia są logiczne oraz
spójne. Książka jest dobra, ale nie sprostała do końca moim oczekiwaniom.
Lekki kryminał z dodatkiem odrobiny
humoru, który pomimo swoich mankamentów czyta się szybko i przyjemnie. Idealny
przerywnik od czegoś ambitniejszego i wymagającego większego skupienia. Ani nie
polecam, ani nie odradzam, zastrzegam tylko by nie oczekiwać od książki zbyt
wiele – może wtedy odbierze się ją odrobinę przychylniej.
TEKST
STANOWI OFICJALNĄ RECENZJĘ DLA DużeKa
* Anna Klejzerowicz,
„Ostatnią kartą jest śmierć”, str. 70
Autor: Anna
Klejzerowicz
Tytuł: Ostatnią
kartą jest śmierć
Wydawnictwo: Oficynka
Data wydania: 18 marca
2014
Liczba stron: 162
Seria: ABC
Książka przeczytana w ramach wyzwań
czytelniczych: Book lovers

Ten post ma 12 komentarzy

  1. Gosia J

    Czytadło na oderwanie się. Lubie i nie lubię, nigdy nie trafiam na takie celowo. Wstępem do książki mnie zainteresowałaś 🙂

  2. cyrysia

    Masz rację. To taki lekki kryminał w ramach relaksu bądź umilenia sobie wolnego czasu. Ogólnie mi się podobał, chociaż miał trochę niedociągnięć.

  3. Anastazja B.

    Jak kiedy wpadnie w ręce, to może jej się przyjrzę bliżej, ale żeby lecieć do księgarni- to nie 🙂

  4. Żaneta Wiśnik

    Zapewne taka miała ta książka być, czyli niezobowiązująca, być może przewidywalna, ale spokojna, zabawna i przyjemna. Na razie sobie ją odpuszczę bo mimo wszystko potrzebuję nieco więcej wrażeń ale będę mieć na uwadze. Nie będę skreślać książki, która nie jest zła 🙂

  5. Lustro Rzeczywistosci

    Na List z powstania mam od dawna ochotę, ale o istnieniu tej książki nawet nie miałam pojęcia. lekki kryminał to nie jest gatunek, który kocham ale może kiedyś, jeśli biblioteka mnie znów skusi – przeczytam.

  6. Katarzyna Meres

    Ta książka specjalnie mnie nie zachwyciła, bardziej zaciekawił mnie "List z powstania" 🙂

  7. monalisap

    Lubię czasem takie lekkie kryminały, więc jestem za.

  8. Le Sherry

    Szczerze mówiąc, rzadko sięgam po kryminały, ale jeśli już to robię, to oczkuję od lektury właśnie tego dreszczyku emocji przy odkrywaniu tajemnic – a jeśli tutaj wszystko było przewidywalne… Niestety. 🙂 Muszę podziękować. 🙂
    Pozdrawiam!
    Sherry

  9. Agnieszka P.

    Czytałam "Czarownicę" tej autorki, i miałam dość mieszane odczucia 🙂 Więc chyba się nie skuszę 😉

  10. Meme

    Mam książkę w starym wydaniu (które podoba mi się znacznie bardziej), jednak przez remont znajduje się ona w którymś z kartonów… Choć w Twoich oczach nie wypadła rewelacyjnie, na pewno zabiorę się za jej lekturę po przeprowadzce, we wrześniu 🙂

  11. Joanna S.

    Dużo dobrego o tej autorce słyszałam, będę musiała się wreszcie zapoznać 🙂

Dodaj komentarz